W czasie negocjacji potrafią zażyczyć sobie, by prezydencki samolot dwa razy w roku latał po ich prezesa do Frankfurtu. Czasami chcą wiedzieć, jaka była pogoda przez ostatnich sto lat. Większość zachcianek trzeba jednak spełniać, żeby zagraniczni *inwestorzy *wybierali Polskę. Przez ostatnie 20 lat wydali u nas ponad 161 mld euro.
Po wrocławskim magistracie krąży anegdota. Rok 2004. Suto zakrapiana kolacja. Dolnośląscy samorządowcy negocjują z Koreańczykami warunki budowy wielkiej fabryki. Intensywne rozmowy trwają do późna.
Nazajutrz zmęczeni Polacy są zaskoczeni wyjątkowo dobrym samopoczuciem biznesmenów z Azji. -_ Podobno mocny alkohol wam szkodzi - głośno zastanawia się wyraźnie wczorajszy urzędnik. - Zmienialiśmy się trzy razy _ - odpowiada z uśmiechem Koreańczyk.
Jeżeli historia jest prawdziwa, to poświęcenie samorządowców opłaciło się. Elektroniczny gigant LG zdecydował, ze w podwrocławskich Biskupicach Podgórnych zainwestuje ponad dwa i pół miliarda złotych i da pracę nawet dwunastu tysiącom osób. I choć kryzys zweryfikował te plany, to właśnie technologiczny klaster na Dolnym Śląsku stał się symbolem sukcesu Polski w przyciąganiu zagranicznego kapitału.
[
Zachęcamy do głosowania na najlepszego ministra finansów minionego 20-lecia! ]( http://www.money.pl/plebiscyt/xx-latka/ )
Oczywiście zdarzały się też porażki, ale dziś trudno sobie wyobrazić Polskę bez obecności zagranicznych firm.
W 2007 roku co trzeci Polak pracował w firmie, której właścicielem był cudzoziemiec. Do zagranicznych koncernów i instytucji finansowych należą m.in.: sieci hipermarketów i telefonii komórkowej, fabryki: samochodów, komputerów, telewizorów i kosmetyków oraz największe polskie banki.
To właśnie zagraniczne firmy - które zdecydowały się na działalność w naszym kraju - są bohaterem kolejnego odcinka cyklu XX-latka, podsumowującego zapoczątkowane przez reformy Leszka Balcerowicza zmiany gospodarcze w Polsce.
Tania siła robocza przyciągała nad Wisłę
Początki nie były imponujące. W 1990 r.zagraniczni inwestorzy wydali u nas zaledwie 88 mln euro. Niemal 257 razy mniej niż w rekordowym roku 2007.
źródło: PAIiZ
- - dane za okres styczeń -październik 2009
W latach 90. najchętniej lokowały się u nas firmy zajmujące się stosunkowo nieskomplikowaną produkcją. Powód? Płace Polaków były dużo niższe niż na Zachodzie.
- _ Byliśmy tym, czym dziś jest Rumunia. Krajem do którego przychodziły firmy zajmujące się prostym składaniem elementów na taśmie produkcyjnej - _ mówi osoba, która w Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych zajmuje się negocjacjami z zagranicznymi firmami i przekonuje, że dziś jest inaczej. Takie firmy z Polski już się wynoszą. Tak jak Takata-Petri i SEWS. W ubiegłym roku poddostawcy Toyoty przenieśli się z Dolnego Śląska właśnie do Rumunii.
W tym pionierskim okresie wiele zagranicznych firm przejmowało sztandarowe zakłady PRL-u. Tak było np. z kupioną w 1992 r. przez Fiata fabryką FSM w Tychach. W 1993 r. PZ Cussons kupił producenta kultowego proszku do prania E - wrocławską Pollenę. A w 1996 roku warszawską FSO na Żeraniu sprzedano koreańskiemu Daewoo.
Zobacz obrazki z historii warszawskiej FSO:
Takie sytuacje miały też miejsce w ostatniej dekadzie. W 2002 r. producent lodówek, wrocławski Polar został przejęty przez Amerykanów z Whirlpoola.
Po dziesięciu latach zaczęliśmy wybrzydzać
Na początku każdy inwestor był na wagę złota. - _ Ale mniej więcej w 2000 roku zaczęła rodzić się strategia pozyskiwania inwestycji. Wybraliśmy sektory, na które warto postawić _ - wspomina Iwona Chojnowska-Haponiuk, dyrektor Departamentu Inwestycji Zagranicznych w PAIiIZ.
W odróżnieniu od Węgier czy Słowacji - które stawiały na jedną branżę - okazało się, że mamy więcej możliwości. I choć fabryki samochodów i zakłady lotnicze były przestarzałe, to byli specjaliści i szkoły, które ich kształciły.
[
Spadła liczba inwestycji zagranicznych w Polsce ]( http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/spadla;liczba;inwestycji;zagranicznych;w;polsce,81,0,534609.html )
Efekt - w Polsce mamy 400 firm powiązanych ze środkowoeuropejskim klastrem motoryzacyjnym, a w dolinie lotniczej, która powstała w miejscu dawnych zakładów w Małopolsce i na Podkarpaciu działa ponad 81 firm. - _ Mają swoje centra inżynieryjne, gdzie powstają nowe produkty. Tego nie przenosi się tak łatwo jak hali z taśmą produkcyjną _- podkreślają w PAIiIZ.
Strzałem w dziesiątkę okazała się elektronika. Dziś Polska to potęga w produkcji telewizorów LCD. Największy rozmach mają przedsięwzięcia LG pod Wrocławiem i Sharpa w Łysomicach. Polskę wybrał też DELL, który swoją łódzką fabrykę sprzedaje tajwańskiemu potentatowi elektronicznej produkcji Foxconn.
Ale nie wszystko szło po naszej myśli. Przegraliśmy kilka prestiżowych batalii o fabryki samochodów. Pierwszy odjechał nam Peugeot-Citroen. - _ Nie wyszło, bo w negocjacjach popełniono błędy. Przy rozmowach z Hyundaiem/Kią już udało się ich uniknąć _- podkreśla Chojnowska-Haponik. Pomimo tego Koreańczycy wybrali Słowację. Zdecydowała pomoc od rządu w Bratysławie. W Polsce nie istniał jeszcze system pomocy publicznej.
INWESTYCJE ZAGRANICZNE W WYBRANYCH BRANŻACH NA KONIEC 2008 ROKU | |
---|---|
*branża * | *wartość inwestycji (w mld euro) * |
przetwórstwo przemysłowe | 35,9 |
pośrednictwo finansowe | 22,3 |
handel i naprawy | 19,07 |
inne usługi związane z działalnością gospodarczą | 10,2 |
usługi prawnicze i księgowe | 9,08 |
obsługa nieruchomości | 8,9 |
transport i telekomunikacja | 7,05 |
produkcja gazu, energii i wody | 4,15 |
budownictwo | 2,49 |
hotele, gastronomia | 0,5 |
źródło: NBP
Samolot od prezydenta i herbata o 6 rano
Z porażek wyciągnęliśmy wnioski. Do kolejnych negocjacji byliśmy lepiej przygotowani. To okazało się kluczowe, bo w czasie rozmów inwestorzy potrafią zaskoczyć.
Najbardziej wymagający są Koreańczycy. -_ Ci z Hyundaia zachowywali się na granicy chamstwa _- wspomina były wiceprezes PAIiIZ Sebastian Mikosz. W czasie rozmów przedstawiciele firmy - szukającej miejsca pod fabrykę samochodów - zażyczyli sobie m.in., by dwa razy w roku prezydencki samolot przylatywał po ich prezesa do Frankfurtu.
To nie wszystko. Hyundai chciał też billboardów wzdłuż A-4, na których wisiałyby reklamy ich aut. Ale najbardziej kuriozalne było życzenie, by urzędnicy negocjujący umowę pozostali na swoich stanowiskach przez kolejnych 12 lat.
-_ Żartowaliśmy z ministrem Piechotą, że bardzo chętnie spełnimy ich życzenie, ale trzeba będzie zmienić konstytucję w Polsce _ - mówi Mikosz. - G_ dy naciskali, powiedzieliśmy, że tu nie jest Korea Północna i że mamy demokrację. Przestaliśmy być mili _ - mówi uczestnik negocjacji.
źródło: PAIiIZ
Niemcy z MAN-a chcieli wiedzieć, jak często w ciągu ostatnich stu lat w okolicy Niepołomic trafiały się powodzie. - _ Zażartowaliśmy, że mamy dane tylko od 1945 roku. A o wcześniejsze mogą się zwrócić do swoich instytucji. Nie wszyscy się śmiali _ - wspomina Mikosz.
[
Inwestorzy chętnie lokują pieniądze w Polsce ]( http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/inwestorzy;chetnie;lokuja;pieniadze;w;polsce,236,0,457964.html )
Do legendy PAIiIZ-u przeszło już to, że japońscy inwestorzy zawsze pytali o pole golfowe w pobliżu miejsca, w którym miała powstać fabryka.
Swoją rolę w rozmowach odgrywają też z pozoru nieistotne drobiazgi. Przed negocjacjami z Azjatami nasi urzędnicy odrobili lekcję różnic kulturowych.
- _ Wiedzieliśmy, że szef musi mieszkać w hotelu na wyższym piętrze niż podwładni. Że wita się ich koszem kwiatów, że wizytówki podaje się w odpowiedni sposób - wylicza dyrektor z PAIiIZ. Zdziwiło ją tylko to, że Koreańczycy niechętnie rozmawiali z kobietami. - W czasie negocjacji mówili do mnie proszę Pana _- wspomina Chojnowska-Haponik.
W PAIiIZ wiedzą, że inaczej rozmawia się z Japończykiem, a inaczej z Amerykanami czy Niemcami. W Agencji są nawet specjalne skrypty z instrukcjami, jakich reguł trzeba przestrzegać w takich rozmowach.
źródło: NBP
Nie wszystkie życzenia udaje się spełnić. Michelin, który przejął olsztyński Stomil, chciał, by miasto wydłużyło pas startowy miejscowego lotniska. Powód - Francuzi mają własną flotę odrzutowców, którymi między zakładami poruszają się menedżerowie koncernu.
Mimo tego w oficjalnych rozmowach zagraniczni menedżerowie na Polskę nie narzekają. -_ Pewnie zachowują to dla siebie _ - mówi Marcin Kaszuba, były prezes PAIiIZ. - _ Choć byli tacy, którzy dziwili się, że u nas nie mówi się po rosyjsku, a po ulicach nie biegają białe niedźwiedzie - _ dodaje. Biznesmeni nie oszczędzają nas tylko w kwestii dróg i biurokracji.
Pod Wrocławiem wyrosła mała Korea
Nasze słabe strony nie zaszkodziły nam w batalii o najgłośniejszą inwestycję ostatnich lat. Rozegrała się ona latem 2004 roku. W czerwcu ówczesny premier Marek Belka ujawnił, że LG Philips chce wybudować fabrykę ekranów LCD w podwrocławskich Kobierzycach.
Przez kolejne trzy miesiące w mediach huczało od informacji o negocjacjach. A te starano się prowadzić w ścisłej tajemnicy. - _ Zdarzyło się, że zostałem w urzędzie, pod którym stali dziennikarze, a na rozmowy mój zastępca pojechał do Opola _ - wspomina Pacholik.
Inwestycja LG Philips była tym bardziej cenna, że w końcu udało się sfinalizować serial pod tytułem: walka o inwestora dla najsłynniejszej działki w Polsce. Po raz pierwszy gorycz porażki musieliśmy przeżyć, gdy Toyota szukała miejsca pod fabrykę samochodów. Drugi bolesny cios zadał nam Hyundai.
[
Uproszczenie podatków przyciągnie inwestorów ]( http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/uproszczenie;podatkow;przyciagnie;inwestorow,13,0,431373.html )
Trzeci był koreański Hankook. -_ Żal był mniejszy. Bo oni powiedzieli: dajecie 100 mln euro, to wchodzimy - _ mówi Pacholik. - _ Ale gdy zadzwonił do mnie prezydent Wrocławia z informacją, że ma kolejnego inwestora i nie powie mi skąd są, to wiedziałem, że to znowu Koreańczycy _ - wspomina samorządowiec. Przeczucie go nie zawiodło. To byli ludzie z LG.
Dziś widok Koreańczyków na ulicach stolicy Dolnego Śląska nie dziwi już nikogo. We Wrocławiu powstały restauracje specjalizujące się w azjatyckiej kuchni. Serwują m.in. kimchi, czyli kiszoną kapustę pekińską z bardzo ostrym sosem i wódkę ryżową - Soju. Ale koreańscy biznesmeni zasmakowali już w żurku i bigosie.
A Kobierzyce stały się przykładem gminy sukcesu. Do dziś zagraniczne firmy wyłożyły tam dwa miliardy euro. Swoje fabryki, sklepy i magazyny mają tu: Cadburry, Cargill, Toshiba, ProLogis i wielu innych. Pracuje w nich 15 tys. osób. - _ To tyle ilu mieszkańców liczy nasza gmina. Teoretycznie wszyscy, łącznie z dziećmi i staruszkami mogliby znaleźć zatrudnienie u inwestorów, którzy u nas działają _- podkreśla Pacholik.
źródło: Instytutu Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur* *
Polacy Hindusami Europy?
Dziś boom inwestycyjny, który wybuchł po wejściu Polski do Unii nieco osłabł. Ostatnie dwa lata to czas lekkiego spowolnienia. -_ Wypadliśmy też z czołówek zestawień krajów najbardziej przyjaznych inwestorom _- podkreśla Kaszuba.
Problemem mogą być ceny energii. Ostatnio uciekła nam inwestycja warta 1,5 mld euro. Firma produkuje elementy do urządzeń produkujących energię słoneczną zdecydowała się na inną lokalizację.
Ale to może się zmienić. Pięć lat temu pojawiły się u nas pierwsze centra usługowe czyli tzw. centra BPO. Wielu specjalistów wróży, że Polska może stać się potęgą w sektorze, który obecnie jest domeną Hindusów.
Powód? Udaje nam się przyciągać gigantów. W stolicy działają m.in. TNT Express i Citi Group. We Wrocławiu jest już Hewlett-Packard, będzie IBM. W Krakowie ulokowali się: Shell, Lufthansa i Philip Morris. W Poznaniu: Carlsberg i GlaxoSmithKline.
- _ Wielu absolwentów wyższych uczelni zamiast emigrować znalazło pracę _ _ w tych centrach _ - podkreślają w PAIiIZ. Dziś pracuje w nich około 50 tys. osób. - _ W kilka lat możemy dojść do 80 tysięcy _ - przewiduje były szef PAIiIZ.
Coraz częściej zdarza się, że inwestorzy lokują je w mniejszych miastach, jak Lublin czy Białystok. Właśnie dziś PAIIiZ ogłosi informację o hinduskiej firmie, która zdecydowała się na otwarcie swojego centrum w stolicy Podlasia.
Czytaj więcej o przemianach ostatnich 20 lat w polskiej gospodarce | |
---|---|
*XX-latka: Od Bagsika i Grobelnego do bankowości internetowej * Przelewy trwające kilkanaście dni, czy książeczki czekowe w skóropodobnej oprawie - to nie bankowe science fiction. To Polska, jeszcze kilkanaście la temu. | |
*Historia bezrobocia: pracę traciło nawet 9 tysięcy osób dziennie * Co trzeci Polak nie ma wątpliwości. To bezrobocie i trudności ze znalezieniem pracy są najbardziej negatywnym skutkiem zmian ustrojowych sprzed 20 lat. | |
*Sprywatyzowaliśmy za ponad 100 miliardów złotych * Dyrektorzy państwowych przedsiębiorstw, ich zastępcy, prezesi spółdzielni oraz działacze partyjni okazali się zwycięzcami w wyścigu przy podziale prywatyzacyjnego tortu. Bowiem faktyczna prywatyzacja zaczęła się w Polsce jeszcze przed 1990 rokiem. |