- W Polsce mamy niestety tak ustawiony system, że procentowo to biedniejsi, ci, co mniej zarabiają, płacą więcej podatków niż bogaci. I tutaj będzie taki troszeczkę reset. Ci, co zarabiają mniej, będą procentowo płacić mniej podatku. A ci, co zarabiają więcej, będą też więcej płacić – mówił niedawno minister finansów Tadeusz Kościński w Polskim Radiu.
Co miał na myśli? Mianowicie to, że "system podatkowy powinien być bardziej sprawiedliwy" - doprecyzowało w lakonicznej informacji biuro prasowe resortu.
Pojawiają się już pomysły, które miałyby sprawić, by bogaci płacili wyższe podatki. Jeden z tabloidów zapytał nawet Polaków, czy popierają wprowadzenie 50-proc. stawki PIT dla tych, którzy zarabiają więcej niż 120 tys. zł rocznie. Pisaliśmy o tym w money.pl.
Przypomnijmy, że dziś podstawowa stawka PIT to 17 proc., a ta najwyższa, teoretycznie dla najbogatszych, to 32 proc. Objęte są nią wszystkie dochody, które przekraczają kwotę 85 528 zł rocznie. Dla przykładu - osoba z dochodem na poziomie 100 tysięcy złotych zapłaci 17 proc. od kwoty do 85 528 zł oraz 32 proc. od niespełna 15 tysięcy złotych.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak polskie stawki podatkowe mają się do tych, które obowiązują w innych krajach. Nie tylko europejskich, ale również innych dużych gospodarkach świata.
Porównanie jest o tyle trudne, że każdy kraj ma swój własny system. Niektórzy obliczają podatek od kwoty brutto, inni od całkowitego kosztu pracodawcy. Jeszcze inni mają unikalne ulgi lub zwolnienia podatkowe.
Z pomocą przychodzi opracowanie OECD, które pochyliło się właśnie nad tym tematem. Raport w tej sprawie został opublikowany w 2020 roku i odnosi się do stawek nominalnych (te rzeczywiste mogą się różnić np. ze względu na ulgi, odliczenia czy kwoty wolne) z 2019 roku. Dane za ubiegły rok jeszcze nie są dostępne.
Tu bogaci nie mają lekko
Co wynika z danych? Przede wszystkim jeden wniosek. Dziś w Polsce maksymalna stawka podatku nie jest szczególnie dotkliwa. Zwłaszcza jeśli porównamy ją z innymi krajami.
Jest jednak druga strona medalu. W Polsce wcale nie trzeba zarabiać nie wiadomo ile, żeby się na ten najwyższy "domiar" załapać. Wystarczy bowiem zarabiać zaledwie 170 proc. średniej krajowej. W Austrii jest to już 22-krotność, we Francji 16-krotność a w Portugalii 15-krotność przeciętnego wynagrodzenia.
W wielu krajach OECD najwyższa stawka PIT przekracza 50 proc. Tak jest w aż 12 państwach. Nie powinno dziwić, że są wśród nich przedstawiciele Skandynawii. Liderem pod tym względem jest Szwecja. Tam najbogatsi nie mają łatwo. Wystarczy zarabiać 1,5 średniej krajowej, żeby państwo uznało takiego podatnika za krezusa. I zabrało aż 57,2 proc. dochodu.
Jeszcze łatwiej zostać bogaczem w Belgii, Danii i Holandii. Tam próg podatkowy wynosi odpowiednio: 1,1, 1,3 oraz 1,4 średniej pensji. A stawki? Odpowiednio jest to 52,9 proc., 55,9 proc. i 51,8 proc.
Ponad połowę dochodu najbogatsi muszą jeszcze oddać w Japonii, Francji, Austrii, Grecji, Kanadzie, Portugalii i Finlandii. Równo 50 proc. podatku płacą zamożni Słoweńcy i Izraelczycy.
Zawsze tyle samo
Dwa europejskie kraje to prawdziwy raj dla krezusów. Co ciekawe, oba należą do Grupy Wyszehradzkiej, czyli teoretycznie są nam bliskie. Według opracowania OECD najwyższa stawka PIT w Czechach i na Węgrzech wynosi 15 proc. I jednocześnie jest to jedyna stawka.
Mamy więc do czynienia z klasycznym podatkiem liniowym - niezależnie od dochodu oddajemy państwu 15 proc. swojego dochodu. W Polsce taka opcja istnieje tylko dla przedsiębiorców. Pisaliśmy o tym w money.pl.
Mniej niż 30 proc. wynosi najwyższa stawka podatkowa na Słowacji, Litwie oraz w Estonii. Polska pod tym względem zajmuje ze swoimi 32 procentami siódme miejsce wśród sklasyfikowanych przez OECD krajów.
Podatki dla naprawdę bogatych
Polska jest również w czołowej dziesiątce wśród tych państw, które próg podatkowy ustaliły na stosunkowo niskim poziomie, czyli wspomnianej równowartości 1,7 średniej pensji.
Gorzej pod tym względem jest tylko we wspomnianych krajach skandynawskich, w krajach Beneluksu, w Nowej Zelandii, Irlandii czy Islandii.
Na drugim biegunie jest na przykład Meksyk. Tu na najwyższą stawkę 35 proc. załapią się ci, którzy zarabiają 26-krotność średniej pensji. Rocznie oznacza to ponad 130 tys. pesos dochodu.
Ale nie trzeba szukać daleko. W Austrii na przykład najwyższą, 55-procentową stawką, opodatkowane są tylko dochody powyżej miliona euro, czyli 22-krotności średniego wynagrodzenia rocznego.
Przypomnijmy, że w Polsce obowiązywała już 40-procentowa stawka podatku. Została jednak zniesiona w 2009 roku i zostały tylko dwie: 18 (od 2019 roku obniżona do 17 proc.) oraz 32 proc.