We wtorek poznaliśmy najnowsze dane o wzroście cen w Polsce. Chociaż ekonomiści od miesięcy ostrzegają przed drożyzną, dane zaskoczyły. Okazało się bowiem, że ceny rosną jeszcze szybciej, niż się spodziewano.
W sierpniu ceny w Polsce były średnio o 5,4 proc. wyższe niż w sierpniu ubiegłego roku. Ostatni raz tak duży wzrost widzieliśmy …. w lipcu 2001 roku, a więc 20 lat temu! Kiedy inflacja przyspiesza, za te same pieniądze możemy kupić mniej.
Jednak słysząc o wzroście cen o 5,4 proc. wiele osób ma poczucie, że w rzeczywistości drożyzna jest jeszcze większa. I w pewnym sensie jest to prawda.
Trzeba bowiem pamiętać, że 5,4 proc. to średnia, a w przypadku niektórych produktów, np. takich, które kupujemy prawie codziennie, wzrost cen może być znacznie wyższy (a w przypadku innych niższy).
Na razie nie wiadomo, co i o ile zdrożało w sierpniu. Dokładne dane poznamy dopiero za dwa tygodnie. Jednak poprzednie dane za lipiec pokazują, że np. warzywa zdrożały w ciągu roku o 7,9 proc., a mięso drobiowe - aż o 23 proc.
Ekonomiści nie mają wątpliwości, że inflację w Polsce napędzają droższa żywność i paliwa, a także podwyżki cen gazu i prądu.
- To, co mnie naprawdę niepokoi, to na przykład wskaźnik wzrostu cen żywności, który z miesiąca na miesiąc się zwiększa. Jeszcze niedawno był bliski zera, a teraz to 4 proc. To skokowy wzrost. A prezes NBP i jego analitycy ciągle podkreślają, że wzrost inflacji to właśnie kwestia drogich paliw, że mamy zacisnąć zęby i z tym żyć - powiedział w programie "Money. To się liczy" prof. Witold Orłowski, ekonomista, wykładowca Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
W kolejnych miesiącach wzrost cen żywności w Polsce będzie przyspieszał i w grudniu wyniesie aż 6 proc. w skali roku, prognozują ekonomiści PKO BP. Chociaż drożejące artykuły spożywcze widać również w wielu innych krajach, to w Polsce efekt ten będzie dodatkowo podbijany przez niższe niż przed rokiem plony zbóż.
"Największy wkład we wzrost inflacji w sierpniu miała żywność. Ten sam wzorzec widzimy w wielu innych krajach, w tym w Niemczech" – zauważa Piotr Bujak.
W Niemczech publikowane są dwa wskaźniki inflacji: inflacja CPI (jak w Polsce) oraz HICP. W sierpniu inflacja CPI wzrosła do niemal 4 proc., a inflacja HICP przyspieszyła do najwyższego od 13 lat poziomu 3,4 proc. Wzrost cen jest niższy niż w Polsce, a mimo to budzi u naszych sąsiadów spore emocje.
"Problem jest globalny, ale lokalnie temat gorący w kontekście wyborów do Bundestagu za niecałe 4 tygodnie" – zauważa Piotr Bujak.
W Polsce temat inflacji z ekonomicznego również robi się polityczny i jest często poruszany przez polityków opozycji. Drożyznę wytykał rządowi m. in. były premier Donald Tusk.
Bank centralny zaskakuje
Żywność pochłania aż jedną czwartą wydatków przeciętnego gospodarstwa domowego w Polsce, przyjmuje w swoich wyliczeniach Główny Urząd Statystyczny. Droższe artykuły spożywcze najbardziej uderzają w gospodarstwa domowe o mniejszych dochodach, gdyż żywność pochłania większą część ich domowego budżetu.
Do tego wzrost cen "zjada" oszczędności Polaków. Zakończone w sierpniu 2021 roku lokaty przyniosły realnie rekordową stratę wynoszącą ponad 5 proc. W tym aspekcie inflacja również najmocniej uderza w najbiedniejszych. Gospodarstwa domowe o najniższych dochodach lokują stosunkowo więcej swoich oszczędności w instrumentach nieodpornych na inflację, jak gotówka i depozyty bankowe.
Czy coś można z tym zrobić? Bank centralny mógłby podnieść stopy procentowe w Polsce. Wyższe stopy co prawda nie miałyby wpływu np. na ceny paliw (cena ropy zależy od sytuacji na globalnych rynkach) czy też ceny śmieci czy energii (które są ustalane administracyjnie), jednak mogłyby wyhamować drożyznę w przypadku niektórych produktów czy usług.
Problem w tym, że bank centralny nie spieszy się z podwyżkami stóp, mimo że w ten sposób z inflacją walczą już Czesi czy Węgrzy.
- Zaskakuje Narodowy Bank Polski, który ciągle informuje, że inflacja doszła już do szczytu i zaraz zacznie spadać. A ona zamiast spadać, to się ciągle rozkręca - powiedział prof. Witold Orłowski, ekonomista.
- Od kilku miesięcy niepokoi rosnąca dynamika cen usług i żywności. Jeśli to się nie zatrzyma, to może być kiepsko – dodał.
Ekonomiści czasem porównują inflację do pociągu – jeśli się rozpędzi, nie można natychmiast go zatrzymać. Jeśli zatem wzrost cen będzie przybierał na sile, nie da się go szybko zatrzymać nagłą podwyżką stóp.