Sieć Obywatelska Watchdog Polska uzyskała od Ministerstwa Zdrowia skan protokołu odbioru 60 sztuk respiratorów od firmy E&K. 50 z nich to model Draeger Savina 300, natomiast 10 - MTV 1000.
O ile te drugie były przez resort oczekiwane, o tyle te pierwsze już niekoniecznie. W protokole wyszczególniono informację, ze MZ udzieliło zgodę na zmianę modelu. Pierwotnie spółka E&K miała dostarczyć respiratory Boaray 5000D Icu Ventilator.
Do respiratorów marki Draeger ministerstwo nie otrzymało karty gwarancyjnej oraz wypełnionego paszportu urządzeń. Obie strony umówiły się, że brakujące dokumenty zostaną dostarczone w momencie instalacji urządzeń.
Nieco inaczej sytuacja ma się z dokumentami zapewniającymi możliwość serwisowej naprawy uszkodzonych części oraz listę dostawców części zamiennych. W przypadku tych dokumentów to sprzedający "odrębnym dokumentem" zapewnił dostępność serwisu oraz części zamiennych.
W owym odrębnym dokumencie znalazło się również zapewnienie, że sprzedający dostarczy przewody zasilające urządzenia w tlen w standardzie stosowanym w Polsce.
Ministerstwo Zdrowia odebrało bowiem przewody w standardzie BS (British Standard). Jak czytamy w protokole, standard BS "uniemożliwia podłączenie urządzenia do instalacji tlenowej w podmiotach leczniczych w Polsce". Koszty tej wymiany miała pokryć spółka E&K.
Ten sam problem dotknął 10 respiratorów MTV1000. Z protokołu na ich odbiór możemy się jednak dowiedzieć, że w przypadku tego sprzętu firma E&K miała wymienić przewody tlenowe do 10 lipca.
Zapytaliśmy o to Ministerstwo Zdrowia, które potwierdziło, że otrzymało dostawę końcówek.
W przypadku MTV1000 resort uzyskał kartę gwarancyjną. Zabrakło natomiast wypełnionych paszportów urządzeń, które - tak samo jak w przypadku respiratorów marki Draeger - sprzedawca miał dostarczyć w momencie instalacji urządzeń.
Tak samo, jak w przypadku respiratorów Draeger, ministerstwo nie otrzymało dokumentów zapewniających możliwość serwisowej naprawy uszkodzonych części oraz listy dostawców części zamiennych. Tutaj także E&K zapewniła we własnym zakresie serwis oraz części zamienne. Również w odrębnym dokumencie.
A jak owy "odrębny dokument", na podstawie którego resort przyjął 60 respiratorów, się prezentuje? Napisany został odręcznie, a odczytanie go może sprawiać pewne trudności.
E&K rzeczywiście gwarantuje w nim: serwis, wymianę części zamiennych, bezpłatną instalację oraz uruchomienie we wskazanym przez MZ miejscu, a także wymianę na swój koszt wspomnianych końcówek przewodów tlenowych do 10 lipca.
Sieć Obywatelska Watchdog Polska dokonała kolejnej publikacji dokumentów związanych z tzw. aferą z respiratorami. W środę bowiem przedstawiciele organizacji pozarządowej ujawnili umowę ramową oraz faktury za zakupiony sprzęt.
Temat zakupu respiratorów przez Ministerstwo Zdrowia ujrzał światło dzienne za sprawą publikacji "Gazety Wyborczej". Dziennik podał, że resort zakupił sprzęt medyczny po znacznie zawyżonej cenie niż rynkowa. Ministerstwo za 1,2 tys. respiratorów płaciło od 160 do 180 tys. złotych, mimo że cena rynkowa sprzętu z wyższej półki waha się w graniach 70-90 tys. złotych.
Kilka miesięcy później posłowie Michał Szczerba i Dariusz Joński ujawnili, że resort zapłacił jednak jeszcze więcej, niż wynikało z informacji "GW", gdyż cała transakcja miała kosztować nawet 370 mln złotych. Zamówienie również było większe, ponieważ objęło nie 1,2 tys., ale 2,2 tys. respiratorów.
W tej sprawie problemem był też fakt, że sprzęt resortowi sprzedał były handlarz bronią widniejący na czarnej liście ONZ. Media informowały, że już w 1991 roku pośredniczył w sprzedaży polskich pistoletów na Bliski Wschód.
Ostatecznie spółka dostarczyła ok. 200 respiratorów - w większości nie te, które zamówił resort. Były wiceminister Janusz Cieszyński, jeden z najbliższych współpracowników ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, zapewniał jednak, że nic się nie dzieje, gdyż do resortu wracają pieniądze, które zapłacono pro forma. Pod koniec lipca Cieszyński podał, że na konta resortu wróciło ok. 14 mln euro.