W budżecie najbogatszych terrorystów świata ropa, gaz, podatki i czarnorynkowy handel to 3/4 źródeł finansowania. Handlują też ludźmi i organami. Dzieci sprzedają po 165 dolarów. Para ludzkich oczu kosztuje dziesięć razy więcej. Są też wpływy od darczyńców - to z myślą o nich ISIS raz na rok publikuje raport, podobny do raportów inwestorskich korporacji. W zestawieniu ujęte są m. in. zamachy samobójcze, zabójstwa za pomocą noża oraz nawrócenia na Islam.
Aktualizacja 12.05
Czy w raporcie znajdą się również zamachy z piątkowej nocy w Paryżu? W pierwszych minutach po pierwszych doniesieniach z Paryża zwolennicy islamskich ekstremistów triumfowali na Twitterze. Jak wynika z analizy Vocatic, popularność zdobywał hashtag mówiący o "Paryżu w ogniu". "O krzyżowcy, nadchodzimy z bombami i karabinami. Czekajcie na nas" - to jeden z wpisów z serwisu.
W sobotę dżihadyści z Państwa Islamskiego opublikowali oficjalne oświadczenie, w którym wzięli na siebie odpowiedzialność za piątkowe zamachy w Paryżu - podaje PAP. W dokumencie podkreślono, że ataki zostały dokładnie zaplanowane. Dżihadyści ostrzegają, że Francja pozostanie jednym z ich głównych celów do momentu, aż jej władze nie zrezygnują z dotychczasowej polityki.
Wcześniej tego dnia odpowiedzialnością za ataki w Paryżu obarczył IS prezydent Francji Francois Hollande. Poinformował też, że w zamachach w stolicy zginęło 127 osób.
O tym, że to ISIS stała za masakrą, był też wcześniej przekonany James Woolsey, były szef CIA, który w rozmowie z BBC wskazywał właśnie na islamistów.
Skąd terroryści biorą pieniądze na sfinansowanie zamachów? Money.pl przyjrzało się dokładnie, jak wygląda to w przypadku Państwa Islamskiego - sprawnej "korporacji", zarabiającej na wszystkim od ropy aż po gałki oczne.
Ropa nawet dla wrogów
Służby wywiadowcze USA szacują, że nawet 40 tys. baryłek ropy dziennie opuszcza terytorium kontrolowane przez Państwo Islamskie. To dokładnie tyle, ile - według OPEC - jeszcze pięć lat temu produkował Azerbejdżan. Nieoficjalnie ci islamscy nafciarze ropę sprzedają nawet swoim wrogom - Kurdom i Asadowi.
- Kupują ją wszyscy, choć nikt się do tego oficjalnie nie przyzna - przekonuje dr Krzysztof Liedel, ekspert z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. - Poprzez potężne korporacje, z wykorzystaniem państw takich jak Libia czy Jordania, islamska ropa trafia również do Europy. Oczywiście, najczęściej handlują z ISIS ci, którzy są na miejscu, czyli Kurdowie oraz ludzie Asada.
To nie przypadek, że ekspansja Państwa Islamskiego obrała kierunek na cenne pola roponośne. ISIS działa jak przedsiębiorstwo z dobrze rozpisanym biznesplanem, który ma finansować nowy kalifat. Stąd zajęcie złóż we wschodniej Syrii, a następnie podbicie północnego Iraku z miastem Mosul czy też złóż Allas i Ajil w prowincji Kirkuk. Za uzbrojonymi w kałasznikowy bojownikami idzie całe skrzydło gospodarcze pod Dowództwem Finansowym. A w nim nie brakuje wynajętych i dobrze opłaconych inżynierów i ekspertów od wydobycia oraz byłych pracowników branży paliwowej z Turcji, Syrii, Iraku rekrutowanych za pośrednictwem aplikacji społecznościowych, takich jak choćby popularny WhatsApp.
Od 25 do 40 dolarów za baryłkę - to szacowana cena czarnorynkowa. Jak podaje "Financial Times", pomimo nalotów i bombardowań, ISIS wciąż zarabia na swoim petrobiznesie około 1,5 mln dolarów dziennie, co daje około 540 mln dolarów rocznie. A to dokładnie tyle, ile wyniósł cały budżet Hamasu, przeznaczony na działania operacyjne w Strefie Gazy. To oczywiście jedynie szacunki i to dość ostrożne w porównaniu do przedstawionych w raporcie Thomson Reuters Accelus, który jeszcze przed rokiem oszacował dochód z ropy na poziomie 730-1460 mln dolarów rocznie.
Dywersyfikacja źródeł dochodów
Nafta jest tylko częścią portfela Państwa Islamskiego. Jak zauważa dr Liedel, ISIS postarało się o dywersyfikację źródeł dochodów. Nie stawia wszystkiego na jedną kartę, asów ma znacznie więcej. - ISIS działa jak sprawne państwo. Tereny objęte jego władaniem szybko musiały zacząć przynosić dochody. Stąd dbałość o ściąganie podatków z zajętych obszarów, przywrócenie pracy cementowni, wydobycia gazu, zakładów przemysłowych i kopalni fosforanów, a nawet upraw zbóż - wylicza ekspert Collegium Civitas.
Oprócz tego bojownicy kontrolują również 130 filii banków. Głośno było o grabieży po zajęciu miasta Mosul, gdzie mieścił się bank centralny Iraku, z którego skradziono 425 milionów dolarów.
##Źródła finansowania Państwa Islamskiego | ||
---|---|---|
Źródło | Udział w finansowaniu działalności ISIS | Roczne dochody ISIS |
Źródło: Raport Thomson Reuters Accelus | ||
ropa naftowa | 38 proc. | 730-1460 mln dol. |
gaz ziemny | 17 proc. | 489 mln dol. |
wymuszenia i haracze | 12 proc. | 330 mnl dol. |
zakłady przemysłowe i kopalnie fosforanów | 10 proc. | 300 mln dol. |
fabryki cementu | 10 proc. | 291 mln dol. |
uprawy zbóż | 7 proc. | 200 mln dol. |
kidnaping | 4 proc. | 120 mln dol. |
sponsoring i darowizny | 2 proc. | 50 mln dol. |
Według raportu Reutersa fabryki cementu do końca 2014 roku przyniosły Państwu Islamskiemu dochód wysokości 291 mln dol., wydobycie gazu ziemnego 489 mln dol., kopalnie fosforanów oraz zakłady przemysłowe 300 mln dol., a z płodów rolnych kolejnych 200 mln dolarów.
"IS jest coraz skuteczniejsze w ściąganiu podatków i wymuszeniach wobec przedsiębiorców. W Mosulu, w irackiej prowincji Niniwa, potrąca ono na własne potrzeby 50 proc. uposażenia urzędników, co daje w sumie 500-600 milionów dolarów" - czytamy we francuskim piśmie ekonomicznym "Challenges" na które powołuje się rzeczpospolita.
Raport Reutersa przywołuje również konkretne stawki "podatków" jakie nałożyło Państwo Islamskie w poszczególnych regionach. I tak w północnym Iraku podatek drogowy wynosi 200 dolarów, a każda ciężarówka przemierzająca kraj, część Jordanii i Syrii musi zapłacić 800 dolarów za transport na specjalnie ustawionych "checkpointach". Oprócz tego, jak podaje "Forbes", terroryści czerpią również zyski z podatków od wszelkich dóbr luksusowych, od działalności operatorów telekomunikacyjnych, aż po wypłaty z kont bankowych. 5 procent dochodów wszyscy muszą przeznaczyć na cele publiczne i tzw. dobrobyt społeczny. Jak oszacował Reuters, miesięczny dochód z tego typu haraczy sięga 30 milionów dolarów, co daje około nawet 360 mln dolarów rocznie.
- Skuteczność i siła ISIS nie opiera się na przemocy i spektakularnych atakach terrorystycznych. To Dowództwo Finansowe, czyli gospodarcze skrzydło jest fundamentem ich potęgi - twierdzi dr Liedel. Ale jednocześnie dodaje, że naloty amerykańskie i rosyjskie, czy tureckie, walka z rebeliantami uszczupla tę część dochodów.
Podobne zdanie ma dr Kacper Rękawek, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - Oczywiście ISIS wciąż stosuje metody terrorystyczne, ale nie jest to główna oś ich działalności.
- Ropa stanowi wciąż blisko 40 procent ich dochodów, a gaz ponad 15 procent. W sumie około 75 proc. dochodów przynosi ISIS działalność gospodarcza. Jednak ten trend ulga zmianie. Niszczenie strategicznych celów w powstałym kalifacie powoduje, że ciężar finansowania działalności przechyli się na rzecz działalności stricte przestępczej - prognozuje ekspert od spraw terroryzmu Collegium Civitas.
Porwania dla okupu
Na 2,2 miliarda dolarów fortunę Państwa Islamskiego oceniło Centrum Analiz Terroryzmu w Paryżu. Ekonomiczny "Challenges" podnosi tę kwotę o 200 milionów dolarów. Część z niej stanowią dochody z działalności przestępczej w tym z porwań dla okupu.
Przykładów jest sporo. Ostatnio 12 milionów dolarów zapłacił rząd w Rzymie za uwolnienie dwóch Włoszek. Japonia miała za życie dwóch Japończyków - dziennikarza i najemnika - przekazać Państwu Islamskiemu aż 200 milionów dolarów, notabene dokładanie tyle, ile zaoferowało Tokio na walkę z terroryzmem islamskim. W kwietniu tego roku przedstawiciele Państwa Islamskiego zażądali okupu za życie przetrzymywanych 230 chrześcijan kościoła asyryjskiego. Życie każdego z zakładników wycenili na 100 tysięcy dolarów.
- Porwania dla okupów są klasycznym i typowym dla ugrupowań terrorystycznych źródłem finansowania. Miały znaczenie również w prepaństwowym okresie tworzenia się ISIS. W obecnym stadium nie jest to już tak ważna pozycja budżetowa, choć, owszem, porwania dla okupu nadal mają miejsce - twierdzi dr Kacper Rękawek. - W ich repertuar wchodzą nie tylko porwania, ale również handel ludzkim towarem, wymuszenia, haracze, rekwizycje, jakimi ta organizacja drenuje społeczeństwo podbitych terenów.
ISIS inkasuje również okup za to, że nie porywa. Jak wynika z raportu Reutersa, w Państwie Islamskim funkcjonuje również podatek nakładany na Jizyja, czyli "nie-muzułmanów". Jest to haracz, jaki trzeba zapłacić za protekcję i gwarancje bezpieczeństwa
Paserzy proroka i Khums - podatek od rabunku
Takich podatków od działalności przestępczej jest więcej. Mimo hucznych i medialnych aktów barbarzyństwa, polegających na niszczeniu dzieł sztuki i dorobku kulturowego innych narodów, islamiści również czerpią z nich zyski. Co prawda bojownicy wysadzili w powietrze Łuk Triumfalny w Palmyrze i antyczną świątynię Balshamina, a w irackim Mosulu rozbili zabytki sztuki asyryjskiej, jednak jak twierdzą eksperci, to jedynie medialna zagrywka nastawiona na efekt propagandowy.
- Nikt nie rozbierze starożytnej świątyni, aby sprzedać ją na czarnym rynku. Z tego punktu widzenia jest ona bezwartościowa - podkreśla dr Liedel. - Zajmowane przez specjalnych ekspertów Państwa Islamskiego muzea są skrupulatnie katalogowane i ograbiane. Najcenniejsze artefakty są sprzedawane na nielegalnych aukcjach internetowych za granicę, albo stanowią gratyfikacje dla członków ISIS.
Potwierdzeniem tego procederu jest między innymi tragedia zasłużonego archeologa. 82-letni Chaled al-Asad, który przez 50 lat zajmował się zabytkami w Palmyrze, wpadł w ręce fanatyków i był wielokrotnie przesłuchiwany w sprawie drogocennych artefaktów. Późnej zginął. Po ścięciu, ciało archeologa zostało pocięte na kawałki i rozrzucone po okolicy.
To nie wszystko. Od każdego antyku sprzedanego na czarnym rynku pobierany jest podatek nazywany Khums. Przypisany jest on do każdej korzyści, jaką osiąga się dzięki ziemi. Jego wysokość zależy od regionu oraz sprzedanego antyku. Jak podaje raport Reutersa, oscyluje wokół 20 proc. w prowincji Aleppo do nawet 50 proc. w prowincji Raqq.
- Bojownicy ISIS są bardzo pragmatyczni. To oportunistyczna organizacja, która jeśli może coś sprzedać, to sprzeda. Oczywiście, artefakty będące wizerunkiem człowieka są niszczone jako bluźniercze. Wynika to z wahabickiej interpretacji islamu - stwierdza ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Prostytucja i handel ludzkimi organami
- Handel ludźmi, prostytucja i niewolnictwo to bardzo dochodowy interes. Tu nie ma znaczenia ideologia, to brutalna i obrzydliwa wojenna matematyka - dodaje dr Liedel. Ofiarą padają przede wszystkim kobiety i dzieci. Mężczyzn zwykle się zabija.
W sierpniu Zainab Bangura, przedstawicielka sekretarza generalnego ONZ ds. przemocy seksualnej, udowodniła, że Państwo Islamskie dysponuje specjalnym cennikiem niewolnic. Weszła ona w posiadanie dokumentu, z którego wynika, że kobietami i dziećmi ISIS handluje podobnie jak beczkami z ropą. Po cichu, kiedy "towar" idzie na eksport, do domów publicznych za granicą, w tym także do Europy, jak i zupełnie jawnie, na targach, kiedy trafiają do dowódców, prywatnych haremów, albo domów uciech dla żołnierzy Państwa Islamskiego.
Jak przytacza Bangura, bojownicy islamscy wyceniają dzieci do dziewiątego roku życia na 165 dolarów, ale cena spada wraz z wiekiem. Za nastoletnie dziewczynki liczy się 124 dolarów, a za kobiety po 20 roku życia jeszcze mniej.
- To nie jest pierwsza organizacja, która zajmuje się handlem niewolnikami. To znana praktyka. W przypadku ISIS dużą grupę zniewolonych kobiet stanowią dziewczyny, które pochodzą z mniejszości religijnej jazydów - komentuje dr Kacper Rękawek z PISM.
Cytowana przez "The Washington Post" przedstawicielka sekretarza generalnego ONZ tak opisuje szczegóły tego procederu: "Po wkroczeniu do wioski, islamiści rozdzielają kobiety od mężczyzn. Zabijają wszystkich chłopców i mężczyzn powyżej 14 roku życia. Wśród kobiet od matek odbierane są córki. Te rozbiera się do naga i sprawdza ich dziewictwo. Najmłodsze i uznane za najpiękniejsze z dziewic uzyskują najwyższą cenę i są wysyłane do siedziby ISIS koło Rakki". Odrazę i przerażenie budzi również inny proceder związany z handlem ludźmi. Według Mohameda Alhakimiego, przedstawiciela Iraku w ONZ, ISIS ma handlować również ludzkimi organami na czarnym rynku w Europie i USA. W tym celu porywało lekarzy, których zmuszano do przeprowadzania tych zabiegów w zajętych przez islamistów szpitalach. Nie udało się zebrać twardych dowodów na ten proceder, ale eksperci są zgodni - to wysoce prawdopodobne.
##Czarnorynkowa cena organów | |
---|---|
Źródło: Szacunki Medical Transcription | |
para oczu | 1525 dol. |
skóra głowy | 607 dol. |
czaszka z zębami | 1200 dol. |
ramię | 500 dol. |
tętnica wieńcowa | 1525 dol. |
serce | 119 000 dol. |
wątroba | 157 000 dol. |
dłoń i przedramię | 385 dol. |
jednostka krwi | 337 dol. |
śledziona | 508 dol. |
żołądek | 508 dol. |
jelito cienkie | 2519 dol. |
nerka | 262 000 dol. |
pęcherzyk żółciowy | 1219 dol. |
skóra (za cal kwadratowy) | 10 dol. |
- Takie rzeczy działy się podczas wojny na Bałkanach, w Kosowie. Jestem przekonany, że prawdopodobne jest to również na terenach opanowanych przez Państwo Islamskie. Trudno sobie wyobrazić, aby w tak trudnych warunkach było to działanie na skalę masową, ale z całą pewnością dzieje się - stwierdza dr Kacper Rękawek.
Podobnego zdania jest dr Krzysztof Liedel, który dodaje, że już pojawiły się informacje o tym, że zbrodniarze, którzy zajmowali się tym procederem na terenach byłej Jugosławii (Raport Rady Europy przypisał odpowiedzialność za to albańskiej Armii Wyzwolenia Kosowa UCK, której dowódcą był dzisiejszy premier Kosowa Hashim Thaci), teraz działają przy Państwie Islamskim.
Prywatne dotacje, czyli sponsoring
Pieniądze zaangażowanych sympatyków od lat stanowią jedno ze źródeł finansowania terroryzmu. Nie inaczej jest również z Państwem Islamskim. Jak szacują autorzy raportu Reutersa, roczne przychody ISIS z tego źródła stanowią około 50 mln dolarów. O wspieranie terrorystów są oskarżani głównie obywatele państw Bliskiego Wschodu, takich jak Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt czy Arabia Saudyjska. Ale, jak przekonuje ekspert Centrum Badań nad Terroryzmem, nie tylko osoby prywatne skłonne są wesprzeć takie organizacje.
- Również służby różnych państw zawsze będą wykorzystywać terroryzm do własnych celów. Nie łudźmy się, wielka polityka nie raz maczała palce sponsorując działania różnych organizacji terrorystycznych. Nie inaczej jest z ISIS - zapewnia dr Liedel.
Jak zauważają eksperci think tanku The Washington Institute for Near East Policy, Państwo Islamskie wyjątkowo biegle posługuje się mediami społecznościowymi, by tam pozyskiwać donatorów. Z myślą o potencjalnych darczyńcach ISIS raz na rok publikuje raport, podobny do raportów inwestorskich, publikowanych przez korporacje. W zestawieniu ujęte są między innymi zamachy samobójcze, zabójstwa za pomocą noża oraz nawrócenia na Islam.
- Nie wiem, czy dziś nazwałbym ISIS organizacją terrorystyczną. To znacznie wyższe stadium ewolucji ruchu zbrojnego. Może należałoby mówić o rebeliantach, ruchu apokaliptycznym - podsumowuje ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - Stanowią quasi-państwo, z własną polityką, strukturą, finansami i armią. Jednak gotowi są w każdej chwili rozproszyć się w piaskach pustyni i w ten sposób przetrwać.