Od zakończenia drugiej wojny światowej nie było roku, w którym życie zakończyłoby tylu Polaków. Tak duża liczbę zgonów GUS przewidywał dopiero w 2023 r.
Zdaniem prof. Piotra Szukalskiego za 1-2 proc. wzrostu liczby zgonów odpowiada starzenie się społeczeństwa. A jak wytłumaczyć pozostała część niespodziewanego wzrostu?
- Większa umieralność może oznaczać stagnację w przeciętnym trwaniu życia Polaków – ararmuje profesor.
Z opublikowanego przed kilkoma dniami raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny wynika jednoznacznie, że Polacy walnie przyczyniają się do spadającej długości życia. Palenie, brak aktywności sportowej, niezdrowa dieta przyczyniają się do coraz gorszego stanu zdrowia.
Z raportu PZH wynika, że w 2017 r. czynniki ryzyka, na które mieliśmy wpływ, odpowiadały za utratę 37,3 proc. lat przeżytych w zdrowiu.
Zapytani o to, czy zetknęli się z pojęciem "czynnik ryzyka" lub "czynnik sprzyjający zachorowaniu", ankietowani odpowiadali przecząco. Jednocześnie nie byli w stanie prawidłowo wyjaśnić, co one oznaczają. Zdaniem autorów raportu "wyniki te wskazują na pilną potrzebę bardziej efektywnej edukacji zdrowotnej polskiego społeczeństwa".
Dużej liczbie zgonów towarzyszy coraz mniejsza liczba urodzeń. Ze wstępnych danych GUS wynika, że w 2018 r. urodziło się 388 tys. dzieci – o 3,5 proc. mniej niż w roku poprzednim. Wzrost liczby urodzeń, który miał miejsce w 2017 r., okazał się więc krótkotrwały.Eksperci tłumacza, że ten chwilowy wzrost był pokłosiem zainteresowania programem "Rodzina 500 +". Przyspieszył decyzje osób, które i tak chciały mieć dzieci, ale nie wpłynął na decyzję tych, którzy powiększenia rodziny nie planowały.
W najbliższych latach liczba urodzeń będzie się nadal zmniejszała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl