O tym, że samorządy chcą sięgnąć po pozew zbiorowy, pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak mówili dziennikowi przedstawiciele stołecznego ratusza, łączna kwota poniesionych wydatków przez Warszawę związana z reformą oświaty, to 52,7 mln zł. Natomiast na wdrożenie zmian stolica otrzymała w 2017 r. 3,5 mln zł. "Dziennik Gazeta Prawna" zaznacza jednak, że koszty w innych miastach są znacznie niższe. W Lublinie na przykład wydatki miały sięgnąć 20 mln zł, a środki z subwencji ogólnej w latach 2017-2018 na kwotę bliską 1,8 mln zł.
Miasta będą chciały wykazać, że wdrożenie zmian oświatowych wiązało się z poniesieniem przez nie dodatkowych kosztów, które nie zostały rozliczone przez Skarb Państwa.
Jan Grabiec z Platformy Obywatelskiej nie jest zdziwiony żądaniami samorządów. Jak mówi gazecie, PO zwracała uwagę, że nie ma wystarczających środków na reformę minister Zalewskiej. Jego zdaniem pozew ma dwa cele. Po pierwsze, wykazanie, że pieniędzy na reformę oświaty jest zbyt mało; po drugie, zabezpieczenie się przed planowanymi podwyżkami, których koszt może zostać przerzucony na władze samorządowe.
Prawnik, którego dziennik poprosił o opinię, czy taki wniosek samorządów ma sens, odpowiedział jednak, że edukacja jest zadaniem gminy, a nie zleconym, na które musi otrzymywać środki odpowiadające rzeczywistym kosztom.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl