- Zgodnie z deklaracją firmy, wkrótce zostanie spłacona należność - zapewniał dziennikarzy wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Szef resortu Adam Niedzielski dodał, że MZ wyda w tej sprawie odpowiedni komunikat, jak tylko pieniądze wrócą do ministerstwa.
Żaden z nich nie chciał się jednak odnieść do pytania o postępowanie egzekucyjne. Radio RMF FM w czwartek poinformowało, że przedsiębiorstwo E&K poprosiło ministerstwo o jego niewszczynanie.
- Nic mi o tym nie wiadomo - skomentował Niedzielski. Kraska zaś powtarzał, że niedługo pieniądze wrócą na konto Ministerstwa Zdrowia.
Firma E&K, która miała dostarczyć ponad 2 tys. respiratorów (dostarczyła 200 sztuk), wzięła na ten cel zaliczkę z resortu. Wraz z karami umownymi powinna obecnie zwrócić MZ od 15,5 do 16 mln euro.
W środę natomiast Sieć Obywatelska Watchdog Polska opublikowała umowę ramową podpisaną przez ministerstwo oraz przedsiębiorstwo, a także faktury, jakie firma E&K wystawiła resortowi.
Temat zakupu respiratorów przez Ministerstwo Zdrowia ujrzał światło dzienne za sprawą publikacji "Gazety Wyborczej". Dziennik podał, że resort zakupił sprzęt medyczny po znacznie zawyżonej cenie niż rynkowa. Ministerstwo za 1,2 tys. respiratorów płaciło od 160 do 180 tys. złotych, mimo że cena rynkowa sprzętu z wyższej półki waha się w graniach 70-90 tys. złotych.
Kilka miesięcy później posłowie Michał Szczerba i Dariusz Joński ujawnili, że resort zapłacił jednak jeszcze więcej, niż wynikało z informacji "GW", gdyż cała transakcja miała kosztować nawet 370 mln złotych. Zamówienie również było większe, ponieważ objęło nie 1,2 tys., ale 2,2 tys. respiratorów
W tej sprawie problemem był też fakt, że sprzęt resortowi sprzedał były handlarz bronią widniejący na czarnej liście ONZ. Media informowały, że już w 1991 roku pośredniczył w sprzedaży polskich pistoletów na Bliski Wschód.
Ostatecznie spółka dostarczyła ok. 200 respiratorów - w większości nie te, które zamówił resort. Były wiceminister Janusz Cieszyński, jeden z najbliższych współpracowników ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, zapewniał jednak, że nic się nie dzieje, gdyż do resortu wracają pieniądze, które zapłacono pro forma. Pod koniec lipca Cieszyński podał, że na konta resortu wróciło ok. 14 mln euro.