172 mln zł ma zapłacić szwajcarska spółka Engie Energy za utrudnianie pracy kontrolerom Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. To element postępowania przeciwko Gazpromowi i pięciu międzynarodowym podmiotom odpowiedzialnym za finansowanie gazociągu Nord Stream 2.
UOKiK świętuje rekordową karę, a prawnicy studzą nastroje. Spodziewają się długich lat walki w sądach. Jednocześnie wskazują, że końcowe rozstrzygnięcia są daleko.
- Kara ze względu na wymiar jest oczywiście wyjątkowa i dotkliwa, ale akurat ten spór dotyka tylko kwestii technicznej. Dotyczy tego, czy konkretna firma miała obowiązek udzielenia informacji polskiemu organowi antymonopolowemu, czy go nie miała. Meritum sprawy dotyczącej Nord Stream 2 nie zostało jeszcze rozstrzygnięte. Na to czekamy - komentuje w rozmowie z money.pl Adam Jasser, były prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Jak przyznaje wprost: jest nieco rozczarowany takim przebiegiem sprawy, gdyż zapowiedzi dzisiejszej konferencji wskazywały na zupełnie inny kierunek decyzji. Komentować całej decyzji jednak nie chce.
I nie jest w tej ocenie jedyny. UOKiK w tej sprawie może spędzić jeszcze lata w sądach. Dlaczego?
- Nie jest wcale tak, że polski urząd może każdą spółkę na świecie prosić o dokumenty. Muszą być ku temu podstawy. Szwajcarska Engie Energy uznała, że takich podstaw nie ma i będzie tego zdania bronić w sądzie. Bo tak robi zdecydowana większość ukaranych firm - mówi money.pl anonimowo inny prawnik.
Do czasu opublikowania pełnej decyzji UOKiK nie chce się wypowiadać. To właśnie w decyzji będzie można zobaczyć, jak silne argumenty ma po swojej stronie UOKiK. Zwraca uwagę, że kluczowy jest fakt, ile udało się jednak ustalić polskim kontrolerom.
- Zapowiedzi wskazywały, że będą fajerwerki. Tymczasem sprawę broni jedynie wysokość kary, bo jest wyjątkowo dotkliwa. Niestety, ale rozstrzygnięcie wygląda bardziej na kapiszon. Urząd wciąż stoi przed trudnymi decyzjami i skomplikowanym postępowaniem - dodaje.
- Prosiliśmy spółkę o dokumenty i dane dotyczące umów zawartych z Gazpromem. Dane (…) są niezbędne w prowadzonym postępowaniu antymonopolowym, w którym sprawdzamy czy Engie Energy oraz 5 innych podmiotów utworzyły wspólnego przedsiębiorcę bez naszej zgody - wyjaśnia Marek Niechciał, prezes UOKiK.
- Spółka uporczywie i bezpodstawnie odmawiała przekazania nam żądanych dokumentów i materiałów. Spowodowało to istotne opóźnienie w prowadzeniu naszych działań dotyczących finansowania budowy gazociągu - dodaje Michał Holeksa, wiceprezes UOKiK.
- Dzisiejsza decyzja z karą to tylko jeden z etapów tego projektu - wyjaśnia Marek Niechciał. Dalszych kroków jednak już nie opisuje.
Sprawa budowy Nord Stream 2 i kontroli UOKiK zaczęła się już ponad trzy lata temu. UOKiK uznał, że planowana koncentracja między Gazpromem oraz pięcioma spółkami międzynarodowymi, które razem miały budować gazociąg, mogłaby doprowadzić do ograniczenia konkurencji i przedstawił w tej sprawie liczne zastrzeżenia.
Uczestnicy konsorcjum wycofali wniosek z urzędu. Zastrzeżenia jednak według UOKiK były dość jasne: tworzenia wspólnej spółki nie może być, bo to złamanie przepisów.
W 2018 roku Urząd znów wrócił do sprawy. Prezes UOKiK postawił zarzuty dokładnie tym samym sześciu spółkom, które miały razem budować drugą nitkę gazociągu Nord Stream. I podejrzane są o sfinalizowanie transakcji mimo braku zgody polskiego urzędu antymonopolowego.
Poprosiliśmy przedstawicieli konsorcjum spółek zaangażowanych w finansowanie Nord Stream 2 o komentarz dotyczący decyzji UOKiK. Do czasu publikacji nie uzyskaliśmy odpowiedzi.