- Najważniejsze, to nie zapowiadać rewolucji. Biznes i rynki lubią stabilność - tak o zaplanowanym na środę expose Beaty Szydło mówi prof. Marian Noga, ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej. Uchodźcy, podatki, rynek pracy i frankowicze - money.pl doradza nowej premier, co z punktu widzenia polskiej gospodarki powinna powiedzieć przed Sejmem.
[ ( /admin/cms/i/ankieta.png ) ]Tuż po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach pisaliśmy o siedmiu palących problemach polskiej gospodarki, z którymi będzie musiał się zmierzyć nowy rząd.(http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/wyniki-wyborow-2015-zobacz-siedem-palacych,193,0,1937089.html)
Tym razem zapytaliśmy ekspertów, jakie kwestie (poza oczywistymi, takimi jak obietnice przedwyborcze) powinna poruszyć Beata Szydło w swoim przemówieniu programowym i co powinno być priorytetem dla nowego rządu w najbliższych miesiącach.
- Premier Szydło powinna unikać skrajności - ocenia ekonomista i członek Narodowej Rady Rozwoju, prof. Ryszard Bugaj. - Żeby z jednej strony nie przedstawiła "rejestru drobnych spraw", a z drugiej - nie uciekła w same ogólniki.
Oto, co jeszcze, zdaniem ekonomistów, wybija się na pierwszy plan i powinno się znaleźć w expose:
Po pierwsze: bezpieczeństwo finansowe państwa
- Ważne, żeby w wystąpieniu znalazło się oświadczenie, że w polityce finansowej Polska będzie starała się nie przekraczać 3 proc. wartości deficytu w stosunku do PKB - ocenia prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów i główny ekonomista Business Centre Club, dodając, że Polska zobowiązała się do utrzymywania takiego poziomu zadłużenia, podpisując traktat z Maastricht.
Na bezpieczeństwo finansowe zwraca również uwagę prof. Noga. - Budżet państwa nie jest z gumy i nie ma w nim w tej chwili pieniędzy na realizację zapowiadanych w kampanii obietnic - szacuje. - Oczywiście, można zwiększyć deficyt o kilka miliardów, ale to do niczego nie prowadzi. No chyba, że do problemów.
Prof. Gomułka podkreśla również, że konieczne jest zachowanie odpowiedniej kolejności w wystąpieniu premier Szydło. Kluczowym aspektem jest według niego, żeby najpierw powiedziała konkretnie o tym, skąd wziąć pieniądze i ile da się ich zaoszczędzić, a dopiero później - gdzie je wydać. Od tego może zależeć ocena rynków finansowych. - Póki co panuje przekonanie, że polityka nowego rządu będzie powodować wzrost deficytu sektora finansów publicznych, a to w konsekwencji osłabia złotego.
Po drugie: podział kompetencji
Prof. Gomułka chciałby również w środę usłyszeć deklarację na temat kompetencji poszczególnych ministrów. Wskazuje przy tym przede wszystkim na szefa resortu finansów. - Nie może być tak, że Paweł Szałamacha będzie tylko "głównym księgowym" rządu, jak jest to przedstawiane przez wielu polityków - zwraca uwagę i dodaje, że minister finansów musi być jednym z kreatorów polityki makroekonomicznej i to powinno zostać wyraźnie podkreślone w expose.
Główny ekonomista BCC ma jednak świadomość, że za rozwój gospodarczy odpowiadać będzie przede wszystkim Mateusz Morawiecki i uważa, że to również powinno być wyraźnie zaznaczone w wystąpieniu Beaty Szydło.
Po trzecie: konkrety w obietnicach
Eksperci oczekują od nowej premier więcej szczegółów dotyczących niektórych obietnic przedwyborczych. Bo nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie te zapowiedzi zdominują expose. - W kampanii słyszeliśmy wiele rozwiązań, ale wszystkie były na bardzo ogólnym poziomie. Dziś pora, żeby poznać szczegóły, bo podatek bankowy i od sklepów wielkopowierzchniowych nie wystarczy - komentuje prof. Bugaj i wspomina przede wszystkim obietnicę uszczelnienia systemu podatkowego z naciskiem na VAT. - Premier Szydło powinna powiedzieć, jak chce to zrobić i nie powinna się krępować, by powiedzieć, że gdzieniegdzie kontrole podatkowe powinny być zwiększone.
Na tę samą obietnicę zwraca również uwagę prof. Noga. - To nie jest tak, że poprzednie ekipy rządzące nie chciały uszczelniać systemu podatkowego - tłumaczy. - Każdy chciał to zrobić, ale jest to na tyle trudne, że luki podatkowej nie da się zlikwidować całkowicie. Chciałbym usłyszeć, jak premier Szydło chce to w takim razie zrobić, bo sam Centralny Rejestr Podatników to za mało.
Zdaniem ekspertów, więcej informacji Polacy powinni również otrzymać w kwestii kwoty wolnej od podatku czy obniżenia wieku emerytalnego. To bowiem tematy, które wielokrotnie były poruszane w kampanii wyborczej, ale nie ma jeszcze projektów ustaw.
Po czwarte: górnictwo
- Ten rząd będzie trwał tak długo, aż górnicy nie stracą cierpliwości i nie ruszą na Warszawę - mówił niedawno w rozmowie z money.pl o rządzie PiS prof. Marian Noga. Dziś podtrzymuje tę opinię, ale twierdzi, że gabinet Beaty Szydło może sobie "kupić" przychylność tej grupy zawodowej. Jego zdaniem wystarczy, że premier Szydło powie tylko "szukamy pieniędzy na ratowanie górnictwa". - Górnicy są często na tyle naiwni, że się na to nabiorą - twierdzi były członek RPP.
Zdaniem pozostałych ekspertów, taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny w obliczu wypowiedzi przyszłego ministra energetyki, Krzysztofa Tchórzewskiego. Prof. Bugaj i Gomułka przypominają jego słowa o możliwości wygaszania trwale nierentownych kopalń i zgodnie twierdzą, że to jest dobre podejście.
- Nie jestem wrogiem górnictwa i uważam, że powinno dać się na nie więcej pieniędzy - dodaje z kolei prof. Marian Noga. - Tylko nie na wypłaty i utrzymanie nierentownych kopalń, ale na innowacje, na przykład gazyfikację węgla.
Eksperci wskazują również w tym kontekście na kwestie polityki klimatycznej i nadchodzącego szczytu w Paryżu, które również powinny znaleźć się w wystąpieniu szefowej rządu.
Zdaniem prof. Gomułki premier Szydło powinna również odnieść się do zapowiedzi przedwyborczych i modyfikacji podatku od niektórych kopalin, dotykającego przede wszystkim KGHM. Twierdzi, że lepszym rozwiązaniem będzie powiązanie go z zyskiem spółki, a nie tylko poziomem wydobycia, bo przez spadające ceny miedzi i wysoki podatek KGHM może popaść w duże problemy.
Na następnej stronie o tym, czy premier Szydło powinna poruszać temat imigrantów i co zrobić z polskim rynkiem pracy
Po piąte: co z imigrantami?
Na kwestię przyjmowania uchodźców zwraca uwagę prof. Ryszard Bugaj. - Wypowiedzi ministra Szymańskiego po zamachach w Paryżu były mocno niefortunne, dlatego dobrze, żeby pani premier przecięła wszelkie spekulacje na ten temat - mówi ekonomista i twierdzi, że opinia Europy o Polsce jest ważna, bo "jeśli zostaniemy uznani za czarną owcę, to będziemy mieli z tego powodu problemy".
Prof. Bugaj zaznacza jednak, żeby przy przyjmowaniu imigrantów brać poprawkę na to, co Polska może im zaoferować. - Możemy zapewnić standard, który odpowiada naszemu stadium rozwoju, a nie to samo, co dostaną w Niemczech czy Wielkiej Brytanii - zastrzega i uważa, pod takim warunkiem powinniśmy wykazać taką solidarność, jaką zadeklarował jeszcze poprzedni rząd.
Po szóste: rynek pracy do poprawki
Kolejnym ważnym elementem środowego expose powinna być reforma rynku pracy i walka z umowami śmieciowymi. W tym obszarze aktywność PiS w kampanii wyborczej była bowiem dość ograniczona. Pomysłu na walkę ze "śmieciówkami" oczekuje prof. Stanisław Gomułka. - To ważne przede wszystkim w obliczu gigantycznego deficytu w ZUS, dotykającego przede wszystkim właśnie tych ludzi, których praca nie jest oskładkowana.
Ten sam postulat wysuwa również prof. Bugaj i liczy na stopniowe oskładkowanie wszystkich umów, nie tylko do wysokości minimalnego wynagrodzenia, jak ma to być od przyszłego roku. Chce również większych represji dla tych, którzy ukrywają umowy i płacą pracownikom "pod stołem".
Premier Szydło powinna się również odnieść do płacy minimalnej. - Trzeba zastanowić się nad tym, czy nie różnicować jej podniesienia ze względu na region - zastanawia się prof. Gomułka. - Inne są przecież koszty życia w dużych miastach, a inne na prowincji. Stąd też stawka minimalna powinna od tego zależeć.
Z kolei prof. Noga liczy na to, że w wystąpieniu nowej szefowej rządu powinien być szerzej wyjaśniony pomysł minimalnej stawki godzinowej, która według zapowiedzi przedwyborczych ma wynosić 12 złotych.
Po siódme: co z tym NBP?
- Słyszymy ostatnio coraz więcej spekulacji, dotyczących rzekomego upolityczniania NBP, a na to nie może być zgody - uważa prof. Stanisław Gomułka. - Oczekuję, że premier Szydło przetnie wszelkie spekulacje i podkreśli niezależność tak banku, jak i Rady Polityki Pieniężnej.
- Podpisując traktat z Maastricht zobowiązaliśmy się do pełnej niezależności banku centralnego - finansowej, funkcjonalnej, instytucjonalnej i personalnej - wtóruje prof. Marian Noga i dodaje, że za czasów jego kadencji, RPP spotykała się z każdym premierem, z wyjątkiem Jarosława Kaczyńskiego. - To nie zwiastuje najlepiej na najbliższe cztery lata.
Po ósme: "krewni i znajomi królika"
Prawo i Sprawiedliwość po wygranych wyborach z pewnością wymieni sporą część kadry zarządzającej w spółkach skarbu państwa. Tak jak w latach 2005-2007, kiedy czystka dotknęła m. in. takich gigantów jak PGNiG, KGHM, PKO BP, Lotos czy PKN Orlen.
- Należałoby to jakoś ucywilizować, bo teraz mamy do czynienia z obsadzaniem "krewnych i znajomych królika" gdzie tylko się da, niezależnie od opcji politycznej - denerwuje się prof. Ryszard Bugaj i postuluje powrót do pomysłu Jana Krzysztofa Bieleckiego, który chciał kilka lat temu stworzyć tzw. komitet nominacyjny.
Składałby się on z doświadczonych menedżerów, którzy przedstawialiby premierowi listę kandydatów na dyrektorskie stołki w spółkach skarbu państwa. Miało to być gwarancją jakości takich osób i pozwoliłoby uniknąć masowymi wymianami kadr po każdej zmianie władzy. - Chciałbym, żeby taka deklaracja znalazła się w wystąpieniu premier Szydło, choć mam świadomość, że raczej nie ma co na to liczyć - przyznaje prof. Bugaj.
Po dziewiąte: budownictwo czynszowe
Prof. Gomułka liczy również na to, że Szydło poruszy temat budownictwa czynszowego, zapoczątkowanego jeszcze przez poprzednią ekipę rządzącą. - Mowa o kilkuset tysiącach mieszkań, których budowę musiałby wziąć na siebie sektor prywatny, bo Bank Gospodarstwa Krajowego nie ma na to środków - wyjaśnia były wiceminister finansów.
Na czym więc miałaby polegać rola państwa? - Ograniczałaby się do tego, żeby przez pierwszy rok lub dwa "dokładać się" do czynszu - tłumaczy prof. Gomułka. - Dzięki czemu wielu młodych Polaków miałoby łatwiejszy start i miałoby mniejszy problem z wyjazdem za pracą.
Po dziesiąte: frankowicze
- Niepokojące są oczekiwania dotyczące kredytów frankowych - mówi prof. Bugaj. - Nie jestem przeciwny pomaganiu takim kredytobiorcom, bo uważam, że jakieś działania są potrzebne, ale nie można się zgodzić na niektóre rozwiązania.
Ekonomista twierdzi, że beneficjentami nie mogą być ci, którzy pożyczali pieniądze w celach komercyjnych i na przykład kupowali mieszkanie na wynajem. Zdaniem eksperta nie powinno również być mowy o przewalutowaniu kredytu po kursie z dnia zaciągnięcia, bo w momencie decyzji kredytobiorca musiał liczyć się z ryzykiem. - Trzeba jednak pomóc na przykład tym, którzy byli wprowadzani w błąd przez banki - mówi prof. Bugaj.
W pomoc dla frankowiczów zaangażował się również prezydent Andrzej Duda. Od kilku tygodni w kancelarii spotyka się z przedstawicielami organizacji kredytobiorców i pracuje nad ustawą, która miałaby im ulżyć. money.pl dotarł do jednego z tych projektów.
- Najważniejsze, to nie zapowiadać rewolucji. Biznes i rynki lubią stabilność - podsumowuje prof. Marian Noga, ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej. - Jeśli politycy PiS nie będą się wtrącać do gospodarki, to jej kondycja nie powinna się pogorszyć.