Niemal w każdym państwie Europy stolica to motor napędowy. Gdyby Warszawa odłączyła się od Polski, PKB na głowę spadłby prawie o 10 proc. Zupełnie inaczej jest w przypadku Berlina. Gdyby Niemcy pozbyli się swojej stolicy, ich PKB per capita byłby... wyższy.
Raj dla freelancerów z całego świata, miasto prężnych start-upów, modnych knajp i festiwali, spektakularnych loftów i wzorcowo zrewitalizowanych postindustrialnych przestrzeni, a także bujnego życia kulturalnego.
To Berlin. Miasto dba o wizerunek stolicy światowej hipsteriady, ale w rzeczywistości wciąż nie potrafi się uporać się ze swoją enerdowską spuścizną. Zadłużenie miasta sięga 60 mld euro, a poziom życia we wschodnich dzielnicach mocno odbiega od niemieckiego standardu.
Dane są bezlitosne: prawie połowa samotnych berlińskich rodziców znajduje się poniżej granicy ubóstwa, a co dziesiąty mieszkaniec w wieku produkcyjnym nie ma pracy. Co gorsza, całe wschodnie dzielnice dotknięte są zjawiskiem trwałego bezrobocia.
Postronnych obserwatorów może zdziwić fakt, że Berlin pozostaje biednym - jak na warunki niemieckie - miastem. Jak informuje thelocal.de, w ramach wyrównywania nierówności finansowych pomiędzy poszczególnymi krajami związkowymi, Berlin otrzymał w 2015 roku 3,6 mld euro pomocy.
Wyjątkowa stolica w Europie
Stolica Niemiec ma też zaskakująco mały udział w PKB całego kraju - wynosi on zaledwie... 4 proc. Jak wyliczył instytut IW Köln, stosunkowo słaba aktywność ekonomiczna stolicy Niemiec w połączeniu z dużą liczbą mieszkańców oznacza, że Berlin ma tak naprawdę ujemny wpływ na wskaźnik PKB per capita Niemiec.
Innymi słowy, gdyby Niemcy pozbyli się swojej stolicy, to statystycznie ich PKB by wzrósł. W Europie to ewenement.
Jak wyliczył IW Köln, gdyby policzyć PKB Polski bez Warszawy i jej mieszkańców, wynik byłby gorszy aż o 9,6 proc. Oznacza to, że nasza stolica ma większy wpływ na bogactwo całego kraju niż Bruksela, Wiedeń czy Madryt. Znacznie gorzej wypada Rzym, bez którego produkt narodowy na głowę mieszkańca Włoch byłby niższy tylko o 2,1 proc.
Londyn ma wizerunek miasta, które całkowicie zdominowało gospodarkę Wielkiej Brytanii, co w dużym stopniu potwierdza udział stolicy w PKB całego kraju wynoszący aż 22 proc. Oznacza to, że liczący 8,4 mln mieszkańców Londyn pod względem wielkości produktu narodowego brutto z łatwością przewyższa całą gospodarkę Polski.
Gdy jednak weźmiemy pod uwagę wpływ stolicy na wskaźnik PKB na głowę mieszkańca całego kraju, Londyn gra w tej samej lidze, co Warszawa. Według wyliczeń IW Köln bogactwo Wielkiej Brytanii liczone bez stolicy i jej mieszkańców byłoby mniejsze o 11,2 proc.
Jeśli poszukujemy stolic, od których prosperity całych państw zależy w najwyższym stopniu, patrzeć trzeba zupełnie gdzie indziej. Jak się okazuje, największym krajowym dominatorem w Unii Europejskiej są Ateny, bez których PKB per capita Grecji skurczyłby się niemal o jedną piątą.
Także olbrzymi wpływ na bogactwo całego kraju ma Paryż. Licząca formalnie 2,2 mln mieszkańców stolica Francji, która stanowi rdzeń 12-milionowej aglomeracji, ma tak duży wpływ na produkt narodowy całego kraju, że gdyby stanowiła odrębne państwo, "l'Hexagone" miałby PKB per capita niższy aż o 15 proc.