- Odrabiamy zaległości ostatnich 30 lat i wykonujemy pracę, która będzie ważna dla nas i naszych potomnych, ale także dla Europy i całego świata – mówił szef polskiego rządu na Westerplatte, które nazwał "polskim Pearl Harbor".
Podkreślił, że atak Niemiec na Polskę oznaczał "nie tylko podpalenie polskich domów, ale i śmierć dla polskich nadziei, polskiej przyszłości. Koniec polskiej nauki, uniwersytetów, polskich fabryk, gigantyczne zniszczenia". Przypomniał również o potężnych stratach materialnych.
- Trzeba domagać się prawdy, trzeba domagać się zadośćuczynienia – zaznaczył Mateusz Morawiecki, który wielokrotnie publicznie poparł roszczenie reparacyjne polskiego rządu wobec Niemiec.
Gigantyczne sumy
Przypomnijmy, że ta kwestia została przez rząd PiS podniesiona w 2017 roku, po tym jak prezes Kaczyński stwierdził, że Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne szkody.
Wówczas to padały kwoty od 3,5 biliona zł do astronomicznych 25 bilionów zł. Sumy na wyścigi licytowali: Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, Arkadiusz Mularczyk, Witold Waszczykowski, Mariusz Błaszczak, a także Marek Kuchciński.
W Biurze Analiz Sejmowych powstaje opinia na temat m.in. strat, jakie Polska poniosła w czasie wojny od Niemiec. Według wstępnych wyliczeń ekspertów odszkodowanie mogłoby wynieść ponad 885 mld dol.
Dla Niemiec sprawa zamknięta
Niemiecki rząd wielokrotnie odrzucał te żądania przypominając, że prawnie kwestia ta została uregulowana podczas konferencji w Poczdamie, kiedy to ZSRR zobowiązał się do spłacenia roszczeń reparacyjnych oraz późniejszych umów kompensacyjnych.
Jak dotąd Niemcy zapłaciły ponad 76 mld euro odszkodowań. Polska otrzymała 1,5 mld euro zadość uczynienia.
O rozliczenie z przeszłością prócz Polski upomina się również Grecja. Tam żądania opiewają na co najmniej 292 mld euro. Z kolei Czesi już w ubiegłym roku zapowiedzieli, że nie będą się ubiegać o reparacje, co potwierdził w Berlinie prezydent Milosz Zeman.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl