Restauracja Port znajduje się w samym centrum Międzywodzia - modnego kurortu nad Bałtykiem. Choć ciągle wiele nadmorskich lokali w Polsce wygląda mało zachęcająco, to o Porcie nie da się tego powiedzieć. Wystrój jest nad wyraz nowoczesny, a cały lokal mieści się w świeżo oddanym do użytku budynku. Specjalność szefa kuchni: dorsz zapiekany w porze.
Charakterystyczna tabliczka na ścianie lokalu informuje jednak, że nie tylko właściciele zainwestowali w restaurację. Zrobiła to również... Unia Europejska.
Jak się dowiadujemy z tabliczki, restauracja dostała 77,9 tys. zł w ramach unijnego programu "Rybactwo i Morze". Na co poszły pieniądze? Miały pomóc rozwijać lokalny rynek poprzez "otwarcie restauracji rybnej i zatrudnienie pracowników z grup poniżej 40. roku życia i powyżej 50. roku życia". Oficjalnie beneficjentem 80 tys. z programu jest zarejestrowana w Międzywodziu firma Gama, do której należy lokal.
Chcieliśmy zapytać w restauracji o dotację. Właścicieli akurat nie było na miejscu, ale odebrała obsługa lokalu. Słyszymy, że przyznano ją restauracji w grudniu 2017 roku. Pracownicy Portu zapewniają jednak, że poza zatrudnieniem ludzi w określonym wieku, trzeba było spełnić też "szereg innych warunków". - Albo się te warunki spełnia, albo nie - słyszymy tylko w restauracji.
"Siadają 2-3 osoby i ustalają reguły w 5 minut"
Jednego z ekspertów od funduszy, z którym rozmawialiśmy, tak dobrana grupa pracowników dziwi. - Przecież ludzie po trzydziestce są najbardziej atrakcyjną grupą dla pracodawców. Są ciągle młodzi, a jednak już mają zwykle spore doświadczenie. Więc nie rozumiem za bardzo czemu miała służyć taka dotacja. Zatrudnienie osób 50+ to już co innego. To ma sens, bo nie da się ukryć, że tacy ludzie bywają dyskryminowani na rynku pracy. A przecież w takich dotacjach chodzi o to, by wspomóc "defaworyzowane" grupy - mówi.
- Jednak przedsiębiorcy trudno się dziwić, że dostosowuje się do takich wytycznych. Przecież prowadzenie firmy opiera się na wykorzystywaniu okazji - zaznacza jednak szybko specjalista ds. pozyskiwania funduszy.
Czy podobne "kwiatki" często się zdarzają przy rozdzielaniu unijnych funduszy? - To zależy od ich zasięgu. Te, które mają charakter ogólnokrajowy czy regionalny, zwykle mają bardzo dopracowane kryteria. Przy ustalaniu wytycznych pracują naprawdę uznani eksperci - i na pracę przy jednym tylko konkursie przeznaczają 2-3 miesiące. Tam takich kwiatków raczej nie ma - słyszymy od eksperta.
Restauracja wygląda bardzo nowocześnie. To w dużej mierze zasługa unijnej dotacji
- Ale co innego jest w przypadku programów o charakterze lokalnym, a takim jest właśnie "Rybactwo i Morze". Tu kryteria przyznania środków określają zwykle lokalne grupy. W tym przypadku było to zapewne jakieś stowarzyszenie lokalnych rybaków. Często wygląda to tak, że siadają dwie lub trzy osoby i ustalają wszystko w 5 minut. Więc absurdy się pojawiają - mówi specjalista od funduszy. Choć zapewnia, że nie spotkał się jeszcze z sytuacją, gdy beneficjent może tak łatwo spełnić warunki dotacji, jak w przypadku restauracji z Międzywodzia.
Restauracja zajmuje cały parter nowoczesnego budynku
Zapewnia jednak, że tak się dzieje jedynie w przypadku programów, w których oferowane są stosunkowo niewielkie środki. - 80 tys. to oczywiście sporo jak na przeciętnego przedsiębiorcę. Ale my na przykład zajmujemy się głównie wnioskami na kilkaset tysięcy złotych. Takie dotacje jest dostać oczywiście znacznie trudniej - słyszymy.
Program "Rybactwo i Morze" prowadzony jest przez Europejski Fundusz Morski i Rybacki. W latach 2014-2020 Polsce przyznano w jego ramach około 531 mln euro. Dodatkowe 179 mln euro wyłożył na projekty z programu polski rząd.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl