Zakup respiratorów od firmy E&K z Lublina może być niegospodarny - pisze "Rzeczpospolita". Jak ustalił dziennik, śledztwo w te sprawie prowadzi warszawska prokuratura. Objęto nim urzędników resortu zdrowia odpowiedzialnych za zakupy.
Prokurator zaznacza, że specustawa o Covid-19 nie wyłącza odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych przy zamówieniach w czasach pandemii, a wątek dotyczący zakupu respiratorów prowadzony jest pod kątem czynu z art. 296 § 3 kodeksu karnego - dowiedziała się "Rzeczpospolita". To jak zaznacza dziennik, dotyczy on właśnie przestępstwa niegospodarności, za które grozi kara więzienia do lat 10.
Kwestię zakupu respiratorów dołączono do wcześniejszej sprawy zakupu maseczek, które nie spełniały norm od instruktora narciarstwa z Zakopanego. Teraz śledczy prowadzą śledztwo dwuwątkowo.
Przypomnijmy, że według ustaleń posłów Dariusza Jońskiego i Michała Szczerby, nie 200, ale 370 mln złotych miało zapłacić ministerstwo zdrowia za respiratory od spółki E&K z Lublina. Za firmą stoi Andrzej Izdebski, który jest znany w środowisku przede wszystkim jako człowiek zaangażowany w handel bronią. Resort zdrowia dementował te informacje.
Janusz Cieszyński w programie "Tłit" przekonywał, że kwota ta nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. - Ci panowie przychodzą do ministerstwa, otrzymują dokumenty i kiedy tylko włączą się kamery, zaczynają kłamać - ocenił wiceszef resortu zdrowia. Janusz Cieszyński powiedział, że obecnie kontrahent wywiązał się z dostarczenia 200 respiratorów, a za brak pozostałych będzie musiał zapłacić. - Zwrócił już 14 mln euro zaliczki, zostało jeszcze 12 mln wraz z odsetkami i karami umownymi - precyzował wówczas wiceminister.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie