Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Bartłomiej Ciszewski
|

Chińczycy burzą wielki mur

0
Podziel się:

Galopada chińskiej gospodarki nieuchronnie się kończy. Jak Chiny walczą o swoją pozycję? Czytaj w analizie Money.pl.

Chińczycy burzą wielki mur
(PAP / EPA)

Analitycy zauważają, że galopada chińskiej gospodarki *kończy się *nieuchronnie. Chińczycy stają się coraz bogatsi, więc i ich praca drożeje, dlatego Pekin szuka energii dla dalszego rozwoju swojej gospodarki za granicą.

Podpisując umowy o wolnym handlu z krajami Ameryki Łacińskiej, Afryki, a także z Pakistanem i Indiami, Chiny burzą utrzymywane przez stulecia bariery celne.

Przestają być rajem

Jeszcze w 1952 roku produkcja przemysłowa Chin była szacowana na 35 mld juanów (według ówczesnych cen), czyli półtora razy więcej niż Japonii i Indii. Od tej pory PKB na głowę rosło w zawrotnym tempie. W latach 60. zwiększyło się o 57 proc. Podczas kolejnej dekady - o 70 proc. Nawet w trakcie światowej dekoniunktury lat 80. udało się zachować 12-proc. wzrost.

ZOBACZ TAKŻE:
Chińczycy kopiują, najwyższy czas się przyzwyczaićRekord padł w latach dziewięćdziesiątych, kiedy PKB na każdego obywatela wzrosło o 175 proc. Dzisiaj gospodarka Chin jest już czwartą co do wielkości na świecie. Mimo to jej PKB stanowi zaledwie jedną piątą PKB USA. Jednak, jeśli zmierzyć by je według siły nabywczej juana, Chiny zajęłyby drugie miejsce.

Ale czy długo tak będzie? Chińska gospodarka napędzana jest tanią pracą i tanim kapitałem. Jednak jego produktywność wraz z rozwojem spada. Jeszcze w 1992 roku wynosiła 50 proc., czyli dwa zainwestowane dolary zwiększały PKB o jednego dolara. Teraz Chiny powoli przestają być rajem dla biznesu. Aby osiągnąć ten sam efekt potrzeba już 5,5 dol.

Wbrew pozorom, chińska siła robocza też nie jest nieograniczona. Jej liczebność będzie rosła w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat zaledwie o 0,5 proc. rocznie. Co więcej, szacuje się, że w 2014 roku zacznie spadać o 1 proc. każdego roku.

Najnowsze dane wskazują, że płace w nowoczesnych fabrykach na wschodnim wybrzeżu Chin, które wytwarzają 85 proc. eksportu kraju są porównywalne do tych w Bułgarii, Rumunii czy na Ukrainie. W Szenzen, największym centrum przemysłowym Chin, już przekroczyły zarobki w Indiach i Indonezji, największych konkurentach Państwa Środka.

Chiński New Deal

Chińscy przywódcy doskonale sobie zdają sprawę z ograniczeń. Dlatego na początku roku partia ogłosiła Nowy Model Gospodarczy, który ma na celu zwiększenie wewnętrznej konsumpcji oraz zrównoważony wzrost.

Dwa tygodnie temu rząd zaprezentował nową politykę wobec zagranicznych inwestycji. Władze chcą przenieść punkt ciężkości z inwestycji kapitałowych na te bardziej atrakcyjne dla rozwoju kraju skierowane na rozwój kadr i nowych technologiach.

_ Od kilku lat Chiny są światowym liderem pod względem zagranicznych inwestycji. W zeszłym roku przyciągnęły ponad 70 mld dolarów. _

Po 25 latach "dzikiego kapitalizmu", prezydent Hu Jintao niespodziewanie zadeklarował, że Chiny wstępują na ścieżkę "zrównoważonego wzrostu", będą szukać "innowacji" oraz budować "społeczeństwo przyjazne środowisku".

Deklaracjami jeszcze nikt nic nie zdziałał. Jednak w tym samym czasie dyplomacja chińska wykonuje bardzo konkretną i pożyteczną pracę, która przedłuży prosperity azjatyckiego giganta.

Pokojowa ekspansja

Chiny poszukują impulsu do dalszego wzrostu gospodarczego poza granicami państwa. Polityka zagraniczna Pekinu jest podporządkowana temu celowi. Przywódcy partyjni nazywają tę doktrynę "pokojowym wzrostem".

_ Między innymi, to dzięki poparciu krajów Ameryki Łacińskiej Chiny zostały przyjęte do Światowej Organizacji Handlu w 2001 roku. __ _

Dwa lata temu Pekin rozpoczął ekspansję gospodarczą w Ameryce Łacińskiej. W listopadzie 2004 roku prezydent Hu Jintao podczas jednej podroży do pięciu państw regionu podpisał aż 39 porozumień handlowych.

Dwa miesiące temu weszła w życie umowa o wolnym handlu z Chile. Dla obu stron porozumienie między największym konsumentem i producentem miedzi to świetny interes. Chiny w Ameryce pozyskują też brazylijskie żelazo i argentyńską soję.

Żółta rasa na Czarnym Lądzie

Na początku listopada chińska dyplomacja odniosła kolejny sukces. W Pekinie odbył się szczyt, na który zaproszono przedstawicieli 48 krajów afrykańskich. Podpisano 16 umów na łączną wartość 1,9 mld dol.

Oczywiście, Chinom najbardziej zależy na afrykańskich surowcach, jednak nie bez znaczenia jest też eksport tanich produktów do rozwijających się krajów oraz inwestycje. Dlatego w Afryce Chińczycy m.in. zapewnią sieć telekomunikacyjną na wiejskich obszarach Ghany, zbudują fabrykę aluminium w Egipcie oraz autostradę w Nigerii.

_ Chińska dyplomacja zadbała też o wizerunkową część stosunków z Afryką. Obiecuje zapewnienie w ciągu najbliższych trzech lat 5 mld dol. preferencyjnych kredytów, podwojenie pomocy humanitarnej oraz anulowanie części długów najbiedniejszych państw na kontynencie. _

Wartość wymiany handlowej między Afryką a Chinami wzrosła w zeszłym roku z 40 do 50 mld dol. Czarny ląd staje się coraz ważniejszym partnerem. W tym roku Angola wyprzedziła Arabię Saudyjską i stała się głównym dostawcą ropy do Chin.

Oprócz handlu, chińskie przedsiębiorstwa uczestniczą w budowie afrykańskiej infrastruktury. Państwowy koncern Civil Engineering Construction podpisał niedawno kontrakt wart 8,3 mld dol. na budowę linii kolejowej między miastami Lagos i Kano w Nigerii. Będzie to największa zagraniczna inwestycja budowlana w historii Chin.

Państwowy koncern naftowy National Petroleum Corp. rozpatruje trzy projekty budowy gazociągu w północno-zachodniej Afryce. Jeden łączyłby Sudan, Czad i Niger; drugi - Algierię i Nigerię, a trzeci Niger z Nigerią. Dla analityków plany wydają się na razie mało realne, ale jeśli doszłoby do ich realizacji, chińska firma konkurowałaby z samym Exxonem, największą korporacją świata, która zainwestowała 3,5 mld dol. w rurociąg między Czadem a Kamerunem.

Razem z Indiami za wolnym handlem

Sen z oczu państwom Zachodu spędza ewentualna współpraca dwóch dynamicznie rozwijających się gigantów, która może raz na zawsze skończyć hegemonię Ameryki i Europy. Do niedawna Chiny i Indie były postrzegane jako wielcy rywale w wyścigu o dominację w Azji. Teraz wspólne interesy gospodarcze sprawiły, że Delhi i Pekin przezwyciężyły polityczne różnice oraz historyczne animozje i zacieśniają współpracę.

_ Przywódcy Indii i Chin nie rozmawiają na temat obecności Dalai Lamy i 120 tys. tybetańskich uchodźców na terytorium Indii, ani o eksporcie chińskiej broni do Pakistanu.Gorzej z tamą na Bramaputrze. _

_ _W zeszłym tygodniu prezydent Hu Jintao złożył wizytę w Indiach. To pierwsza podróż chińskiej głowy państwa w tym kraju od 10 lat. Dwa najbardziej ludne państwa, których 2,6 mld obywateli stanowią jedną trzecią ludności świata, łączy przede wszystkim głód surowców energetycznych.

Współpraca ma wzmocnić pozycję negocjacyjną obu krajów w Światowej Organizacji Handlu. Oba kraje mają wspólny cel: zwalczyć amerykańskie i europejskie dotacje rolnictwa.

Jednak prawdziwa rewolucja w stosunkach między krajami odbywa się z dala od fleszy i splendoru dyplomacji. Wymiana handlowa między Chinami a Indiami wzrosła z 7,6 mld dol w 2003 roku do 17 mld dol. w 2005, ale to nic w porównaniu z prognozami. Analitycy szacują, że do 2010 roku wartość handlu między obydwoma państwami sięgnie 50 mld dol. Mimo to obroty handlowe między Indiami a Chinami wciąż są ponad dziesięciokrotnie mniejsze od wymiany handlowej Chin z USA.

_ W ciągu ostatnich trzech lat PKB Indii rosło średnio w tempie 8 proc. rocznie, Chin - 10 proc. _

Dla chińskiego przemysłu Indie są też ogromnym rynkiem zbytu. Rosnąca w siłę klasa średnia coraz chętniej kupuje produkty zza wschodniej granicy, m.in. elektronikę.

Także branża budowlana ostrzy sobie zęby na lukratywne kontrakty w pozbawionych infrastruktury Indiach. Na inwestorów czeka branża telekomunikacyjna oraz stoczniowa. Z drugiej strony Chińczycy chętnie kupią więcej hinduskiej stali. Także ogromny sektor usług jest coraz bardziej zainteresowany inwestycjami w Państwie Środka.

_ Tysiące chińskich inżynierów i techników budowlanych czekają na hinduskie wizy. _

Prezydent Hu Jintao Chin i premier Indii Manmohan Singh zgodnie postanowili we wtorek, że obroty handlowe między obydwoma krajami powinny się podwoić do 40 mld dol w 2010 roku.

Atom dla Pakistanu

Kwitnącej współpracy handlowej między Indiami a Chinami nie przeszkadzają ani spory terytorialne, które pozostają nierozwiązane od 1962, od czasu wojny między obydwoma krajami, ani bliska współpraca wojskowa z największym wrogiem Indii - Pakistanem.

Dzisiaj Chiny podpisały kolejną umowę o wolnym handlu z największym wrogiem Indii - Pakistanem. Zdaniem dyplomatów porozumienie doprowadzi w ciągu pięciu lat do potrojenia wymiany handlowej między krajami z 5 do 15 mld dol. rocznie.

Kraje zobowiązały się też współpracować w ramach bezpieczeństwa i energetyki. Chiny pomogą Pakistańczykom rozwijać technologię nuklearną. Już siedem lat temu chińskie fundusze i ekspertyzy pomogły sfinalizować budowę elektrowni atomowej we wschodnim Pakistanie.

_ Dzisiejsza wizyta prezydenta Hu Jintao była pierwszą podróżą chińskiej głowy państwa do Pakistanu od 10 lat. _

"W ciągu pięciu lat handel między obydwoma krajami będzie kompletnie uwolniony od ceł", obiecał pakistański minister handlu Humayoun Akhtar.

Tuż przed wizytą w Islamabadzie, prezydent Chin odwiedził Delhi i Bombaj. Podczas spotkania z premierem Indii obaj przywódcy zadeklarowali, że wymiana handlowa między krajami podwoi się do 2010 roku i sięgnie 40 mld dol. rocznie.

Wartość ujemna chińskiego eksportu

Jednak interesy z Chinami to nie zawsze sielanka. W tym roku do Indii trafiła dostawa nowych motocykli "made in China". Problem polegał na tym, że cena każdej sztuki była dużo niższa niż się spodziewano. Jak policzyli indyjscy urzędnicy gotowe motocykle były tańsze niż części, z których się składały. Delhi zagroziły Pekinowi pozwem antydumpingowym. Chiny wstrzymały eksport motocykli, ale nieufność Hindusów została.

_ Od kilku lat Chiny są światowym liderem pod względem zagranicznych inwestycji. W zeszłym roku przyciągnęły ponad 70 mld dolarów. _

Jak na razie rozpoczęte w zeszłym roku negocjacje o zniesieniu ceł między obydwoma krajami zostały wstrzymane. "Jak można podpisać umowę o wolnym handlu z gospodarką, która nie jest rynkowa?", pyta sekretarz indyjskiego Ministerstwa Handlu Gopal Pillai.

"Będziemy ze sobą konkurować przez następne 20, nawet 50 lat. Musimy się z tym pogodzić", stwierdził hinduski minister gospodarki Ashwani Kumar.

UE i USA przegrywają wyścig

Nie ma wątpliwości, że chiński wzrost gospodarczy jest najważniejszym wydarzeniem ostatnich lat. W ciągu dwóch dekad wyłoniło się nowe światowe mocarstwo. To Chiny, nie Unia Europejska stają się największym zagrożeniem dla dominacji Stanów Zjednoczonych.

Mimo alarmujących informacji o nowych rekordach nadwyżki handlowej i wzroście PKB Chin, wielu analityków uspokaja, że pędząca gospodarka prędzej czy później musi zwolnić. Pytanie, kiedy. Czy nastąpi to, gdy Chiny prześcigną już USA i UE? Jak na razie w przeciwieństwie do starych potęg gospodarczych mają w rękach potężny atut: wolny handel.

Wielostronne negocjacje w ramach WTO utknęły w impasie. USA i UE w obawie przed azjatycką konkurencją nie chcą ani obniżać ceł, ani przestać dopłacać do rodzimego rolnictwa. Szanse na przełom zmalały do zera po wygranej w amerykańskich wyborach parlamentarnych Demokratów, którzy muszą liczyć się ze związkami zawodowymi - największymi wrogami wolnego handlu.

Zachodnie gospodarki czują już oddech na plecach. Dopóki nie zaczną zarabiać na bezcłowym handlu, nie uda im się przyspieszyć biegu. A Chiny nie zwalniając tempa łapią drugi oddech.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)