Chociaż polscy operatorzy wciąż szykują się do rewolucji, polscy internauci już teraz mogą pozbyć się tradycyjnych telewizorów. Jest technologia, która zadziała nawet na wolnych łączach. Jest i treść, która przenosi się z eteru do sieci.
TP SA i inni dostawcy internetu kuszą świetlaną przyszłością i superszybkimi łączami, które mają zastąpić kablówkę. Jednak wymagający polscy użytkownicy nie chcą już czekać. Okazuje się, że wcale nie muszą. Nawet w mizernych polskich warunkach, przy prędkości pobierania 256, a nawet 128 kb/s, można oglądać telewizję internetową i to w pełnej rozdzielczości ekranu.
Żądamy telewizji
Z badań wynika, że chociaż dostępu do szerokopasmowego w Polsce jest jak na lekarstwo, to mamy ogromne oczekiwania. Telewizja internetowa jest numerem jeden na tej liście. Wiedzą o tym dobrze największe firmy z sektora. Nic dziwnego, że trwa właśnie gorączkowy wyścig, w którym z operatorami ścigają się dostawcy treści i twórcy nowych technologii.
Prawie jedna trzecia internautów w Polsce ogląda w sieci telewizję, wynika z badań Gemiusa. Chociaż prawie 40 proc. użytkowników neostrady korzysta z prędkości 256 kb/s.
Ale, co rozumieć przez "telewizję internetową". Czy są nią serwisy społecznościowe takie, jak YouTube albo Smog.pl? A może platformy wideo: iTVP czy też największych polskich portali, gdzie pojawiają się treści z tradycyjnych telewizji? Jeszcze inni oglądają telewizję w sieciach p2p, takich jak Joost albo popularny w Polsce dalekowschodni Sopcast.
Bo to droga telewizja była
Internet zaczął podkopywać tradycyjną telewizję tam, gdzie do jej usługi były najdroższe, czyli w sporcie. Kibic piłki nożnej, aby obejrzeć wszystkie mecze ligi mistrzów, Orange Ekstraklasy i najpopularniejszych lig europejskich, musi wykupić abonament w kilku płatnych telewizjach. Oglądanie koszykówki NBA, siatkówki, tenisa, wyścigów formuły 1 też kosztuje.
Nic dziwnego, że YouTube swoją popularność m.in. w Polsce zdobył nie, jak przekonuje, na amatorskich filmach użytkowników, lecz na fragmentach meczów i wydarzeń sportowych niedostępnych w publicznej telewizji.
Pojawiły się serwisy, na których można znaleźć starannie dobrane klipy sportowe. Biły rekordy popularności. Blog Supergigant.blox.pl, który powstał z okazji zeszłorocznej olimpiady w Turynie, może poszczycić się ponad milionem użytkowników w miesiącu.
Sport prosto z Azji
Ale czy kilkuminutowe filmy kiepskiej jakości to już telewizja? Dla wielu polskich internautów pierwszym prawdziwym programem obejrzanym w internecie były piłkarskie rozgrywki nadawane w sieciach p2p tv. W tym roku furorę w polskiej sieci zrobiły programy takie jak: TVU Player, PPLive, TV Ants i przede wszystkim Sopcast.
Wszystkie te programy są niesłychanie popularne w Azji, gdzie podejście do praw autorskich jest dużo bardziej pobłażliwe niż na Zachodzie. Sygnał telewizyjny jest kompresowany i potem rozsyłany od komputera do komputera z częstotliwością od 200 kb/s nawet do 1 Mb/s.
Dzięki temu polscy internauci mogli obejrzeć mecz Manchesteru Utd z AC Milan za pośrednictwem anglojęzycznego ESPN nadawanego z Hongkongu. Inni mogli obejrzeć Playoffy NBA, serwowane prosto z amerykańskiego telewizora. Na Sopcaście można było nawet śledzić z kilkuminutowym opóźnieniem kluczowe mecze końcówki rozgrywek Orange Ekstraklasy.
Korzystając z programów p2p TV trzeba pamiętać, że zgodnie z Ustawą o Radiofonii i Telewizji z 1992 roku: "Kto rozpowszechnia program radiowy lub telewizyjny bez koncesji, podlega karze grzywny lub więzienia do 2 lat".
Tunel przekopany
Jednak ani właściciele praw autorskich, ani inwestorzy nie zwracają uwagi na niszowe programy p2p. Wszystkie oczy zwrócone są na Joosta, aplikację, która zrewolucjonizowała myślenie o telewizji internetowej.
Do tej pory z jednej strony operatorzy drążyli swój odcinek rozszerzając zasięg i prędkość przesyłu danych. Z drugiej firmy internetowe ścigały się o to, kto jako pierwszy dostarczy użytkownikom usługę, z której będzie się już dało korzystać.
Niklas Zennstrom i Janus Friis, twórcy Skype'a i programu do wymiany plików Kazaa, udostępnili pół roku temu technologię, dzięki której udało się połączyć dwa końce tunelu prowadzącego od nadawcy do użytkownika – szybkość łączy i skuteczność kompresji sygnału.
Jakiego łącza wymaga Joost? Oficjalne wymagania programu to pobór 1 Mb/s oraz wysyłanie 512 kb/s. Jednak z testów Money.pl wynika, że telewizję w pełnej rozdzielczości można oglądać nawet na łączach o przepustowości 128 kb/s.
Na swoich stronach Joost przestrzega, że oglądając telewizję przez 10 godzin ściągamy 1 Gb danych. Tak jest w przypadku, gdy dysponujemy łączem o prędkości co najmniej 1 Mb. Dlatego, jeśli nasz dostawca narzuca nam limit np. 2 GB miesięcznie, wyczerpiemy go dopiero po prawie tygodniowym oglądaniu Joosta non stop.
Technologia Joost oferuje jakość obrazu niespotykaną w serwisach takich jak Sopcast czy YouTube. Oznacza to, że telewizja non-stop na pełnym ekranie jest już w zasięgu przeciętnego polskiego internauty.
Złapać Joosta przed startem
Joost to także dobrze zapowiadający się model biznesowy. Od kwietnia w testowej wersji Joosta można już zobaczyć spoty reklamodawców o ogromnym potencjale: Intel, Coca-Cola, Nike, Visa, czy General Motors.
Miesiąc później przedsięwzięcie pozyskało 45 mln dolarów od funduszu Index Ventures, specjalizującego się w projektach internetowych. W Joosta inwestują też Viacom, holding, do którego należy Paramount Pictures, oraz telewizja CBS.
Na razie jeden z najbardziej pożądanych programów w sieci dostępny jest tylko w wersji beta. Żeby z niego skorzystać, trzeba uzyskać zaproszenie od innego użytkownika. Jednak nie jest to trudne, bo od kilku miesięcy każdy może przyłączyć do sieci odbiorców internetowej telewizji nieograniczoną liczbę gości.
Oficjalna premiera nastąpi lada moment, ale oficjalna data owiana jest tajemnicą.
| Naśladowcy Joosta |
| --- |
| Od stycznia, kiedy założyciele Skype'a - uruchomili wersję beta aplikacji Joost, pionierski projekt znalazł już wielu naśladowców. Analitycy firmy doradczej Ovumprzebadali poczynania konkurentów Joosta: Babelgum. To zdaniem Ovum najgroźniejszy rywal pod względem technologii i zawartości. Oferuje m.in. treści Reutersa, Associated Press. Babelgum ma wyjść z fazy beta już w lipcu. Zattoozaczęło nadawać korzystając z technologii p2p jeszcze podczas zeszłorocznego mundialu w Niemczech. Szwajcarski serwis udostępniał internautom relacje z meczów na żywo. Vuzerównież bazuje na przesyle p2p, jednak stawia na pobieranie treści przed obejrzeniem, podobnie jak popularne na rynku treści audio podcasty. Vuze podpisał już umowy z renomowanymi dostawcami treści – m.
in. BBC oraz National Geographic. Jaliponie stosuje technologii p2p. Stawia na szybki streaming obsługiwany przez komercyjnych operatorów. Za treści trzeba będzie płacić. Brytyjski projekt Jalipo, założony przez byłego dyrektora Sony na Europę Chrisa Deeringa stawia na sport i wiadomości. Porozumiał się już z BBC i EuroNews. Ziddio- za projektem stoi Comcast, czyli największa sieć telewizji kablowej oraz drugi dostawca internetu w USA. Podstawą są treści tworzone przez użytkowników, jednak można tam znaleźć też materiały renomowanych dostawców, np. HBO. Veoh- projekt wspiera między innymi Time Warner. Stawia zarówno na treści profesjonalne, jak i materiały tworzone przez użytkowników. |
Technologia Joosta gromadzi treść
Oprócz technologii liczy się też zawartość. Na razie Joost oferuje 150 kanałów tematycznych. Jednak oferta wciąż ustępuje tradycyjnym telewizjom. Nie ma też wśród nich polskojęzycznych audycji.
W zeszłym tygodniu Joost zorganizował przyjęcie w Hollywood. Była na nim Kara Swisher, dziennikarka "Wall Street Journal", która wydarzenie opisała na blogu. Ostatnimi czasy w USA odbywa się coraz więcej imprez, na których przedstawiciele show biznesu prowadzą kuluarowe rozmowy z komputerowymi "geekami" z Doliny Krzemowej.
Zaczęło się od YouTube. Jednak wszyscy widzą, że serwis starzeje się i lada moment ktoś przejmie rzesze internautów spragnionych internetowej telewizji.
Poza tym YouTube ma coraz większe problemy z właścicielami praw autorskich. Odkąd serwis znalazł się w rękach Google, po pieniądze ustawiła się ich cała kolejka z organizatorami imprez sportowych na czele.
A Joost, który od początku stawia na profesjonalny kontent, jest o wiele wygodniejszym partnerem niż YouTube, gdzie każdy wrzuca co popadnie, nie zwracając uwagi na licencje i prawa autorskie.
Przedstawiciele branży rozrywkowej wydają się już nie pamiętać, że Joost to dzieło Friisa i Zennströma, których Kazaa stała się narzędziem rozpowszechniania niezliczonej ilości "pirackich" piosenek i filmów. "Liczy się tylko jedno – jeśli nie jesteś YouTube, jesteś przyjacielem", podsumowuje Kara Swisher.
A szefowie Skype'a po swoich doświadczeniach z Kazaa chcą za wszelką cenę sprawić wrażenie odpowiedzialnych partnerów. Nowy CEO Joosta Mike Volpi, który przyszedł do spółki z Cisco, budzi zaufanie.
W Polsce treść czeka na technologię
Każdy z największych polskich portali ma już swój serwis telewizyjny. Jako ostatni do tego grona dołączył największy gracz, który we wtorek uruchomił testową wersję serwisu Onet.tv.
Rynek od dawna czekał na to wydarzenie. Według prezesa spółki Łukasza Wejcherta, tylko pierwszego dnia internauci obejrzeli na niej 50 tys. klipów. Ten wynik udało się osiągnąć, chociaż serwis wciąż dostępny jest tylko w wersji beta, przez co nie rozpoczęto jeszcze kampanii reklamowej. W najbliższych tygodniach na ulicach pojawią się billboardy, a w telewizji spoty reklamujące Onet.tv.
Należący do Grupy ITI portal wystartował z imponującą bazą 9 tysięcy klipów, pogrupowanych w ponad sto programów i siedem kanałów tematycznych. Obejrzenie ich w jednym ciągu zajęłoby prawie 18 dni. Onet.tv korzysta przede wszystkim z materiałów należącego do ITI TVN.
Onet nie ujawnia swoich prognoz oglądalności i przychodów platformy. Wiadomo natomiast, że już teraz reklamuje się tam m.in.: Pepsi, Millenium Bank czy Centralwings. Wejchert przewiduje, że w przyszłości dojdzie do prawdziwej rywalizacji o wpływy z reklam z tradycyjnymi stacjami telewizyjnymi.
Onet razem z TVN dysponują ogromnym potencjałem treści, jednak wygląda na to, że "złote czasy klipów", w których internauci zadowalali się kilkuminutowymi filmikami w malutkim okienku mogą już niedługo przeminąć.
Okienka przeniosą się do telefonów komórkowych, a ekrany komputerów wypełnią się po brzegi telewizją spod znaku Joosta. Konkurenci Onetu wiedzą, że kolejne przesilenie może być dla nich szansą na odwrócenie sytuacji.