Skontaktowałam się z restauratorami w odpowiedzi na ogłoszenia o pracę. O zatrudnieniu bez umowy nie mówi już nikt, natomiast wśród przedsiębiorców słychać głosy desperacji. Mianowicie mam zacząć od razu. Choćby od jutra.
- W zasadzie to jednego pracownika potrzebujemy od zaraz, najlepiej jak najszybciej - mówi pospiesznie przedsiębiorca z Krynicy Morskiej. Restaurator ma tylko jedno pytanie: czy mam doświadczenie w pracy w gastronomii. Mówię, że przez pół roku pracowałam jako kelnerka.
- Kelnerki dostają na rękę 3,5 tys. zł. Jest to praca na 6 dni w tygodniu, 8 godzin dziennie. Oferujemy umowę o pracę oczywiście. A jeden dzień można wykorzystać dla siebie - tłumaczy rozmówca.
Co więcej? Trzy posiłki dziennie i zakwaterowanie. Bardzo blisko restauracji, bo w budynku obok. Pokoje są dwuosobowe. Jeśli się zdecyduję, wsiadam w pierwszy autobus i pracę w Krynicy Morskiej mogę zacząć natychmiast.
Dzień wolny? Marzenie ściętej głowy
W konkurencyjnej restauracji w tej samej miejscowości znajduję kolejną ofertę z zakwaterowaniem. Dzwonię do menadżerki. Na prośbę o przedstawienie szczegółów słyszę przede wszystkim, że lekko nie będzie.
"Praca kelnerki jest bardzo ciężka, ma pani jakieś doświadczenie?". Tym razem odpowiadam, że mam małe. Obsługiwałam gości na dwóch eventach, tylko tyle.
- Pracujemy od pierwszego do ostatniego klienta - przychodzimy na dziesiątą i kończymy zazwyczaj o północy. Docelowo w sezonie pracuje 10 kelnerów, lwią częścią waszych zarobków są napiwki, zatrzymujecie je dla siebie. Każdy pracuje na własny rachunek - tłumaczy menadżerka.
Elastyczny grafik? Nie tutaj. Moja rozmówczyni zaznacza, że jest to praca na 7 dni w tygodniu, a urlopów nie ma. Dzień wolny to bonus, który zdarza się rzadko. Po raz trzeci w ciągu dwóch minut rozmowy wspomina, że to bardzo ciężkie zajęcie.
Za 7 dni pracy, średnio po 12 godzin, mogą mi zaoferować od 4 do 4,5 tys. zł brutto. Tym razem umowa zlecenie. Pytam o konkretną stawkę, w końcu różnica w widełkach to około 400 zł na rękę. Ta zostaje jednak tajemnicą. - Wynagrodzenie takie jak w ogłoszeniu - słyszę.
A jak ma się sprawa z jedzeniem i spaniem? - Zapewniamy zakwaterowanie w przyczepach kempingowych. Śniadanie i kolacje robicie sobie sami, a obiad przygotowują kucharze. Posiłki zależą od tego, co akurat danego dnia jest na kuchni - tłumaczy menedżerka. Dopytuję o zakwaterowanie w przyczepach. - Oczywiście, że są kilkuosobowe, przecież trudno byłoby mieć 30 przyczep - tłumaczy.
Mój brak doświadczenia najwyraźniej nie stawia mnie w pozycji murowanego kandydata. Wyczuwam, że kobieta chce tę rozmowę skończyć jak najszybciej. Jednak w dość krótkim i lakonicznym ogłoszeniu o wymaganym doświadczeniu nie ma ani słowa. Jest natomiast wzmianka o "przyjaznej atmosferze pracy". Po tej rozmowie mam co do tego wątpliwości.
Brak doświadczenia? Żaden problem
Portale zalała fala ogłoszeń o pracę w gastronomii. Restauratorzy szukają zarówno kucharzy, kelnerów, jak i "pracowników na zmywak". Tłumów chętnych na razie jednak nie ma. W każdej z rozmów przedsiębiorcy podkreślają, że zależy im na jak najszybszej dostępności i rozpoczęciu pracy. Jak szacuje Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej, nawet 200 tys. osób w czasie pandemii odeszło z pracy w gastronomii. I jak widać - wracają niechętnie.
- Jeśli jest pani zainteresowana, zapraszam nawet jutro. Z brakiem doświadczenia jakoś sobie poradzimy, ważny jest uśmiech i chęci do pracy - słyszę od restauratora z Gdańska. Na starcie proponuje 18 zł netto za godzinę pracy. Dyspozycyjność? Praca w systemie zmianowym, ale co najmniej 20 dni w miesiącu muszę spędzić na sali.
Napiwki żyłą złota
Kontaktuję się również z przedsiębiorcami ze stolicy Podhala. Bowiem Zakopane, jako jedyna miejscowość na południu kraju, znalazło się wśród 10 najczęściej wybieranych miejscowości na wakacyjny urlop. Wnioski? Na Pomorzu płacą więcej.
- Możemy zaoferować pani zakwaterowanie nad restauracją, akurat jest wolny pokój. Praca od 7.00 do 21.00. Dziś pani pracuje, jutro ma pani wolne. Od kiedy jest pani dyspozycyjna? - słyszę od właścicielki hotelu z restauracją w Zakopanem.
- Jeśli chodzi o pracę sezonową, to stawka wynosi od 14 do 15 zł. W zależności od pani wieku. Jeśli poniżej 26 lat, to będzie 15 zł na rękę - dodaje.
Z kolei menadżerka, której obiekt znajduje się w sercu Krupówek, proponuje mi 14 zł za godzinę, na umowie zlecenie. Ponoć napiwki są bardzo dobre, a te w całości zostają w mojej kieszeni. Wspominam o konkurencyjnej propozycji pracy, w której otrzymam o złotówkę więcej.
- Wie pani, u nas drugie tyle da się wyciągnąć z napiwków. Proponujemy 14 zł. Proszę przesłać CV i umówimy się na spotkanie - kończy rozmowę.
Ogródki restauracyjne otwarte są od 15 maja. Tylko połowa z dostępnych miejsc może być zajęta przez gości. Natomiast we wnętrzu lokalu będziemy mogli usiąść od 29 maja. W środku restauracji klienci również będą musieli przestrzegać zasad dystansu społecznego.