O sprawie informuje serwis wirtualnemedia.pl, który przeanalizował najnowszą ofertę Biura reklamy Polsat Media, które jest brokerem czasu reklamowego stacji TV Republika. Za emisję spotu na tym kanale od marca trzeba będzie zapłacić więcej nawet o ponad 70 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowy cennik reklam Republiki
Serwis przypomina, że w poniedziałki obecnie najdroższa emisja spotu 30-sekundowego kosztuje 14,1 tys. zł (cena netto, bez rabatów). Dotyczy bloku reklamowego przy serwisie informacyjnym "Dzisiaj". Od marca cena tego typu reklamy zdrożeje o 42,6 proc. do 20,1 tys. zł.
Zmiany są też w kolejnych dniach. I tak w marcu za spot przy programie "Dzisiaj" trzeba będzie zapłacić:
- we wtorki 18,3 tys. zł (wzrost o 35,6 proc.),
- w środy 18,6 tys. zł (wzrost o 67,6 proc.),
- w czwartki 18 tys. zł (wzrost o 42,9 proc.),
- w piątki 15,6 tys. zł (wzrost o 15,6 proc.),
- w soboty 14,7 tys. zł (wzrost o 75 proc.).
Nie zmienia się natomiast cena spotów emitowanych przy niedzielnym wydaniu programu "Dzisiaj". Wynosi ona 11,1 tys. zł. Wirtualnemedia.pl dodają, że cennik reklam w paśmie od godz. 17 do ok. godz. 21 pozostaje na zbliżonym poziomie.
Kłopoty TV Republika po kontrowersyjnych wypowiedziach
Republika ma jednak kłopoty z reklamodawcami, a są one związane ze skandalicznymi wypowiedziami: Jana Pietrzaka, Marka Króla i Marka Jakubiaka z początku roku.
W sylwestra pierwszy przytoczył "okrutny żart" związany z imigrantami, którzy mogą trafiać do wybudowanych przez Niemców obozów koncentracyjnych np. w Auschwitz. Kilka dni później temat podchwycił Marek Król i stwierdził, że imigrantów można "zaczipować jak psy". Z kolei poseł Kukiz'15 Marek Jakubiak porównał imigrantów do "niepotrzebnych odpadów".
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji otrzymała ponad 130 skarg na słowa Jana Pietrzaka.
Reakcja reklamodawców była natychmiastowa.
- 3 stycznia współpracę z TV Republika zakończyła IKEA.
- Za nią poszły m.in. mBank, Carrefour Polska, Adamed Pharma, Pyszne.pl, Skoda, OtoDom (Grupa OLX), Bank Millennium, Alior Bank, Santander, Master Card, Aflofarm, Tarczyński, Provident, Żabka Polska i E.Wedel, który przez pewien czas przedstawiał planszę o mowie nienawiści zamiast swoich reklam.
- Jak podała "Gazeta Wyborcza", z reklam w stacji rezygnuje też producent sosów, koncentratów i specjałów pomidorowych Mutti.
- Do końca stycznia z Republiki zniknęły reklamy sklepów Delikatesy Centrum i koncernu farmaceutycznego Teva. Od początku lutego nie ma emisji spotów XTB i STS.
Problemy ze wstrzymanymi reklamami w Republice
Odpływ reklamodawców widać też w statystykach. Jeszcze w listopadzie 2023 r. kanał wyemitował 17,6 tys. spotów. W styczniu natomiast według szacunków TV Republika pokaże ok. 9 tys. reklam – wskazał przed kilkoma tygodniami serwis wirtualnemedia.pl.
Bojkot reklamodawców nastąpił w czasie, gdy Republika notuje rekordową oglądalność. Po usunięciu dotychczasowego zespołu TVP widzowie przenieśli się do kanału Tomasza Sakiewicza. I tak z danych Nielsen Audience Measurement wynika, że średnia widownia minutowa w styczniu wynosiła 215 233 osoby. Dało to tej stacji 4,01 proc. udziału w rynku oglądalności. 12 miesięcy wcześniej miałą ona natomiast o,12 proc. udziału.
Po porządkach w mediach publicznych TV Republika zwietrzyła swoją szansę i podjęła decyzję o podniesieniu cen za reklamy. Stawki miały wzrosnąć nawet 22-krotnie. "Wirtualne Media" zauważyły, że 30-sekundowy udział w bloku reklamowym przy programie informacyjnym "Dzisiaj" jeszcze niedawno kosztował 550 zł.
Dlatego też decyzja reklamodawców o bojkocie mogłaby uderzyć w wyniki finansowe nadawcy. Jednak pojawiły się doniesienia, że grupa medialna Zygmunta Solorza-Żaka miała przyjść w sukurs prawicowemu medium. Polsat, który sprzedaje w swoim pakiecie reklamy dla TV Republika, miał grozić wysokimi karami za anulowanie emisji spotów w tej telewizji – podała jako pierwsza wyborcza.biz.
Jeden z dotychczasowych reklamodawców, który planował się wycofać z Republiki, w rozmowie z "Wyborczą" nazwał działanie Polsatu "terrorem". Grupa Polsat jednak wskazuje na regulamin, z którego wynika, że rezygnacja z emisji spotów oznacza konieczność zapłaty tzw. opłaty za rezygnację. Jej stawka to 20 proc. w przypadku rezygnacji na pięć dni przed pierwszą emisją reklamy lub 100 proc., gdy decyzja zapada później.
– Każdy może anulować zlecone kampanie, oczywiście zgodnie z zasadami. Nie żartujmy więc z tym terrorem i groźbami, bo to jest niepoważne – stwierdził Tomasz Matwiejczuk w odpowiedzi dla wyborcza.biz.