Na popularnych platformach sprzedażowych sypią się oferty sprzedaży restauracji. Pod młotek idą nie tyle same lokale, co pełne wyposażenie z elementami wystrojów włącznie.
Pandemia zrobiła swoje, a przedłużający się lockdown pozbawił reszty nadziei na wyjście z kryzysu obronną ręką. Restauratorzy, z którymi rozmawiał money.pl, przyznają, że pewna granica wytrzymałości już została przekroczona. Przyszedł czas na trudną decyzję: zamykamy.
Pani Patrycja za 52 tys. zł odstąpi swoją restaurację indyjską w centrum Krakowa, zaledwie 3 minuty spacerem od rynku. Jak przyznaje, najchętniej oddałaby ją w ręce innego restauratora, ale nie będzie przebierać w ofertach.
- Mamy już dość. Nie mamy siły na bieżąco śledzić tych wszystkich nowych pomysłów rządu, zapowiedzi zamknięcia i odmrażania, pustych haseł o pomocy. Te wszystkie nietrafione decyzje, cała ta pandemia zniszczyła plany i marzenia. Zamykamy. Sprzedajmy - mówi w rozmowie z money.pl restauratorka.
Restauracja pod młotek
Wraz z mężem pochodzącym z Bangladeszu chcieli wspólnie zaszczepić w Polakach pasję i miłość do kuchni indyjskiej. Stąd pomysł na restaurację.
- Mieliśmy pecha. Otworzyliśmy ją przed rokiem. W pełni wyposażyliśmy i uruchomiliśmy. Wkrótce przyszła jednak pandemia i pierwszy lockdown, a po nim odwilż i kolejne zamknięcie - opowiada. - Nie ma turystów, mieszkańcy zamknęli się w domach, rzadko wychodzą na Rynek. Dowóz z centrum Krakowa jest nieopłacalny - wyjaśnia.
Swój lokal sprzedaje z całym wyposażeniem, orientalnymi ozdobami, specjalnym piecem - tandoor - do przyrządzania mięsa, pieczenia chleba, ciasta. Pieniądze ze sprzedaży przeznaczy na pokrycie rachunków i utrzymanie drugiej restauracji, którą prowadzi jej mąż.
- Zamiast się rozwijać, musimy ciąć koszty. Pomoc państwowa jest dalece niewystarczająca. Przy braku możliwości funkcjonowania, bez ludzi gastronomia upada - przyznaje.
Jak dodaje, pandemia zmusiła ją do przebranżowienia. Z restauracji przeszła do pracy w banku. - Trzeba było znaleźć inne zajęcie, aby się utrzymać. Znam języki i znalazłam pracę w banku. Jednocześnie studiuję biotechnologię molekularną. Przez covid nie mogłam dokończyć studiów. Nauka przeciągnęła się o rok. Mam nadzieję znaleźć pracę w laboratorium, kiedy ukończę studia - zaznacza.
W podobnej sytuacji jest wielu restauratorów. Na OLX można znaleźć ponad 70 ofert sprzedaży.
Przykład? Choćby restauracja w Legnicy. Jak zapewnia właściciel, lokal można łatwo zaadaptować na przedszkole, komfortowy salon spa wraz z fryzjerem. Oferta obejmuje cały dom - 520 tys. zł.
Kosztowne zamknięcie
Choć ofert jest więcej, znacznie trudniej o kupujących. Jak przyznaje właścicielka restauracji Indian House, zainteresowanie nie jest tak duże jak przed rokiem.
- Kiedy szukaliśmy lokalu pod swoją restaurację, trzeba było się szybko decydować, bo oferty - zwłaszcza te w dobrych lokalizacjach - znikały na pniu. Teraz odważnych jest znacznie mniej - dodaje pani Patrycja.
Pochodzący z Tadżykistanu Kosim Yunusov również wystawił na sprzedaż swoją restaurację Gazi. Ta mieści się w Warszawie. Za restaurację z wyposażeniem chce 120 tys. zł (bez lokalu). Jak przyznaje, telefony z pytaniem o ofertę są głównie od firm, innych większych restauracji. Jego ogłoszenie wyświetlono blisko 3,5 tys. razy.
- To nowa restauracja, na rynku byliśmy zaledwie pół roku – mówi z żalem o sowim biznesie Kosim Yunusov. Koszty lockdownu okazały się przytłaczające. - Pandemia zmusiła nas do podjęcia decyzji o sprzedaży restauracji - przyznaje.
- Dużo zainwestowaliśmy w wyposażenie restauracji. Nie stać mnie na utrzymywanie zamkniętej restauracji. Trzeba opłacić rachunki, utrzymać ludzi. To poważne koszty. Pomoc państwa jest niewystarczająca, by dłużej przetrwać - dodaje pan Kosim.
Restauracje znikają z map
Fala upadłości wzbiera i dotyka nie tylko małe restauracje. W warunkach pandemii nie przetrwała choćby sieć włoskich restauracji Vapiano, która miała swoje lokale w Warszawie i we Wrocławiu.
Nadal działa, choć ma trudności, choćby Sfinks Polska, właściciel sieci Sphinx, Piwiarni Warki czy Chłopskiego Jadła. Sytuacja jest na tyle trudna, że spółka zwróciła się do wierzycieli o zgodę na zawarcie układu zaproponowanego w ramach Uproszczonego Postępowania Restrukturyzacyjnego.
Sprzedaż na wynos oferuje zaledwie co piąta restauracja. Już na starcie z tego modelu funkcjonowania odpadło większość pubów i kawiarni.
Jak wynika z analiz Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej sektor gastronomiczny mógł się w zeszłym roku skurczyć o 30 mld zł. Upaść może około 15 tys. lokali, a z około miliona osób, które pracują w gastronomii, pracę może stracić nawet 250 tys.