Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Ministerstwo Energetyki receptą na polskie problemy? Eksperci podzieleni

0
Podziel się:

Program naprawczy dla górnictwa, konsekwencje pakietu klimatycznego, bezpieczeństwo energetyczne, sprawa gazu z łupków czy odnawialne źródła energii, to jedne z wielu problemów z jakimi musiałoby się zmierzyć nowe ministerstwo.

Ministerstwo Energetyki receptą na polskie problemy? Eksperci podzieleni
(Greenpeace Polska/Flickr)

Ministerstwo energetyki istniało już w czasach PRL, za Bieruta. A z badań wynika, że Polacy chcą, by państwo trzymało energetykę silną ręką. Pomysł resortu, który miałby przejąć część zadań ministerstwa skarbu i gospodarki, powrócił w kampanii wyborczej (i ze strony PiS, i rządzącej koalicji PO-PSL). - Nowe superministerstwo być może zakończy spory kompetencyjne, ale górnictwa nie uratuje - twierdzą pytani przez money.pl eksperci.

- Musimy mieć rozbudowaną energetykę - mówił w trakcie kampanii wyborczej Jarosław Kaczyński. Przekonywał, że powołanie kolejnego superministerstwa zapewni większe bezpieczeństwo energetyczne kraju. Zwłaszcza w kontekście prób wejścia na polski rynek rosyjskich firm gazowych, budowy nowych gazociągów (jak Nord Stream II), czy konsekwencji regulacji pakietu klimatycznego.

Nowy resort byłby faktycznie kluczowy w polityce państwa. Miałby się zająć programem naprawczym dla górnictwa, konsekwencjami pakietu klimatycznego, bezpieczeństwem energetycznym, kwestią gazu z łupków czy odnawialnymi źródłami energii.

Miałby też nadzorować spółki elektroenergetyczne, paliwowe i gazowe. Nadzór na spółkami chemicznymi, finansowymi, KGHM i innym trafiłby do resortu gospodarki. Resort skarbu zostałby zlikwidowany.

Jeszcze w kampanii wyborczej kandydatka Prawa i Sprawiedliwości na premiera Beata Szydło tłumaczyła, że do tej pory kompetencje ministerstw gospodarki i skarbu były tak rozdzielone, że właściwie nie było wiadomo, kto odpowiada choćby za górnictwo. To fakt, dziś zarządzanie sektorem jest rozproszone pomiędzy Ministerstwo Skarbu, Gospodarki i Ochrony Środowiska.

- W takim układzie decyzje są wypadkową działań departamentów, które administrują częściowymi problemami. Nowy podział kompetencji miałby to uprościć i jaśniej określić, kto ponosi odpowiedzialność za ewentualny sukces lub porażkę planu naprawczego dla górnictwa – przekonywała Beata Szydło.

Jeden minister, jeden resort, jeden głos?

Kto miałby stanąć na czele nowego ministerstwa? Na dziennikarskiej giełdzie padają między innymi nazwiska posłów PiS Piotra Naimskiego i Konrada Szymańskiego. Pierwszy z nich jest dyżurnym ekspertem partii w sprawach energetyki i przemysłu wydobywczego. Szymański to były europoseł PiS, który specjalizuje się w integracji europejskiej, energetyce i polityce klimatycznej. Typowany jest również Dawid Jackiewicz, wielki entuzjasta utworzenia nowego resortu, który kompleksowo miałoby się zająć bezpieczeństwem energetycznym kraju.

Czy Polsce potrzebny jest superresort energetyczny? Eksperci są podzieleni.

- Polityka energetyczna powinna być aktualizowana co 4 lata. Niestety, jest to zaniedbywane. Wszelkie próby działania na rzecz energetyki ugrzęzły w administracji.Ledwo udało się przepchnąć ustawę o OZE, a już chciano ją nowelizować. Podobne problemy pojawiły się przy pracach nad prawem geologicznym i górniczym. Nowy resort, który łączyłby rozproszone kompetencje, być może byłby bardziej skuteczny - argumentuje w rozmowie z money.pl dr Robert Zajdler, ekspert do spraw energetyki Instytutu Sobieskiego.

Inaczej kwestię tę ocenia były minister gospodarki i ekspert do spraw energetyki BCC dr Janusz Steinhoff. Co prawda zgadza się z tym, że w ostatnich latach kompetencje zostały bardzo pomieszane i należy je racjonalnie usytuować. Ale powoływanie nowego resortu uważa za zbędne.

- Nie jestem entuzjastycznie nastawiony do tego pomysłu. Wiele problemów z dziedziny energetyki wymaga działań już teraz, a na stworzenie takich struktur potrzeba czasu. Po drugie, wymaga to zmiany ustawy o działach administracji. I po trzecie, nie jest dobrym pomysłem łączenie w jednych rękach funkcji regulacyjnej i właścicielskiej. Regulator, jakim dotąd jest Minister Gospodarki, nie może równocześnie dbać o kondycję spółek, dlatego zajmuje nią się Minister Skarbu Państwa. W przypadku jednego ministra dochodziłoby do sprzecznych interesów - tłumaczy w rozmowie z money.pl dr Steinhoff. - Ręczne sterowanie nie jest racjonalne.

Nowy resort to jednak nie panaceum

Eksperci są zgodni w innej sprawie - to właśnie problemy górnictwa i energetyki należą do najpilniejszych zadań, którymi musi się zająć nowy rząd. Potencjalne Ministerstwo Energetyki czeka więc szereg niełatwych decyzji: musi się zmierzyć m.in. z restrukturyzacją górnictwa, jak i z decyzją o budowie energetyki jądrowej i związanymi z tym problemami zarówno finansowymi (koszty inwestycji), jak i społecznymi (przekonaniem opinii publicznej). Konieczne jest również znaczne zwiększenie dostaw gazu, co oznacza praktyczne podwojenie importu, rozbudowę sieci i negocjowanie nowych kontraktów.

Najgorsza sytuacja panuje jednak w górnictwie, a tego problemu – twierdzą eksperci - nie rozwiąże nowy byt administracyjny.

- Wątpię, aby Ministerstwo Energetyki rozwiązało problem górnictwa, bo ten problem ma raczej podłoże społeczne niż energetyczne. Cierpimy na brak pomysłu i racjonalnej wizji na polskie górnictwo. Brakuje spójnej strategii. Węgiel jest i może być wciąż ważnym elementem energetyki, ale potrzebuje potężnej modernizacji. Ta jednak wiąże się z trudnymi i kosztownymi decyzjami, których - jak dotąd - żaden z rządów nie odważył się podjąć - zauważa dr Zajdler.

Z tym poglądem zgadza się również ekspert BCC, twierdząc, że bardziej potrzebna jest wola polityczna do racjonalnych działań w celu zmiany w polskim górnictwie niż administracja, która zamiast rozwiązywać problemy będzie nimi jedynie zarządzać.

- Znamy już mechanizm powoływania pełnomocników do kolejnych spraw, w latach 80. również utworzono specjalny departament, który miał zawiadywać górnictwem. Efekty tych wszystkich działań widzimy dzisiaj - mówi dr Steinhoff.

Polacy chcą twardej ręki państwa w energetyce

Prawo i Sprawiedliwość przekonuje, że powołanie kolejnego superministerstwa zapewni większe bezpieczeństwo energetyczne kraju.

W trakcie kampanii Jarosław Kaczyński mówił: - Mamy do czynienia z sytuacją inną, zarówno jeśli chodzi o załatwianie różnych spraw w UE, bo można by tutaj uzyskać przedłużenie, choćby o dwa lata, możliwości używania tych już dzisiaj nieco przestarzałych, ale jeszcze mogących funkcjonować, bloków energetycznych. A z drugiej strony mamy też trudności z uzyskiwaniem koncesji na tworzenie nowych kopalni, nowych odkrywek.

Jednak, jak argumentują eksperci, decyzja o tym, co należy zrobić z naszymi elektrowniami nie jest sprawą sektorową, czyli wewnętrzną, ale głównie kwestią unijnych regulacji. To Pakiet Klimatyczny i jego zapisy będą decydowały o tym, czy możemy budować elektrownie węglowe i jakie poziomy energii odnawialnej Polska będzie produkować.

Podobnie sprawa ma się z ochroną polskiego rynku. - Działamy w obrębie Unii Europejskiej, nie możemy więc ot tak zamknąć rynku. Jednak możemy wzmocnić naszą konkurencyjność, ograniczyć działania dumpingowe i wykorzystywanie pozycji dominującej - wylicza dr Zajdler. - Ale podejście antyrosyjskie nie jest rozwiązaniem. To taki sam globalny gracz jak inni i musimy zastanowić się, co będzie dla nas najbardziej korzystne z ekonomicznego punktu widzenia.

Również kwestia ewentualnego gazu łupkowego nie jest jednoznaczna. Z całą pewnością jedno ministerstwo pozwoli sprawniej tworzyć prawo, którego – jak zaznaczają eksperci - w Polsce brakuje, a jest konieczne, aby utrzymać zainteresowanie prywatnych firm poszukiwaniami i ewentualnym wydobyciem tego surowca.

- Kwestia gazu łupkowego jest sprawą skomplikowaną. Być może ministerstwo energetyki pomogłoby w szybszym skuteczniejszym stworzeniu jednolitego i przejrzystego prawa regulującego jego wydobycie, ale nie uczyni z Polski gazowego eldorado - podkreśla ekspert Instytutu Sobieskiego.

Jego zdaniem należy wpierw odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w ogóle powinniśmy mocniej stawiać na gaz, czy nie. - Ważna jest więc strategia i drogą jaką wybierzmy - mówi. - Nie bez znaczenia będą tu również ruchy na globalnym rynku gazu.

Jak wynika z badań, Polacy chcą jednak, by państwo trzymało energetykę silną ręką. W sierpniu Millward Brown Polska przeprowadził na zlecenie fundacji demosEUROPA sondaż w tej sprawie: 33 proc. badanych uważa, że obowiązkiem państwa jest zapewnienie dostaw energii i cały rynek powinien być organizowany i kontrolowany przez państwo, a 48 proc. jest zdania, że państwo powinno kontrolować rynek, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju.

Zaledwie 8 proc. badanych ocenia, że państwo w żaden sposób nie powinno ingerować w rynek, a energia powinna być produkowana i sprzedawana przez różnych dostawców i podlegać prawom rynku w taki sam sposób jak inne towary. Co ciekawe, ankietowani udzielili takich odpowiedzi niezależnie od swoich sympatii politycznych. Rozkład odpowiedzi był praktycznie taki sam dla wyborców każdej partii.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)