Liczba zamykanych działalności gospodarczych w I kw. 2021 r. była najwyższa od 2 lat. Według danych REGON, w całym kwartale zamknięto 7629 firm. Oznacza to wzrost o 18,7 proc. względem analogicznego kwartału ubiegłego roku – wynika z analizy Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Sytuacja dużo lepiej prezentuje się w przypadku jednoosobowych działalnościach gospodarczych, których w I kw. wyrejestrowano ok. 46 tys. Wydawać się może, że to spora liczba, jednak jest to mniej aż o 45 proc. w porównaniu z I kw. 2020 r.
Ogólnie jest źle, ale w przyszłość możemy patrzeć z optymizmem, szczególnie na drugą połowę roku. Choć statystycznie w II kwartale br. pod względem liczby zamkniętych działalności będzie bardzo słabo w porównaniu z II kw. 2020 r., będzie to jednak błędny ogląd sytuacji, co tłumaczy w rozmowie z money.pl Michał Gniazdowski, analityk z zespołu makroekonomii PIE.
Wynika to z tego, że w II kw. 2020 roku rząd uruchomił tarcze antykryzysowe, które trafiały wyłącznie do firm, które utrzymały prowadzenie działalności (w tym czasie liczba wyrejestrowywanych firm była najniższa od 5 lat).
- Ciężko jest nie uznać, że miało to wpływ na liczbę wyrejestrowanych spółek, było ich mniej. Przedsiębiorcom nie opłacało się zamykać działalności, po prostu je zawieszali – wyjaśnia Michał Gniazdowski.
Z analizy PIE wynika, że początek pandemii skłaniał raczej do zawieszania niż zamykania działalności. W kwietniu i maju ub.r. najprawdopodobniej rozpatrywana była też mniejsza liczba wniosków z uwagi na zdalny charakter pracy urzędów. Niska baza porównawcza sprawia, że na tym tle nawet dobre wyniki wypadną blado.
- Spodziewam się, że w przyszłych tygodniach nie będzie aż tak źle, ale widać to będzie raczej na poziomie ilościowym, a nie w porównaniu z poprzednimi kwartałami. Na pewno wzrost liczby zakażeń i silniejsze restrykcje są problemem dla polskiej gospodarki, mimo to spodziewamy się, że to, co zadziało się w I kw. i zadzieje się w II aż tak bardzo nie wpłynie na sytuację gospodarczą w całym 2021 roku – mówi nam Michał Gniazdowski.
Czytaj również: Uderza w nas kolejna epidemia. Grypa ptaków szaleje
Już marcowe dane wskazują, że wzrostowy trend upadłości wygasa. W ubiegłym miesiącu w Polsce wyrejestrowano 1579 spółek. To o 656 mniej niż rok temu. Osoby fizyczne wyrejestrowały natomiast ok. 12,5 tys. działalności, tj. o 2 tys. mniej niż przed rokiem – podaje PIE. To znacznie korzystniejsze dane niż w ostatnich trzech miesiącach.
Hotele i gastronomia
Zdecydowanie dwiema najbardziej dotkniętymi przez pandemię branżami są hotelarstwo i gastronomia. Te w REGON-ie występują wspólnie, jako zakwaterowanie i usługi gastronomiczne. Co ciekawe, dane nie pokazują wzrostu upadłości w tych branżach.
- Jeśli chodzi o hotele i gastronomię, w poszczególnych miesiącach pierwszego kwartału średnia firm z obszaru gastronomii i hotelarstwa to było 3,4 proc. wszystkich zamykanych działalności, więc nie jest to dużo. Te wyniki nie odbiegają bardzo od wartości historycznych – mówi nam Gniazdowski.
Taki stan rzeczy bierze się głównie z tego, że warunkiem otrzymania pomocy od państwa z tarcz antykryzysowych było utrzymanie prowadzonej działalności, dlatego jej zamknięcie nie było możliwe, jeśli chciało się uzyskać pomoc i de-facto przetrwać na rynku.
Dostosowanie do sytuacji
Nie jest jednak aż tak źle, jak wygląda to w liczbach. W tunelu tli się światełko na powrót do wzrostu gospodarczego. Wszystko za sprawą tego, że firmy przyzwyczaiły się już do pandemicznej sytuacji i się do niej po prostu dostosowały. Przez co nauczyły się zarabiać, nawet w czasach pandemii.
- Prognozujemy, że wzrost będzie kreowany przez sektor przemysłowy i transport. Ogólnie widzimy duże dostosowania. Coraz mniej osób jest nieobecnych w pracy z powodu COVID-19, coraz mniej zakładów wstrzymuje pracę, handel coraz bardziej opiera się na sprzedaży internetowej – tłumaczy Michał Gniazdowski, analityk PIE.
Jak dodaje, firmy - siłą rzeczy - zaczynają się dostosowywać do sytuacji i nawet przedłużające się restrykcje nie będą dla polskiej gospodarki aż tak dotkliwe, jak było to w zeszłym roku.
- Z naszych analiz wynika, że ludzie dosyć szybko dostosowują się do sytuacji gospodarczej. Mamy nadzieję, że gdy sytuacja wróci do normy, sporo osób wróci do prowadzenia działalności, a wiele osób odwiesi zawieszone obecnie działalności gospodarcze – podkreśla Gniazdowski.
Dość zaskakujące dane, dotyczą tego, że sporo dużych spółek zamknęło się w ostatnim czasie, choć te – wydawało się – w pandemii radzą sobie relatywnie dobrze. - Trzeba pamiętać, że spółki, które są dużymi podmiotami, stanowią ok. 10-11 proc. wszystkich działalności, które się zamknęły. Od 80 do 90 proc. to są osoby fizyczne, które prowadzą działalność gospodarczą – wyjaśnia ekspert.
Podział na miasta
Dane PIE pokazują, że zamykanie działalności spółek w I kw. skoncentrowane było w kilku dużych miastach. Największy przyrost nastąpił we Wrocławiu oraz w Warszawie, Gdańsku i Krakowie. W przypadku pozostałych miast wojewódzkich różnice względem ubiegłego roku były nieznacznie, a w Rzeszowie i Lublinie było ich nawet mniej. Łącznie 18 miast wojewódzkich odpowiadało za 52,9 proc. wyrejestrowanych działalności, co jest wartością podobną do ubiegłego roku.
Jak podkreśla w rozmowie z money.pl analityk PIE Michał Gniazdowski, obecne restrykcje nie wpłyną bardzo na sytuację gospodarczą, w szczególności na wzrost PKB. - Cały czas spodziewamy się, że drugi kwartał nie będzie aż tak osłabiony, jak mogłoby się wydawać, i cały czas liczymy na to, że odrobimy straty w drugiej połowie roku – dodaje.
To oznacza, że jeśli nie dojdzie do pogorszenia sytuacji epidemicznej i wzrostu liczby zachorowań, przy założeniu, ze gospodarka stopniowo będzie otwierana od maja, mamy szansę na powrót do wzrostu gospodarczego i dość łagodne wyjście z kryzysu.