Aktualizacja 21:57
Sejm uchwalił ustawę obniżającą wiek emerytalny z 67 lat do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn w środę. Posłowie PiS uczcili wynik głosowania owacją na stojąco i skandowaniem: "Solidarność!" Teraz ustawa trafi do Senatu, a następnie do prezydenta. Podpis Andrzeja Dudy jest przesądzony: ustawa jest autorstwa jego kancelarii i spełnia jego przedwyborczą obietnicę cofnięcia reformy emerytalnej wprowadzonej przez rząd PO-PSL.
Co na [emeryturze](https://finanse.wp.pl/emerytury-6123215136261761c)?
Obniżenie wieku emerytalnego, na które zdecydował się PiS wywołało skrajne reakcje - od zadowolenia, że nie trzeba będzie pracować "do śmierci", po straszenie załamaniem finansów państwa. Ekonomiści przestrzegają, że krótsza praca odbije się Polakom czkawką, bo emerytury będą śmiesznie niskie.
Rząd wie już, że obniżenie wieku emerytalnego odbije się także na finansach państwa. Jak wyliczył money.pl, w 2018 roku rząd będzie musiał gdzieś znaleźć 20 mld zł dodatkowych wpływów z podatków, żeby zalepić dziurę budżetową spowodowaną środowym głosowaniem.
Problem będzie mniejszy, jeśli Polacy będą pracowali dłużej niż do sześćdziesiątki. Wiceminister rodziny Stanisław Szwed już wyjaśniał, że wcale nie trzeba przechodzić na emeryturę w wieku 60 i 65 lat. Jest to tylko opcja dla tych, którzy będą zmęczeni pracą. - To od pracownika będzie zależało, czy chce z tego skorzystać, czy nie - deklaruje Szwed. ZUS ma przedstawiać przyszłemu emerytowi wyliczenie, jaką emeryturę otrzyma, aby ten miał świadomość, na co się decyduje.
Jednak dowolność w przechodzeniu na emeryturę to za mało. Wicepremier Mateusz Morawiecki, odpowiedzialny za politykę gospodarczą rządu, już zapowiedział, że rząd będzie pracował nad przepisami, które spowodują, że ludzie nie będą chcieli przechodzić na emeryturę. - Tak bym chciał zrobić, żeby były ustawy, które będą zachęcały do pozostania na rynku pracy tych ludzi, którzy mogą, chcą pracować - mówił w Sejmie dziennikarzom.
Według nieoficjalnych informacji podanych przez "Fakty TVN", rząd bierze pod uwagę dwa scenariusze: pierwszy to całkowity zakaz popularnego dzisiaj dorabiania na emeryturze. Jeśli ktoś będzie chciał pracować, nie będzie jednocześnie mógł pobierać emerytury. Drugi zakłada premiowanie dłużej pracujących wyraźnie wyższym świadczeniem.
Pracować, czy nie pracować?
- Nie można nikomu zakazać pracować! - oburza się ekspert Konfederacji Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS Jeremi Mordasewicz. - Wyobraźmy sobie kogoś przechodzącego na emeryturę o wysokości 1,5 tys. zł. Ten ktoś uznaje, że jego standard życia bardzo spadł i chce wrócić do pracy. Jeśli mu tego zakażemy, to będzie po prostu pracował na czarno - zauważa ekspert.
Jego zdaniem rząd ma świadomość, że czyni szkodę polskiej gospodarce i próbuje teraz jakoś temu przeciwdziałać. - W kraju takim jak Polska, który nie ma bogatych złóż ropy naftowej jak Arabia Saudyjska, ani kapitału jak Francja, dobrobyt i siła państwa biorą się z pracy. Nie powinno być zakazu pracy, każdy kto chce pracować, powinien mieć taką możliwość - podkreśla.
Obecnie dorabianie na emeryturze jest bardzo częstą praktyką. W przyszłości potrzeba może być jeszcze większa. Jak wynika z badania zespołu GRAPE (Group for Research in Applied Economics) prowadzonego na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, od 2040 roku połowa emerytów będzie otrzymywać świadczenie minimalne, a ich grupa będzie stale wzrastać. Około 70 proc. roczników urodzonych na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych otrzyma świadczenie na poziomie emerytury minimalnej, czyli mniej niż tysiąc złotych.
Niższe świadczenia dotyczą wszystkich przyszłych emerytów, choć skala będzie różna w zależności od wynagrodzenia. Ci, którzy dzisiaj zarabiają blisko przeciętnej, nie będą otrzymywać ok. 30 proc. swojej ostatniej płacy, ale w większości będą musieli się zadowolić emeryturą minimalną. Dla osób o wysokich zarobkach, spadek emerytury przekroczy 40 proc. - wylicza zespół GRAPE.
Porównajmy to z dzisiejszymi świadczeniami. Przeciętna wysokość emerytury wypłacanej przez ZUS w marcu 2016 roku wyniosła 2 049,15 zł, W przypadku mężczyzn było to 2 525,67 zł, a dla kobiet - 1 722,09 zł.
Kiedy na emeryturę
Według obowiązujących jeszcze przepisów, na emeryturę w wieku 60 lat mogą przejść kobiety urodzone do końca 1952 r., a mężczyźni urodzeni przed 1949 r. - w wieku 65 lat. Dla pozostałych wiek emerytalny jest wyższy i z każdym kwartałem rośnie o miesiąc, by w końcu osiągnąć 67 lat dla wszystkich.
Ustawa obniżający wiek emerytalny zatrzyma ten proces. I tak, w dniu jej wejścia w życie, czyli 1 października przyszłego roku, na emeryturę będą mogły przejść panie urodzone po 1 października 1957 roku. Gdyby nie obniżenie wieku emerytalnego musiałyby pracować rok i osiem miesięcy dłużej. Z niższego wieku emerytalnego będą mogli skorzystać panowie urodzeniu po 1 października 1952 r. Gdyby nie decyzja Sejmu, też musieliby pracować 1 rok i osiem miesięcy dłużej.