Sejm przyjął ustawę o rekompensatach za cenę węgla 23 czerwca, natomiast prezydent podpisał ją 11 lipca. Dwa dni później została ogłoszona w Dzienniku Ustaw, a skoro wchodzi ona w życie po 14 dniach od ogłoszenia, to oznacza, że od czwartku 28 lipca teoretycznie przedsiębiorcy mogą oferować węgiel w obniżonej cenie, w nadziei na rekompensaty.
PiS wycofał się z programu, zanim zdołał przegłosować przepisy
Jednak rząd już zdążył wycofać się rakiem z tego pomysłu. Mateusz Morawiecki przekonywał, że wina leży po stronie sprzedawców, gdyż, jak stwierdził, "w składach węgla nie ma woli współpracy" i handlowcy nie chcą sprzedawać surowca w cenie 996,60 zł.
Zgodnie z nową propozycją, 3 tys. zł mają otrzymać wszyscy opalający dom węglem. Odpowiednia ustawa została już przyjęta przez Sejm, a obecnie pracuje nad nią Senat. Problem w tym, że przepisy wygaszające program rekompensat są wpisane do tejże ustawy, a zatem - choć rząd mówi, że program ten już nie jest aktualny - to w świetle prawa rekompensaty są obecnie funkcjonującym programem osłonowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeżeli zatem jakiś przedsiębiorca zdecyduje się zaoferować odbiorcom węgiel w cenie 996,60 zł za tonę (do trzech ton na jednego odbiorcę), to może liczyć na rekompensatę od państwa w wysokości do 1073,13 zł. Potwierdziło to money.pl Ministerstwo Klimatu i Środowiska. W odpowiedzi na nasze pytania MKiŚ pisze, że ustawa o rekompensatach "zapewnia gwarancję dla przedsiębiorców, którzy już ustanowili w swojej ofercie stałą cenę węgla".
Nowy program osłonowy stwarza większe wydatki
Skoro zmienia się koncepcja programu osłonowego, to zmienia się również koszt dla budżetu. Rekompensaty miały kosztować ok. 3 mld zł. Natomiast dodatek węglowy pochłonie znacznie większe fundusze, rząd szacuje jego koszty na poziomie do 11,5 mld zł. W money.pl informowaliśmy, że lwią część z tej kwoty pokryje z własnych zysków Narodowy Bank Polski.