Jak pokazują statystyki GUS, w Polsce na koniec ubiegłego roku było 14,6 mln mieszkań. W tym roku przez dziesięć miesięcy oddano do użytku kolejne 165 tysięcy, a wszystko wskazuje na to, że przebite zostanie 200 tys. mieszkań w skali całego 2019 r.
Ostatni raz zdarzyło się to za czasów gierkowskich, a konkretnie w 1980 roku. Rekordowy w naszej historii był 1978 rok, kiedy klucze do swojego "M" dostało 283,6 tys. rodzin.
Popyt na mieszkania w Polsce jest obecnie tak duży, że banki nie mogą się odgonić od klientów. NBP w raporcie za III kwartał podał, że w reakcji na popyt podwyższyły nawet marże.
Zobacz też: Mieszkanie+. "Program się rozkręci, trzeba zaangażować deweloperów"
Ich portfel kredytów mieszkaniowych wzrósł w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku o 25 mld zł do 443 mld zł, podczas gdy rok wcześniej o 19 mld zł - podaje NBP. W drugim kwartale wartość nowych kredytów wyniosła 14,7 mld zł i była o aż 23,5 proc. wyższa niż w pierwszych miesiącach bieżącego roku - wyliczyło Biuro Informacji Kredytowej. Już 38 proc. mieszkań w całej Polsce kupowanych jest na kredyt.
Według danych BIK średni kredyt urósł do 267 tys. zł z 238 tys. zł w ubiegłym roku. To efekt wzrostu cen. Średnia cena w największych siedmiu miastach wzrosła w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy o 879 zł za mkw - najbardziej w Gdyni o 1685 zł za mkw.
A luka rośnie
Okazuje się, że mimo zabudowywania coraz większych obszarów kraju mieszkaniami, luka mieszkaniowa nie tylko nie maleje, ale rośnie. Luka mieszkaniowa to, wyjaśnijmy, przewaga liczby gospodarstw domowych nad liczbą wybudowanych mieszkań. HRE Think Tank w raporcie "Ile mieszkań brakuje w Polsce?" oszacował, że jest to obecnie 2,1 mln, a w ciągu najbliższych dwunastu lat będzie brakować nawet 2,7 mln mieszkań.
Co ciekawe, dziesięć lat temu lukę oceniano na 1,5 mln mieszkań. Od tej pory oddano do użytku 2,05 mln nowych lokali, a luka nie dość, że nie zmalała, to nawet się powiększyła. Wcale nie dlatego, że walą się gierkowskie bloki czy rodzi się więcej dzieci. Problem jest między innymi… kulturowy.
Zmniejsza się liczba osób w gospodarstwie domowym. - Jest coraz więcej singli, a jeżeli dwie osoby żyją w konkubinacie, to na wszelki wypadek każda z nich ma swoje mieszkanie - wskazał Michał Sapota, prezes HRE Investments w wywiadzie dla TVN24. Według szacunków HRE Think Tank gospodarstw domowych w perspektywie najbliższych 12 lat przybędzie 1,2 mln. Mimo spadku dzietności.
Jedno mieszkanie na koniec października przypadało na średnio już tylko 2,56 mieszkańca w porównaniu do 2,63 osoby na koniec ubiegłego roku i 2,99 osoby dziesięć lat temu. Średnie gospodarstwo domowe w Unii Europejskiej liczy 2,3 osoby, więc do unijnego wzorca zbliżamy się z dużą prędkością. Najmniejsze są w: Norwegii, Szwecji, Finlandii i Niemczech - tam jeden lokal zajmują średnio tylko po dwie osoby.
Model życia zmienia się u nas diametralnie. Liczba małżeństw w ciągu trzech kwartałów bieżącego roku spadła o 4 proc. do 150,1 tys., a liczba rozwodów w tym samym czasie wzrosła o prawie 2 proc. do 48,5 tys. Z prostego porównania tych liczb wynika, że co trzecie małżeństwo się rozwodzi. Kwestia nie jest już w tym, czy ludzie są wystarczająco zamożni i czy ich stać na własne mieszkanie, ale jakie mają oczekiwania od życia i jakie przyjmują wzorce życiowe.
Teoretycznie przy obserwowanym od lat regresie naturalnym (więcej osób umiera, niż się rodzi) popyt na mieszkania powinien maleć. Od 2010 roku liczba Polaków zmalała o 137 tys. osób. Po odchodzących na tamten świat starszych zostają przecież mieszkania, które jeszcze nie dożyły czasu swojej używalności.
Skoro jednak w jednym lokalu chce teraz coraz częściej mieszkać jedna osoba lub na przykład tylko dwie w konkubinacie bez dziecka, ale z kotem, to naturalne, że mieszkań musi być więcej niż obecnie. I teraz mogą sobie na to pozwolić. Zarobki rosną, a oprocentowanie kredytów jest na historycznie najniższym poziomie.
Ukraińcy jak single
Nie tylko moda na życie samotne stoi za wzrostem popytu na mieszkania i narastaniem luki. NBP policzył niedawno, że w Polsce mieszka milion imigrantów głównie z Ukrainy i Białorusi. Na podstawie bazy telefonów komórkowych Selectivv DMP wyliczono, że w Polsce przebywa 1,25 mln obywateli Ukrainy.
Wszystkie te osoby muszą oczywiście gdzieś mieszkać. Większość zapewne wynajmuje lokal. Jeśli nawet założyć, że imigranci mieszkają po cztery osoby na mieszkanie, to tworzy to dodatkowy popyt na około 250-300 tys. lokali.
Od przyszłego roku popyt z ich strony może jednak zmaleć. Zamiast Polski będą mogli już wybrać Niemcy. 53 proc. Ukraińców deklaruje, że też w przyszłych latach będzie wracać do pracy w Polsce, ale jedna trzecia chętniej pojechałaby dalej na zachód. Już wkrótce przekonamy się, czy będzie to mieć wpływ na ceny mieszkań w Polsce.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl