Gospodarka powoli się rozmraża, a wraz z poprawiającymi się rynkowymi nastrojami przyspieszają podwyżki cen. Widać to zarówno na półkach sklepowych, jak i w folderach deweloperów. W przypadku mieszkań, gdzie mowa o wydatku rzędu pół miliona złotych, jest to szczególnie odczuwalne.
- Odczyt stawek ofertowych metra kwadratowego nowych mieszkań z naszej bazy danych na koniec kwietnia jednoznacznie wskazuje na nabierającą wiatru w żagle presję wzrostową - mówi Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Największy, blisko 4-procentowy wzrost cen mieszkań od deweloperów, odnotowuje Gdańsk. A warto zauważyć, że to zmiana tylko w ciągu ostatniego miesiąca. Inflacja jest na podobnym poziomie, ale w skali roku.
Ponad 1-procentowe zwyżki cen mieszkań widoczne są w Łodzi i Wrocławiu. Nieco wolniej, ale także drożeją lokale w Krakowie i Poznaniu.
- W Gdańsku, Krakowie, Łodzi i Wrocławiu ceny ofertowe osiągnęły swoje rekordowe poziomy, co doskonale potwierdza obowiązujący obecnie na rynku trend wzrostowy - podkreśla Jędrzyński. I dodaje, że prawdopodobieństwo ruchu w dół "wydaje się bliskie zeru".
Wyjątkiem w kwietniu była stolica. W Warszawie średnia stawka za metr kwadratowy była praktycznie taka sama jak w marcu - niemal 10 700 zł.
Gdańsk goni Kraków
Jeszcze w marcu średnia cena metra kwadratowego mieszkania od dewelopera w Gdańsku była na poziomie 9268 zł. Najnowsze dane portalu RynekPierwotny.pl pokazują, że teraz to już 9647 zł.
Biorąc pod uwagę fakt, że średni metraż oferowanych lokali w tym mieście to około 57 metrów, w miesiąc cena mieszkania skoczyła o ponad 21 tys. zł. Chętni na zakup własnego "M" muszą się liczyć z wydatkiem rzędu 556 tys. zł.
Gdańskie stawki zbliżają się powoli do krakowskich, gdzie w kwietniu podwyżki nie przekroczyły 1 proc. W stolicy Małopolski metr kwadratowy mieszkania kosztuje około 600 zł więcej. Średnia wynosi 10 228 zł.
Jednak, co ciekawe, typowy lokal u dewelopera na Pomorzu kosztuje więcej o kilka tysięcy złotych. Wszystko przez metraże, które w Gdańsku są nieco większe.
Dziwić może duża różnica skali podwyżek w różnych miastach Polski. Jarosław Jędrzyński tłumaczy to tym, że za większymi od przeciętnej zmianami cen w poszczególnych lokalizacjach przeważnie stoją konkretne, często pojedyncze, nowo wprowadzone inwestycje premium. Tak jest w Gdańsku. - Ponad 3-procentowe wzrostowe odbicie stawek w marcu i blisko 4-procentowe w kwietniu to w dużym stopniu efekt wprowadzania do oferty prestiżowych inwestycji, takich jak np. Bursztynowe Tarasy na Wyspie Sobieszewskiej - wskazuje.
Wrocław zostawia w tyle Poznań i Łódź
Rekordowe wyceny notuje też Wrocław. Stoi za tym m.in. oferta drugiego etapu inwestycji Lokum Verde, gdzie mimo mniej eksponowanej lokalizacji (Psie Pole), cena metra kwadratowego osiągnęła poziom bliski 10 tys. zł.
W efekcie średnia dla stolicy Dolnego Śląska to już 9224 zł za metr. Ponad 100 zł podwyżki w skali miesiąca skutkuje tym, że typowe mieszkanie kosztuje około 493 tys. zł.
Osoby, które chcą zamieszkać w dużym mieście, a nie mogą sobie pozwolić na wydatek rzędu 500 tys. zł, mogą wziąć pod uwagę Poznań. Na takim samym metrażu, jak we Wrocławiu (54 metry), można oszczędzić blisko 80 tys. zł (około 1,5 tys. zł na metrze).
Poznań to też miasto, które w kwietniu zaliczyło najmniejszy wzrost cen. Dość stabilnie wyglądają także stawki na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy. Obecne są zbliżone do tych z końcówki ubiegłego roku.
Jeszcze tańsza jest Łódź, choć po kwietniowej 1-procentowej podwyżce średnich cen metra kwadratowego, sforsowana została okrągła granica 7 tys. zł. Tym samym zakup mieszkania wiąże się tam już z koniecznością zapłaty prawie 400 tys. zł.
- Łódź, czyli ostatnio wschodząca gwiazda rozwoju koniunktury rynku mieszkaniowego, właśnie uporała się z okrągłym historycznym poziomem 7 tys. zł za metr kwadratowy nowego lokum. W tym przypadku wyróżniającą się inwestycją stymulującą wzrost średniej cenowej są Apartamenty Prestige - tłumaczy Jarosław Jędrzyński.
Przybywa nowych, droższych mieszkań
Z raportu RynekPierwotny.pl wynika, że po zdecydowanie zadowalającym pod względem nowych inwestycji pierwszym kwartale, także kolejny zapowiada się optymistycznie. W kwietniu w monitorowanych miastach było 4357 tzw. nowych wprowadzeń, czyli o blisko 700 więcej niż miesiąc wcześniej i najwięcej od października ubiegłego roku. - To w wielu aspektach bardzo dobry, o ile nie najlepszy prognostyk, dla stanu koniunktury kolejnych miesięcy - ocenia Jędrzyński.
Podkreśla, że kwiecień okazał się przełomowym miesiącem, który wreszcie przyniósł długo oczekiwane rozstrzygnięcie w kwestii tendencji cenowej na pierwotnym rynku mieszkaniowym. Po blisko rocznym okresie marazmu, wahań i względnej stabilizacji można już mówić o wyraźnym sygnale wzrostu cen.