Większość ekonomistów jest zgodna, że rating Polski nie ulegnie zmianie. Tym samym pozostanie na poziomie A- z perspektywą stabilną. A- to siódma ocena w 20-stopniowej skali. Perspektywa stabilna oznacza zaś, że nie dzieje się nic, co mogłoby tę ocenę zmienić w najbliższym czasie.
Według ekonomistów PKO BP nie ma powodu do zmiany ratingu ze względu na widoczną odporność krajowej gospodarki na pogorszenie koniunktury i hamowanie dynamiki PKB w strefie euro. Jednocześnie spodziewają się oni zasygnalizowania ewentualnych negatywnych konsekwencji dla budżetu w związku z nowymi obietnicami wyborczymi PiS.
Eksperci Santandera wskazują, że wstępny komentarz agencji Fitch na ten temat pojawił się już na początku marca. Wtedy agencja krótko sygnalizowała dużą zmianę ze względu na wydatki budżetowe rządu i obawy o możliwość wzrostu deficytu do poziomu 3 proc. PKB. Po przekroczeniu tej granicy grozi Polsce uruchomienie przez Komisję Europejską tzw. procedury nadmiernego deficytu.
Bliżej do obniżki niż podwyżki ratingu
Dariusz Świniarski, ekspert TMS Brokers, zwraca uwagę, że wydźwięk raportu może mieć "zdecydowanie ostrzegawczy charakter". - W pesymistycznym scenariuszu Fitch może obniżyć perspektywę ratingu Polski ze "stabilnej" do "negatywnej" - ocenia
Świniarski ostrzega, że taki scenariusz będzie działał na niekorzyść złotego. Nasza waluta, po dłuższym okresie stabilności, wkracza wraz z całym koszykiem walut krajów rozwijających się w trudniejszy okres. Teraz kurs złotego będzie się zapewne zmieniał częściej. Powód to obawa o słabnący wzrost globalnego PKB.
Analityk TMS Brokers wskazuje, że rząd może mieć słuszne obawy co do aktualizacji ratingu, bo skala wzrostu wydatków jest znacząca, a wzrost deficytu budżetowego wręcz skokowy.
- Nie dziwi retoryka premiera Morawieckiego dotycząca szukania finansowania obietnic wyborczych w ramach istniejącej stabilizującej reguły wydatkowej i utrzymania deficytu budżetowego poniżej progu 3 proc. w relacji do PKB. W tym kontekście nie dziwi też opór rządu w sprawie zwiększenia środków na edukację, szczególnie że wicepremier Szydło zapewniła, że trzynasta emerytura będzie dodatkiem trwałym, a nie jednorazowym, o ile tylko PiS wygra wybory - zauważa Dariusz Świniarski.
Dodaje, że rząd nie wskazał wiarygodnych źródeł finansowania obietnic. Może się okazać, że środki wygospodarowane w wyniku cięć mogą być niewystarczające. A to może wywołać efekt domina i finalnie skala cięć może mieć większy negatywny wpływ na gospodarkę, niż zakłada teraz rząd.
Obniżka ratingu to większy koszt pożyczki
- W pesymistycznym scenariuszu cięcia zaszkodzą obszarom, które są kluczowe do zapewnienia trwałego długofalowego rozwoju polskiego PKB, bo zapewne uderzą, jak zwykle w takich przypadkach w wydatki inwestycyjne. W dłuższym horyzoncie zarysowany scenariusz przybliża nas do obniżki ratingu polskiego długu - uważa Świniarski.
Co ważne, w czarnym scenariuszu obniżenia ratingu Polski w przyszłości konsekwencją byłby spadek wiarygodności naszego kraju w oczach inwestorów zagranicznych. To oznaczałoby m.in. odpływ kapitału i problem z napływem nowego. Rząd musiałby się też liczyć z wyższym kosztem pożyczania pieniędzy, bo musiałby oferować obligacje na wyższy procent.
"Trudno liczyć na to, aby deficyt miał być niższy od planowanych (w budżecie - przyp. red.) 28,5 mld zł, co przed prezentacją obietnic PiS zdawało się realną perspektywą. Znacznie większym wyzwaniem będzie jednak przyszły rok" - wynika z wyliczeń Santandera. W wariancie maksymalnym zakłada, że koszt brutto obietnic PiS w tym roku może sięgnąć 26 mld zł, a w przyszłym - nawet 44 mld zł.
Piątkowa ocena ratingowa Polski rozpoczyna serię podobnych publikacji. Kolejne dwie najważniejsze agencje - S&P i Moody's - decyzje z komentarzem do zachodzących w naszym kraju zmian ogłoszą 12 i 19 kwietnia.
Taką samą ocenę, jak Fitch (A-), do tej pory wystawiała nam także agencja S&P. Oczko wyżej jesteśmy w hierarchii Moody's.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl