40 zł co miesiąc więcej dla osoby zarabiającej pensję minimalną na etacie. 50 zł więcej dla osoby, która co miesiąc ma pracę za 3,5 tys. zł brutto. Idzie prawdziwa rewolucja podatkowa, która wprost podniesie comiesięczne pensje Polaków. W ciągu roku można zyskać od 500 do 1000 zł w zależności od pensji.
O co chodzi?
Od 2020 roku w podatkach zmieni się wiele. Ministerstwo Finansów w poniedziałek wyłożyło karty na stół i pokazało, jak chce wprowadzać w życie jedną z obietnic Jarosława Kaczyńskiego - z pakietu tzw. "piątki Kaczyńskiego". Prezes PiS zapowiedział obniżkę podatku dochodowego, premier Mateusz Morawiecki uzupełniał: z 18 do 17 proc.
W tej chwili progi podatkowe w Polsce są dwa - to 18 proc. i 32 proc. dla najlepiej zarabiających. Z pierwszego progu korzysta 95 proc. podatników. Wydawać się mogło, że obniżka będzie prosta: zamiast 18 proc. do kalkulatorów wpadnie 17 proc.
Ostatecznie? Jest nieco inaczej. Teresa Czerwińska od 2020 roku wprowadza dodatkowy trzeci próg podatkowy. Będzie on dotyczył podatników zarabiających do 42 764 zł. To dla nich podatek spadnie z 18 do 17 proc.
Lepiej zarabiający (od 42 764 zł do 85 528 zł) będą płacić według dwóch stawek. Do kwoty 42 tys. zł dochodu będzie to 17 proc., nadwyżka będzie opodatkowana według dotychczasowej - 18 proc. stawki. Najbogatsi - czyli mający dochód powyżej 85 tys. zł w ciągu roku - od kwoty ponadto zapłacą 32 proc. podatku.
- To jest początek obniżania klina podatkowego. Liczę na to, że będzie on obniżany także w kolejnych latach, po wszystkich procesach wyborczych - mówi szefowa resortu finansów Teresa Czerwińska.
Co ważne, dochód do opodatkowania nie jest równoznaczny z comiesięczną pensją. To pensja pomniejszona o składki na ubezpieczenia zdrowotne oraz koszt uzyskania przychodu. Dla przykładu dochód do opodatkowania w przypadku pensji minimalnej 2250 zł brutto to 1830 zł. Dla pensji 3 tys. zł brutto to 2477 zł do opodatkowania.
W efekcie z obniżki PIT skorzystają ci, którzy zarabiają do 4250 zł brutto. Ci, którzy zarabiają od tej kwoty do około 8400 zł brutto skorzystają połowicznie - część środków będzie według stawki 17 proc., część według 18 proc.
Zmienić ma się jednak nie tylko wysokość podatku, ale także koszty uzyskania przychodów. Te akurat mają wzrosnąć, przez co podatnicy zapłacą mniejsze daniny.
Etatowcy zamiast dotychczasowych 1335 zł będą mogli teraz od podstawy opodatkowania odliczyć nie 1335 zł a 3000 zł. W miesięcznych rozliczeniach to 250 zł zamiast 111,25 zł. W przypadku osób dojeżdżających do pracy będzie to 3600 zł na jednym etacie.
To istotnie wpływa na kwotę do opodatkowania. Im wyższy koszt uzyskania przychodu, tym mniejszy podatek do zapłacenia. Obniżka podatku i podniesienie kosztu to podwójna - dobra dla finansów pracownika - zmiana.
Ile zyskają Polacy?
A jak to wpłynie na comiesięczny budżet? Zarabiający pensję minimalną 2250 zł co miesiąc zyskają 40 zł na rękę. Dziś na konto wpada im 1 633 zł na rękę. Po zmianach będzie to 1675 zł.
Zarabiający na przykład 3,5 tys. zł brutto mogą liczyć na 51 zł więcej na koncie. Dziś wypłata na rękę to 2 505 zł, po zmianach będzie 2 556 zł. W ciągu roku w portfelu zostanie 612 zł.
Sytuacja wygląda nieco inaczej u osób, które zarabiają więcej niż 4250 zł - część ich wypłaty załapie się już na dwa progi. Ci, którzy mają umowę o pracę na kwotę 5 tys. zł brutto - dostaną do ręki więcej o 64 zł co miesiąc. W ciągu roku to 768 zł zysku.
Zmiany odczują również ci, którzy pracują na etacie za 8,4 tys. zł. To górna granica miesięcznych zarobków, które zabezpieczają przed wpadnięciem w trzeci, najwyższy próg podatkowy. Oni co miesiąc na koncie zobaczą o 91,26 zł więcej. Ich miesięczny zysk to 1095 zł.
Jak liczyliśmy? Przede wszystkim wyliczenia opierają się na dwóch założeniach: dotyczą pracownika na umowie o pracę oraz takiego, którego miejsce pracy jest w miejscu zamieszkania (to wpływa na koszt uzyskania przychodu).