- Wcale nie jest tak, że gospodarce czy przedsiębiorcom opłaca się zachowanie pięciodniowego tygodnia pracy. Opłaca im się, aby ich pracownicy byli efektywni, produktywni, zmotywowani. Przemęczenie działa odwrotnie - stwierdziła Dziemianowicz-Bąk.
Dlatego jej zdaniem skrócenie czasu pracy do czterech dni w tygodniu opłaci się nie tylko Polakom, ale również ich pracodawcom i całej gospodarce. - Polacy pracują prawie najdłużej w Europie. Brakuje czasu na rodzinę, na jej założenie, a potem na opiekowanie się nią. To z kolei powoduje frustrację i wypalenie zawodowe, wpływa na efektywność i produktywność - powiedziała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Zmiana o charakterze rewolucyjnym". Co z czterodniowym tygodniem pracy?
Przypomniała, że sto lat temu ustalono, że tydzień pracy będzie pięciodniowy. Jej zdaniem nadszedł czas na kolejną zmianę. - To oczywiście wymaga dyskusji, bo jest to zmiana o charakterze rewolucyjnym. Pozytywnie rewolucyjnym - stwierdziła. Ministra podkreśliła jednak, że ta rewolucja nie wydarzy się ani z miesiąca na miesiąc, ani nawet w ciągu roku.
Chciałabym bardzo, żeby ta kadencja rządu mogła wykonać ten cywilizacyjny skok i skrócić czas pracy. To nie jest kwestia miesiąca, to nie jest kwestia roku, ale tych kilku najbliższych lat, dlaczego nie spróbować? - dodała szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej.
Według Dziemianowicz-Bąk nie ma ucieczki od czterodniowego tygodnia pracy, także za sprawą rozwoju AI i innych nowych technologii, które wpływają na rynek pracy. - W obliczu tej rewolucji technologicznej, która przypomina rewolucję przemysłową, skrócenie czasu pracy i tak będzie nieuchronną koniecznością - podkreśliła.