Porozumienia zawarte przez rząd na początku roku z górnikami Kompanii Węglowej i lekarzami Porozumienia Zielonogórskiego będą kosztować rząd co najmniej 4,5 miliarda złotych. Na tym jednak nieplanowane w budżecie wydatki mogą się nie skończyć. Już teraz rękę po dodatkowe pieniądze wyciągają kolejne grupy związków zawodowych. Ewa Kopacz ma do wyboru: albo spełni żądania planujących strajk związkowców, albo kampanie wyborczą zakłócą blokady dróg i miasteczka namiotowe
Money.pl zebrał wszystkie postulaty związków zawodowych i oszacował koszt wprowadzenia postulowanych zmian. Do tej pory najtańsze żądania wystosowali pocztowcy - upominają się o ponad 350 milionów złotych. Inne grupy będą jednak zdecydowanie droższe - podwyżki dla nauczycieli mogą kosztować budżet prawie 10 razy więcej. Na pieniądze czekają jeszcze urzędnicy, pielęgniarki oraz rolnicy.
Taka fala roszczeń nie powinna dziwić - w tym roku czekają nas aż dwie kampanie - prezydencka i parlamentarna. To doskonała okazja, by ugrać coś dla siebie.
Lekarze rodzinni: 1,1 mld złotych
Jako pierwsi w 2015 roku w kolejce po dodatkowe fundusze stanęli lekarze rodzinni z Porozumienia Zielonogórskiego. Na początku konfliktu z Bartoszem Arłukowiczem negocjatorzy z PZ żądali finansowania podstawowej opieki zdrowotnej nawet na poziomie 2 miliardów złotych. Ostatecznie stanęło jednak na kwocie 1,1 miliarda złotych. Skąd będą pochodzić te pieniądze? Z rezerwy w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia.
Lekarze wynegocjowali podniesienie składki za leczenie jednego pacjenta z 96 złotych w 2013 roku do prawie 142 złotych w tym roku. Rząd poszedł jednak na kilka dodatkowych ustępstw, takich jak rezygnacja z pomysłu możliwości jednostronnej zmiany warunków kontraktu.
Lekarze rodzinni otworzyli gabinety 7 stycznia, a Ewa Kopacz w oczach ekspertów pozytywnie zaliczyła pierwszy test na stanowisku premiera.
Górnicy: 3,5 mld złotych
Sukces lekarzy natychmiast ośmielił związki zawodowe z Kompanii Węglowej, która - według pierwotnego planu - miała przejść restrukturyzację i powolne wygaszanie części szybów. Protest natychmiast zorganizowały górnicze związki zawodowe i sparaliżowały pracę spółki.
Ostatecznie rządowi i górniczym związkom zawodowym udało się dojść do porozumienia. Zgodnie z nim, nie dojdzie do planowanej likwidacji kopalń Kompanii Węglowej, a do ich restrukturyzacji oraz, w przypadku niektórych z nich, do podziału.
Strony uzgodniły, że górnicy zatrudnieni pod ziemią, którym pozostało 4 lata i mniej do emerytury mają m.in. do dyspozycji 4-letnie urlopy górnicze w wysokości 75 proc. miesięcznego wynagrodzenia a pracownicy zakładów przeróbki mechanicznej węgla, którzy mają 3 lata i mniej do emerytury mają do dyspozycji urlopy przedemerytalne - 3-letnie urlopy w wys. 75 proc. miesięcznego wynagrodzenia.
Pensje najlepiej wykwalifikowanych górników pracujących pod ziemią w Kompanii Węglowej z podziałem na najkrótszy i najdłuższy staż | ||||
---|---|---|---|---|
z najkrótszym stażem | z najdłuższym stażem | |||
źródło: Money.pl na podstawie danych Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność | ||||
z jednym dzieckiem | z dwójką dzieci | z jednym dzieckiem | z dwójką dzieci | |
roczna wypłata | 29736,0 | 29736,0 | 29736,0 | 29736,0 |
dodatek gwarantowany | 10836,0 | 10836,0 | 10836,0 | 10836,0 |
dodatek za zagrożenie | 5292,0 | 5292,0 | 5292,0 | 5292,0 |
stawka górnika | 9072,0 | 9072,0 | 12700,8 | 12700,8 |
barbórka | 4578,0 | 4578,0 | 4880,0 | 4880,0 |
czternasta pensja | 4578,0 | 4578,0 | 4880,0 | 4880,0 |
ołówkowe | 500,0 | 1000,0 | 500,0 | 1000,0 |
deputat węglowy | 4640,0 | 4640,0 | 4640,0 | 4640,0 |
średnia miesięczna pensja | 5769,3 | 5811,0 | 6122,0 | 6163,6 |
Pierwotnie rządowy program dla KW miał kosztować 2,3 miliarda złotych. W zawartym na początku roku porozumieniu strony rządowej ze związkami zawodowymi powiększono jednak osłony socjalne, między innymi urlopy górnicze będą obejmowały też pracowników przeróbki, a nie tylko górników dołowych, a pracownicy przeróbki mechanicznej węgla, administracji i powierzchni mogą skorzystać z 12-miesięcznych odpraw zamiast zaproponowanych pierwotnie 10-miesięcznych i 3,6-miesięcznych. Ostatecznie program może być o kilkanaście procent droższy.
Jak się okazuje - w ratowanie spółki i miejsc pracy górników trzeba jeszcze _ wpompować _ dużo więcej pieniędzy niż zakładane wstępnie 2,5 miliarda. - _ Nowa Kompania Węglowa będzie potrzebować jeszcze około 2 miliardów złotych finansowania do końca pierwszego półrocza 2016 roku. Po miliardzie w drugiej połowie 2015 i pierwszej 2016 roku _ - powiedział prezes Kompanii Węglowej Krzysztof Sędzikowski.
Nauczyciele: 3,3 mld złotych
O podwyżki dla nauczycieli w jednym czasie walczą aż dwa związki zawodowe. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku pierwsze postulaty zgłosiła krajowa sekcja oświaty NSZZ Solidarność. W połowie stycznia swoje stanowisko opublikował Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Związkowcy "_ Solidarności" _ wysłali do premier Ewy Kopacz list z żądaniem podniesienia płac w szkolnictwie o 9 procent jeszcze w tym roku. Jednocześnie ogłosili _ zakrojoną na szeroką skalę akcję szkoleniową w zakresie procedur strajkowych w szkołach i placówkach oświatowych _. Jak zapowiadają - przekazana nauczycielom wiedza będzie wykorzystana, jeżeli rząd nadal uporczywie będzie ignorował ich postulaty.
Nieznacznie wyżej celują związkowcy z ZNP. Oni z kolei domagają się 10-procentowej podwyżki płac. Chcą też powrotu do systemowego rozwiązania regulacji wynagrodzeń nauczycieli od stycznia kolejnego roku, a nie od września. Jak nauczyciele tłumaczą potrzebę podwyżek?
- _ Z ustawy budżetowej wynika, że kwota bazowa pensji nauczycieli została utrzymana na poziomie z 1 stycznia 2012 roku i wynosi dokładnie 2717,59 zł. Inflacja tylko w tym roku ma pójść w górę o 1,2 procent - to oznacza, że nauczyciel kupi za jedną pensję mniej niż w 2014 roku i zdecydowanie mniej niż w 2012 roku _ - tłumaczy w liście do związkowców prezes ZNP Sławomir Broniarz.
ZNP przypomina, że obecny rok jest trzecim z rzędu, w którym nauczycielskie pensje są zamrożone. Zamrożenie płac na ten rok według obu związków doprowadzi do sytuacji, gdy nauczyciele będą zarabiać w rzeczywistości mniej niż w 2007 roku.
Według MEN, w szkołach i przedszkolach pracuje blisko 650 tys. nauczycieli. Najwięcej nauczycieli - 324 tys. - osiągnęło najwyższy stopień awansu zawodowego, czyli jest nauczycielami dyplomowanymi. Stopień nauczyciela mianowanego ma 178 tys. osób, nauczyciela kontraktowego - 108 tys. Nauczycieli stażystów jest 50 tys. Jak wyglądają zarobki w szkolnictwie?
##Średnie zarobki (brutto) na poszczególnych stopniach awansu zawodowego przedstawiają się następująco: | |
---|---|
Źródło: Ministerstwo Edukacji Narodowej | |
nauczyciel stażysta | 2 717,59 zł (100 proc. kwoty bazowej) |
nauczyciel kontraktowy | 3 016,52 zł (111 proc. kwoty bazowej) |
nauczyciel mianowany | 3 913,33 zł (144 proc. kwoty bazowej) |
nauczyciel dyplomowany | 5 000,37 zł (184 proc. kwoty bazowej) |
Stażysta może liczyć na 2 717,59 zł, nauczyciel kontraktowy otrzymuje 3 016,52 zł (111 procent kwoty bazowej), nauczyciel mianowany 3 913,33 zł (144 procent kwoty bazowej), a nauczyciel dyplomowany 5 000,37 zł (184 procent kwoty bazowej).
Ile zatem są warte postulaty nauczycieli? Według szacunków Money.pl postulaty związków zawodowych będą kosztować 277,5 miliona złotych miesięcznie. Rocznie podwyżki nauczycieli mogą uszczuplić budżet o 3,3 miliarda złotych!
|
Źródło: Opracowanie Money.pl na podstawie danych Ministerstwa Edukacji Narodowej |
| --- |
Pierwsze rozmowy na linii nauczycielskie związki zawodowe - Ministerstwo Edukacji Narodowej nie wskazują, by spór został rozwiązany bez strajku. - _ Powiedziałam związkowcom tak: w roku 2004 subwencja oświatowa wynosiła 25 mld zł, w roku 2014 wynosiła 40 mld zł, czyli dosypaliśmy do systemu 15 mld zł. W tym samym czasie liczba uczniów zmalała o 23 procent, a liczba nauczycieli o 11 procent. Nie ma więc mowy o dosypywaniu do systemu kolejnych pieniędzy, bo po prostu ich nie ma _- mówiła dziennikarzom minister edukacji zaraz po spotkaniu z ZNP.
- _ Pani minister bardziej działa jak polityk _ - tak z kolei prezes ZNP Sławomir Broniarz komentuje wypowiedzi Joanny Kluzik-Rostkowskiej.
Urzędnicy: 1 mld złotych
Pracownicy administracji rządowej to jedyna grupa zawodowa, która niebawem może liczyć na podwyżki, chociaż nie wyjdzie protestować na ulicę. Dlaczego? Po pierwsze, urzędnicy bardzo rzadko wstępują w szeregi związków zawodowych. Po drugie, sfera budżetowa nie może strajkować. - _ Możemy przyłączać się do strajków, ale wyłącznie w naszym czasie wolnym. Przerwanie pracy nie wchodzi w grę _ - tłumaczy Robert Barabasz, szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ Solidarność. Pomimo tego, przed wyborami bardzo często to właśnie ta grupa zawodowa jest oczkiem w głowie rządzącej partii.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, przekazanych *Money.pl *przez jednego z wyższych urzędników ze stołecznego urzędu, premier Ewa Kopacz może przyznać niektórym urzędnikom (największe szanse mają urzędnicy ministerstwa, ale często wspomina się również o pracownikach skarbówki) podwyżkę w wysokości do 5 procent już od 2016 roku. W urzędniczych kuluarach o takich planach mówi się od początku roku. Z zaskakująco dużą pewnością, że plan wreszcie będzie zrealizowany.
Claudia Torres-Bartyzel, szefowa Korpusu Służby Cywilnej, która mogłaby lobbować u premier o podwyżki, nie potwierdza tych doniesień w krótkiej rozmowie z Money.pl. Jednak dużą wskazówką o planach w stosunku do urzędników są słowa Ewy Kopacz, które wygłosiła podczas obchodów 95-lecia lubelskiego urzędu wojewódzkiego. Premier powiedziała, że w 2016 roku - _ przy lepszej kondycji finansów państwa _ - możliwe będzie odmrożenie płac urzędników, którzy na podwyżki czekają już 8 lat.
Urzędnicy to jedyna tak liczna grupa zawodowa, która od długiego czasu nie uzyskała dodatkowych pieniędzy. Ile ewentualna podwyżka będzie kosztować budżet? Średnia pensja około 130 tysięcy urzędników administracji rządowej wynosi w tej chwili 4348 złotych brutto. To oznacza, że na ewentualne podwyżki trzeba przeznaczyć 337 mln złotych w ciągu roku. Gdyby Ewa Kopacz zdecydowała się rozdzielić większe pensje sprawiedliwie wszystkim urzędnikom w Polsce - budżet musiałby na to wyłożyć prawie 1,1 miliarda złotych.
Robert Barabasz jest przekonany, że obietnice premier Kopacz to wyłącznie tak zwana kiełbasa wyborcza. - _ O planowanych podwyżkach słyszy się już od lat, ale dopóki nie ma żadnego oficjalnego dokumentu, nie mamy o czym rozmawiać. Nam można obiecać wszystko, po czym z żadnych obietnic się nie wywiązać - mówi Barabasz . _
_ - Od dawna panuje błędne przekonanie, że urzędnicy zarabiają tysiące złotych - podczas gdy takie stawki dotyczą wyłącznie dyrektorów. Pozostali pracownicy, którzy wykonują najwięcej pracy, dostają nie więcej niż 2 tysiące złotych na rękę. Nie ma się co dziwić, że w urzędach brakuje dobrych pracowników. Młodzi ludzie zwalniają się grupowo i próbują swoich sił na innych polach _ - tłumaczy.
Pielęgniarki: 3,4 mld
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych jest na etapie wchodzenia w spory zbiorowe w zakładach pracy i przygotowuje się do protestu. W maju strajk ostrzegawczy, jesienią - generalny. OZZPiP skarży się między innymi na małą i ciągle spadającą liczbę pielęgniarek zatrudnionych w placówkach ochrony zdrowia oraz rażąco niskie płace.
Lucyna Dargiewicz, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych podkreśla, że _ obecnie na jedną pielęgniarkę przypada 30-40 chorych w szpitalu. _ Z opracowanej przez Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych prognozy dotyczącej liczby zarejestrowanych i zatrudnionych pielęgniarek w latach 2015-2035 wynika, że wciąż systematycznie zmniejszać będzie się liczba zarejestrowanych osób w tym zawodzie. Na dodatek mimo zmniejszającej się populacji, nie wzrośnie wskaźnik zatrudnionych pielęgniarek na 1000 mieszkańców. Pielęgniarek będzie ubywać zdecydowanie szybciej.
Liczba pielęgniarek pracujących na 10 tysięcy osób według województw src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1499414514&de=1500045000&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=WAS&colors%5B0%5D=%230082ff&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Z kolei Główny Urząd Statystyczny wskazuje na jeszcze jedną, bardzo niepokojącą statystykę. Średnia wieku pielęgniarek w Polsce wynosi obecnie 47 lat - w przedziale wiekowym 45-54 lata jest aż 98 tysięcy pielęgniarek. To oznacza, że - jeżeli liczba pielęgniarek wciąż będzie spadać - wkrótce nie będzie komu opiekować się chorymi. Już teraz w niektórych szpitalach pracują 67-letnie pielęgniarki (łącznie pielęgniarek powyżej 65 roku życia jest ponad 13 tysięcy). Z koleina ponad 192 tys. zatrudnionych w szpitalach te w wieku do 30 lat stanowią niespełna 2 proc. personelu.
Jak alarmują związkowcy z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, w ciągu ośmiu lat na emeryturę odejdzie 30 procent pielęgniarek w Polsce. Za dziesięć lat w zawodzie zostanie ich tylko 184 tysięcy, a przez ciągle starzenie się społeczeństwa będziemy potrzebować nawet 300 tysięcy!
Ile dziś zarabiają pielęgniarki? Według danych ministerstwa, które w ubiegłym roku przeprowadziło badanie ankietowe w 637 podmiotach leczniczych, wynagrodzenie zasadnicze pielęgniarek waha się od 2119 złotych brutto do 2607 złotych brutto.
Wynagrodzenie pielęgniarek z tytułu umowy o pracę | |||
---|---|---|---|
Grupy zawodowe | Zasadnicze brutto | Wynagrodzenie łączne brutto | |
źródło: Money.pl na podstawie danych Ministerstwa Zdrowia | |||
Specjalistki pielęgniarki i położne | 2 607 | 3 889 | |
Starsze pielęgniarki i położne | 2 546 | 3 793 | |
Pozostałe pielęgniarki i położne | 2 119 | 2 971 |
Pensja zależy nie tylko od zajmowanego w szpitalu stanowiska, ale również od przyznanych dodatków. Pielęgniarki mogą liczyć na pieniądze za wysługę lat, pracę w weekendy i w nocy oraz za pracę w zespole wyjazdowym pogotowia ratunkowego. Jak wynika z informacji, które wysyłają co roku dyrektorzy placówek medycznych do resortu zdrowia, różne dodatki podwyższają pensję nawet o 50 procent - nawet do 3889 złotych brutto.
- _ Wśród pielęgniarek faktycznie różnie kształtuje się wynagrodzenie. Należy pamiętać, że kwoty, którymi chwali się Ministerstwo Zdrowia to stawki brutto. Do kieszeni niektórych moich koleżanek z wieloletnim stażem pracy wciąż wpływa niewiele ponad 1300 złotych! _- mówi Logina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
-_ Nawet te z pielęgniarek, które mają wynegocjowane większe stawki, nie otrzymują imponujących pensji. 2500 złotych na rękę za lata codziennej pracy i dyżury wieczorne, to naprawdę nie są wielkie pieniądze. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że od lat pielęgniarkom i położnym dokłada się nowych obowiązków. Już teraz wypełnianie dokumentów to 30 procent naszej pracy _ - dodaje Kaczmarska.
Protest pielęgniarek wydaje się przesądzony - przedstawiciele związków otwarcie przyznają, że są zmęczeni fatalną sytuacją tej grupy zawodowej. Żądania i determinacja pielęgniarek są zróżnicowane w zależności od województwa. Pielęgniarki i położne z Pomorskiego podczas negocjacji z władzami województwa, NFZ i Ministerstwem Zdrowia postawiły aż 21 postulatów, w tym między innymi żądanie podniesienia pensji aż o 1500 złotych w ciągu trzech lat. - _ Właśnie z powodu niskich zarobków wiele pielęgniarek i położnych wyjeżdża lub zmienia zawód _. _ Jeżeli zaproponujemy odpowiednie wynagrodzenie, to szybko znajdziemy chętne i młode osoby do pracy w szpitalach _ - mówi Kaczmarska.
Ile pieniędzy premier Ewa Kopacz potrzebuje, by nie dopuścić do strajku generalnego wśród pielęgniarek? Według szacunków Money.pl podniesienie pensji o 1500 złotych wszystkich pracującym w publicznej służbie zdrowia pielęgniarkom to koszt 285 milionów złotych miesięcznie. W ciągu roku jest t o już 3,4 miliarda.
Jak zdradza Logina Kaczmarska, resort zdrowia - na licznych rozmowach z przedstawicielami pielęgniarek - ani razu nie zapytał, jakie podwyżki interesują te grupę zawodową. - _ W chwili obecnej nie mamy nawet z kim rozmawiać. Dyrektorzy szpitali utrzymują, że nie mają pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia, dlatego musimy wchodzić z nimi w pozwy zbiorowe. Z kolei od czasu, kiedy ministrem jest Bartosz Arłukowicz, zupełnie nie mamy do niego dostępu. _
Rolnicy: 3 mld złotych
W niemal całym kraju związki zawodowe i organizacje rolnicze organizują blokady dróg oraz pikiety przed urzędami wojewódzkimi i starostwami. Czego żądają protestujący? Przede wszystkim domagają się działań rządu w sprawie odblokowania eksportu wieprzowiny na Wschód i ochrony polskiego rynku mięsa wieprzowego, a dodatkowo dopłat do produkcji trzody chlewnej.
O jakie kwoty chodzi? 15,5 milionów złotych - tyle pieniędzy tygodniowo stracą eksporterzy wieprzowiny na zakazie wprowadzonym tylko przez Rosję i Białoruś. Rocznie są to straty na poziomie 900 milionów złotych.
Rolnicze OPZZ utrzymują, że brak pomocy ze strony rządu spowoduje masowe zwolnienia wśród hodowców. Według wyliczeń związku _ Polskie Mięso _, branża zatrudnia około 100 tysięcy osób oraz wytwarza około 1,5 procent polskiego PKB.
Rekompensaty za zagraniczne embarga, to nie koniec postulatów. Rolnicy chcą również odszkodowań za zniszczenia upraw przez dziki. Ich zdaniem do strat doszło, ponieważ w związku z wystąpieniem wirusa Afrykańskiego Pomoru Świń w Polsce wstrzymano odstrzał dzikich zwierząt.
Rząd na pomoc dla rolników, którym w ubiegłym roku dziki wyrządziły szkody w uprawach przeznaczył już ponad 6 milionów złotych. Chętni po pieniądze mogą zwracać się do 31 marca, jednak jak wynika z informacji resortu - niewielu rolników zdecydowało się na złożenie dokumentów.
Związkowcy żądali również wprowadzenia memorandum na spłatę zadłużenia rolników, jednak tego postulatu nie uwzględnialiśmy w naszych obliczeniach.
Preferencyjne kredyty udzielone przez państwo wzięło ponad 150 tysięcy gospodarstw na kwotę ponad 14 miliardów złotych.
Resort podaje, że tylko 1 procent zadłużonych ma problem ze spłatą kredytu, a z możliwości przesunięcia spłat o 3 lata skorzystało zaledwie 50 gospodarstw.
Związkowcy domagają się wsparcia dla producentów owoców i warzyw, którzy również odnotowali straty na skutek rosyjskiego embarga. Zdaniem protestujących, rząd powinien także ściągnąć z rynku milion ton jabłek, które zalegają w magazynach. Według prognoz straty producentów owoców i warzyw wynoszą niemal 500 milionów euro rocznie - czyli w przeliczeniu około 2 miliardy złotych.
Resort nie zgodził się na wspomniane propozycje rolników, jednak nie wyklucza kolejnych rozmów.
- _ Ministerstwo rolnictwa podtrzymuje wolę prowadzenia rozmów z organizacjami rolniczymi i związkami zawodowymi. Taki dialog trwa od 11 lutego w 7 zespołach roboczych, których zadaniem jest wypracowanie mechanizmów rozwiązujących problemy rolników. Naszym zdaniem jest to najlepsza i jedyna metoda prowadzenia rozmów. Namiot na warszawskim trawniku nie jest miejscem do prowadzenia poważnych negocjacji _ - tłumaczą przedstawiciele resortu.
Pocztowcy: 360 milionów zł
Spór w Poczcie Polskiej trwa od grudnia ubiegłego roku, ale dopiero o 17 lutego nabrał rozpędu. Wtedy właśnie "Solidarność" pocztowców zgłosiła do Państwowej Inspekcji Pracy zawiadomienie o zgłoszeniu sporu zbiorowego.
Związkowcy domagają się utrzymania warunków pracy i wstrzymania procesu zwolnień, a dodatkowo dla każdego z ponad 75 tysięcy pracowników żądają podwyżki w wysokości 400 złotych. Skarb państwa musiałby dosypać do budżetu poczty w tym roku ponad 360 milionów złotych.
Polski nie stać na żądania związkowców?
Ustawa budżetowa na 2015 roku zakłada, że dochody państwa mają wynieść 297 miliardów 252 milionów złotych, a wydatki 343 miliardy 332 miliony złotych. W efekcie deficyt nie powinien przekroczyć 46 miliardów złotych - przewiduje ustawa budżetowa, którą Sejm uchwalił w grudniu ubiegłego roku.
To oznacza, że gdyby Ewa Kopacz chciała spełnić przed wyborami wszystkie żądania strajkujących grup zawodowych musiałaby zwiększyć deficyt prawie o 25 proc., czyli ponad 10 miliardów złotych. To dla polskich finansów oznaczałoby prawdziwą katastrofę. Zwiększone zadłużenie powstrzymałoby Komisję Europejską od uznania, że rozsądna polityka fiskalna i obniżenie wydatków publicznych to spadek trwały i całkowitego zdjęcia z Polski procedurę nadmiernego deficytu.W tej chwili procedura jest wyłącznie zawieszona.
Bruksela prowadziła procedurę przeciwko Polsce od pięciu lat. Oznaczało to nadzór Komisji Europejskiej i monitorowanie działań rządu dotyczących uzdrawiania finansów publicznych. Na redukcję nadmiernego deficytu Warszawa ma czas do końca tego roku i wtedy - jeśli nie zdarzy się nic nieoczekiwanego - Komisja Europejska zamknie procedurę przeciwko Polsce. Jeżeli się tak nie stanie, Warszawa z pewnością nie uniknie sankcji.
Ekonomiści zaznaczają, że ewentualne zdjęcie procedury nadmiernego deficytu jest głównym warunkiem obniżenia stawek VAT o jeden punkt procentowy, niemniej nie oznacza automatycznej obniżki. To oznacza, że Ewa Kopacz musi wybrać - zadłużać Polskę dla spokojnej kampanii wyborczej, czy zmniejszać deficyt i obiecać już niebawem obniżenie stawki VAT.
Prof. Witold Modzelewski, ekonomista i były wiceminister finansów jest zdania, że zanim zacznie się rozdawanie pieniędzy na lewo i prawo, trzeba swoje przepracować. - _ 12 miliardów dla polskiego budżetu nie byłoby kwotą ogromną, gdyby rząd dobrze uszczelnił system podatkowy. Jeśli Ewa Kopacz i minister Mateusz Szczurek zwiększą efektywność systemu podatkowego - oczywiście bez nakładania nowych obciążeń, tylko zbiorą należne pieniądze - to do budżetu trafi nie 10, 12, a 50 miliardów złotych. Część podatników od lat czuje, że może bezkarnie okradać system i wykazywać latami straty finansowe w swoich firmach. Nikogo to nie obchodzi. Tutaj leżą pieniądze, którymi można restrukturyzować kopalnie i podnosić pensje, ale najpierw trzeba na nie zapracować - _mówi Money.pl prof. Modzelewski.
Komentarz Money.pl src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1499414514&de=1500045000&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=WAS&colors%5B0%5D=%230082ff&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Czytaj więcej w Money.pl