Krzysztof Majdan, money.pl: Rekrutacje w stylu science fiction. To już się dzieje? Jakie narzędzia są wykorzystywane przez rekruterów?
Krzysztof Sobczak, prezes Emplocity: Są wykorzystywane od lat, w przeróżnych procesach, w stosunku do różnych kategorii pracowników i na różnych etapach rekrutacji. Począwszy od tzw. sourcingu, czyli wabienia kandydatów, którzy są jeszcze niezdecydowani, potem na konkretnych etapach - zbierania informacji o nich, weryfikacji profili. Istnieją narzędzia, które są w stanie analizować zapis wideo rozmowy, jak kandydat się zachowuje w czasie rozmowy, identyfikować emocje czy mimikę twarzy, potem na bazie tego budować profile psychologiczne i pomagać rekruterom w podejmowaniu właściwych decyzji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czyli jeśli jestem na rekrutacji i czymś się bardzo stresuję lub naściemniałem w CV, to taki system to wyłapie z mojej postawy, mowy ciała?
Jest w stanie na bazie zachowania wysnuwać pewne wnioski. Czy właściwe? To osobne pytanie. Komputery czy sztuczna inteligencja opierają się na danych, którymi są karmione. Operując na tych danych, mogą wyciągać pewne wnioski, nie zawsze mamy pewność, że prawdziwe.
W automatyzacji nie ma nic dziwnego. Pytanie brzmi nie czy, a kiedy pracownicy będą przez nią zastępowani. I kogo pierwszego to dotknie?
Badania wskazują, że wszelkich zawodów opierających się na pracy umysłowej. Na przykład analizę danych. W pierwszej kolejności zautomatyzowana zostanie prosta analityka na zamkniętym zbiorze danych. Dotknie to np. doradców sprzedaży produktów finansowych, analityków finansowych, traderów. To już się dzieje, widzimy to u klientów, widzimy w trendach rynkowych. Automatyzacja dotknie też zawodów technicznych, nawet koderów. Kolejne zawody to np. związane z usługami prawniczymi. Sztuczna inteligencja jest dziś w stanie generować projekty opinii prawnych, które trafiają potem na biurko radcy do podpisu, potem do klienta.
Jak raz to nie humaniści oberwą na zmianach rynku. Automatyzacja to oddanie części władzy algorytmom. Mamy do nich zaufanie?
Bardzo dobre pytanie. Odpowiedzi będą tak dobre, jak dane, na których daną SI trenujemy. Postawiłbym tu tezę, że przyszłość to bliska współpraca człowieka z SI. Pewne zawody nigdy nie zostaną wyeliminowane, upatruję w niej bardziej szansę niż zagrożenie. Im szybciej się z nią zaprzyjaźnimy, tym lepiej dla nas. Istnieje pojęcie intelligence augmentation, inteligencja rozszerzona. Wiele badań wskazuje na to, że właśnie taka bliska współpraca SI i człowieka będzie przynosiła najlepsze wyniki. Są pewne dziedziny, w których SI będzie lepsza od człowieka. I odwrotnie, pozostaje szereg obszarów, związanych choćby z osądem, krytycznym myśleniem, emocjami, w których to człowiek góruje.
Czyli sytuacje, gdy to algorytm zwalniał człowieka, jak w Amazonie, to bardziej wypadek przy pracy niż wizja przyszłości?
Tak, widzimy szereg takich przykładów, w których SI zawodzi. Przytoczę przypadek sprzed kilku lat, gdy czarnoskóra studentka chciała przystąpić do egzaminu, analityka identyfikacji była prowadzona przez SI. I system nie był w stanie rozpoznać jej twarzy, twierdząc, że jest złe oświetlenie. Zrobił się z tego ogromny skandal. To pokazuje niedoskonałość SI. Natomiast z czasem będzie coraz bardziej skuteczna, dokładna, być może do tego stopnia, że da wyniki graniczące z pewnością. Wszystko zależy od tego, czym ją nakarmimy.
No właśnie, jak wygląda proces gromadzenia i strukturyzowania tego "paliwa" dla SI?
Wszyscy słyszeliśmy ogłoszenia związane z GPT czy Bardem, odpowiedzią Google. To ogromne modele językowe umożliwiające zaawansowane operacje. Choć są pewne ograniczenia. To nie jest tak, że każda firma może sobie zaimplementować czat GPT. Dlatego do gry wkraczają firmy, które są w stanie tworzyć domenowe rozwiązania, dla konkretnych branż. Karmione są danymi, które nie są powszechnie dostępne w sieci. Pochodzą od klientów, realnych użytkowników, konkretnych firm. Firmy, które będą w stanie przełożyć moc modeli językowych, przekuć w użyteczne, funkcjonalne usługi i produkty, będą miały co robić w najbliższych latach.
Sporo w mainstreamie mówi się o GPT. To rewolucja biznesowa? Czy raczej ewolucja, kolejny krok?
Powiedziałbym, że kolejny krok w ewolucji. Przytoczę tu krzywą Gartnera, który mówi o pewnym cyklu życia i dojrzałości technologii, z jakimi spotykamy się w życiu codziennym. W ostatnich latach było dużo mowy o SI, chatbotach, voicebotach, w zasadzie każda firma chciała się wokół tego ogrzać. Byliśmy zmęczeni, wiele rozwiązań nie działało, nie sprawiało wrażenia inteligentnych. W ostatnich latach było ciszej, ten overhype, okres przesycenia, mamy za sobą. Teraz wchodzi bardzo ciekawy etap wypłaszczenia, powolnego wzrostu, adopcji przez biznes i ulepszania funkcji. Właśnie dlatego, że technologia stała się użyteczna, weszła do mainstreamu i na stałe w nim zagości. Dlatego, jak mówiłem, im szybciej się z nią zaprzyjaźnimy, tym większe korzyści.
Krzysztof Majdan, money.pl