Polskie obligacje skarbowe tanieją w zawrotnym tempie. Pierwszy raz w historii notowań rentowność 10-letnich papierów wartościowych zbliża się do 9 proc., co oznacza, że rośnie koszt obsługi publicznego długu.
Notowania polskich obligacji bacznie śledzą ekonomiści. Niektórzy nie szczędzą mocnych słów krytyki pod adresem rządzących. Według Sławomira Dudka, głównego ekonomisty Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR), nasza gospodarka jest w rękach "szkodników i amatorów".
Z kolei Andrzej Domański, główny ekonomista Instytutu Obywatelskiego, zwraca uwagę, że koszty obsługi długu rosną i rosnąć będą.
Jeszcze kilka miesięcy temu trwała hossa
Warto dodać, że jeszcze kilka miesięcy temu na polskich obligacjach trwała hossa. Wówczas Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), komentował, że inwestorzy spodziewają się bliskiego szczytu inflacji i cyklu stóp procentowych oraz widzą dobrą kondycję polskich finansów publicznych.
Inwestorzy mają wiadomość dla polskiego rządu
Wygląda na to, że inwestorzy zmienili zdanie. Dlaczego?
Rentowność papierów skarbowych rośnie na całym świecie z powodu inflacji. Rynki spodziewają się dalszych podwyżek stóp procentowych, dlatego wyżej wyceniają papiery dłużne. Np. oprocentowanie amerykańskich obligacji sięga 4,12 proc. i jest to najwyższa wartość od 14 lat. W Polsce rentowność rośnie szybciej niż w Stanach Zjednoczonych - przekroczyła 8 proc. - mówi money.pl Piotr Kuczyński, analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
Według naszego rozmówcy rentowność polskich obligacji oprócz wysokiej inflacji windują jeszcze dwa inne czynniki. Pierwszym jest wojna w Radzie Polityki Pieniężnej (RPP). Przypomnijmy, że dwóch z dziesięciu członków krytycznie wypowiada się w mediach na temat banku centralnego, co zdaniem tej technokratycznej instytucji, która stoi na straży pieniądza, "może trwale ingerować w wizerunek NBP i wpływać na stabilność systemu finansowego kraju".
- Nie ma to olbrzymiego wpływu, ale niewątpliwie jakiś na pewno - ocenia Kuczyński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drugiej przyczyny wzrostu rentowności polskich obligacji skarbowych nasz rozmówca upatruje w doniesieniach zagranicznej i krajowej prasy o tym, że pieniądze unijne z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) oraz Funduszu Spójności koniec końców mogą do nas nie trafić.
- Byłoby to potężne uderzenie w naszą gospodarkę, bo mowa o ponad 500 mld zł. Ten element ma bardzo duży wpływ na rosnące oprocentowanie obligacji naszego rządu - podkreśla analityk Xeliona.
Podobnego zdania są ekonomiści ING Banku Śląskiego.
"W 2023 r. skończy się napływ środków z poprzedniego wieloletniego budżetu UE. Opóźnienia w wypłatach z nowego budżetu to pesymistyczny scenariusz dla notowań złotego, polskich obligacji i przyszłej dynamiki inwestycji i wzrostu PKB, szczególnie w 2024 r." - czytamy w komentarzu analityków banku.
Sposób na wysoką rentowność
Trend wzrostowy na rynku długu teoretycznie można powstrzymać.
- Gdy niedawno rentowność obligacji w Wielkiej Brytanii wystrzeliła po działaniach byłej premier Liz Truss (20 października zrezygnowała ze stanowiska) w kierunku reformy podatkowej, to do gry wszedł Bank Anglii. Rozpoczął interwencyjny skup obligacji, by obniżyć ich rentowność i podnieść ceny. Było ryzyko, że w przeciwnym razie brytyjskiej fundusze emerytalne zbankrutują. Teoretycznie Narodowy Bank Polski też mógłby zrobić to samo. Nie mam jednak wątpliwości, że głos podnieśliby ortodoksyjni ekonomiści. Takie działanie byłoby wbrew walce z inflacją - mówi Kuczyński.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl