Wiceminister klimatu Jacek Ozdoba w rozmowie z money.pl ogłosił przyspieszenie prac nad systemem kaucyjnym za butelki z tworzyw sztucznych. System ma wejść w życie już od lipca przyszłego roku.
Polska musi przyspieszyć prace, ponieważ unijna dyrektywa 2019/904 wymusza na państwach członkowskich, by do 2025 roku poziom recyklingu butelek jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych o pojemności do 3 litrów wyniósł 77 proc., a w 2029 roku - 90 proc. I to wraz z zakrętkami i wieczkami.
Zgoda rozbija się o wielkość sklepów
Przedstawiciele producentów, branży żywności i handlu, z którymi rozmawiamy, zgadzają się z kierunkiem zmian zaproponowanym przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Zadowoleni są przede wszystkim z decyzji, że do odzyskania kaucji klienci nie będą potrzebować paragonu.
Zgodność jednak kończy się przy określeniu wielkości sklepów, które będą zobowiązane do przyjmowania szklanych i plastikowych butelek. Według założeń obowiązek ten będzie spoczywać na wszystkich placówkach powyżej 100 m kw. Krzysztof Baczyński, prezes Związku Pracodawców EKO-PAK, podkreśla, że obowiązek powinien objąć wszystkie sklepy.
- Im wyżej postawimy limit związany z powierzchnią placówek, to tym bardziej system będzie zamknięty dla konsumentów. W Polsce 80 proc. sklepów ma mniejszą powierzchnię niż 100 m kw. Kupujemy produkt obciążony kaucją w sklepie osiedlowym, więc tam płacimy kaucję, ale oddamy je wyłącznie w większym sklepie, a nie w tym, w którym go kupiliśmy - podkreśla.
Inne zdanie na ten temat ma Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu. - Przedstawione założenia do projektu mówią o dobrowolności przystąpienia do systemu w przypadku sklepów do 100 m kw. W naszej ocenie to jest stanowczo za mało, ta granica powinna być umieszczona znacząco dalej. Objęcie depozytem butelek szklanych byłoby dla nich nadmiernym obciążeniem ze względu na brak miejsca na składowanie dodatkowej grupy opakowań - stwierdził.
Szklane butelki zaskoczyły handel
Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności, proponuje, by wraz z systemem kaucyjnym powstał jeden system depozytowy obowiązkowy dla wszystkich wprowadzających butelki i puszki na rynek. Zarządzać by nim miał jeden operator, który stworzyłby warunki do uczestnictwa w systemie kaucyjnym dla wszystkich sklepów - tak dużych, jak i małych.
Handel jednak zwraca uwagę na jeszcze jeden problem - system kaucyjny ma objąć szklane butelki o pojemności 1,5 l. Maciej Ptaszyński uważa, że w obecnych warunkach nie należy rozszerzać systemu przewidzianego wyłącznie dla butelek po piwach.
- Większość sklepów w Polsce to są małe sklepy, w których po prostu nie ma miejsca. O ile jeszcze butelkę PET czy puszkę można zgnieść, o tyle szkła już nie - tłumaczy wiceprezes PIH.
ROP wprowadza "parapodatek"?
Wcześniej resort klimatu przedstawił długo wyczekiwany projekt ustawy o Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP). Zgodnie z projektem, producenci mają płacić nową opłatę opakowaniową - maksymalnie 2 złote od kilograma wprowadzonych opakowań. Ze zgromadzonych w ten sposób środków finansowane ma być zbieranie i przetwarzanie odpadów opakowaniowych w ramach gminnych systemów gospodarowania odpadami komunalnymi.
Resort wydłużył czas konsultacji społecznych. Jacek Ozdoba tłumaczył nam, że obecna propozycja ministerstwa jest "punktem wyjściowym". - Chcieliśmy, aby branża wraz z samorządami ją oceniły, czy taka forma funkcjonowania gospodarki odpadowej będzie odpowiadała - zaznaczył wiceminister.
Już teraz wiadomo, że propozycja ta nie podoba się żadnej ze stron. Producenci opakowań i żywności jednym głosem podkreślają, że nowa opłata w praktyce będzie parapodatkiem.
- Przede wszystkim uważamy, że ten mechanizm, który został zaproponowany przez ministerstwo, nie ma w sobie żadnego powiązania pomiędzy wysokościami opłat, które będą musieli uiszczać wprowadzający opakowania, a poziomem zbiórki i recyklingu, które miały być uzyskane dzięki tym opłatom. Nieznane są żadne rozwiązania, które wskazałyby, w jaki sposób gminy będą rozliczać się z uzyskanych poziomów zbiórki i recyklingu opakowań, za które zapłacą producenci - uważa Andrzej Gantner.
Krzysztof Baczyński dodaje, że według przepisów w obecnym brzmieniu producenci zapłacą za całą gospodarkę śmieciową. Nie tylko za recykling wprowadzonych przez nich opakowań, co wymusza dyrektywa unijna.
- Ministerialny projekt można sprowadzić do pewnej analogii: płaci pan składkę zdrowotną na NFZ. NFZ finansuje przychodnie i szpitale. Ale szpitale nie działają prawidłowo, więc to pan płaci karę, mimo że zapłacił pan składkę zdrowotną po to właśnie, by one działały - przytacza przykład prezes EKO-PACK.
Sprzeciw budzi też fakt, że na wysokość opłaty wpłynie kilkanaście kryteriów, które minister ustali w rozporządzeniu. Ich zdaniem stawka opłaty powinna być znana od początku i wynikać z zapisów ustawy. Na dziś wiemy wyłącznie, że stawka będzie nie większa niż 2 złote od kilograma opakowań.
Producenci chcą mieć wpływ na system
Krzysztof Baczyński chciałby, by organizacje odpowiedzialności producentów miały wpływ na gospodarkę odpadów frakcyjnych. W spełnianiu nowych obowiązków wyręczałyby tylko te gminy, które nie wykształciły sprawnego systemu. Nadzór nad sprawozdaniami takich organizacji miałby Główny Inspektor Ochrony Środowiska.
- Proszę bardzo, nie chcecie się tym zajmować, to my się tym zajmiemy. Nie będziemy wam tego finansować, tylko przejmiemy od was po prostu te obowiązki. Dostaniecie sprawozdanie, będziecie wiedzieli, ile zostało zebrane, ile poszło do recyklingu, ile to kosztowało i zadanie zostanie wykonane. Jeśli się komuś nie uda, no to oczywiście będzie kara finansowa - opowiada.
Za systemem hybrydowym opowiada się też Andrzej Gantner, który chciałby "pozbyć się pośrednika" między producentami i gminami. I tak wszędzie tam, gdzie gminy by tego chciały, to organizacje odpowiedzialności producentów finansowałyby i organizowały zbiórkę odpadów opakowaniowych. A tam, gdzie system działa sprawnie - wzięłyby na siebie finansowanie zbiórki własnych odpadów.
Swoje propozycje wcześniej przedstawiły też organizacje zrzeszające samorządy. Unia Metropolii Polskich chciałaby dwuskładnikowej opłaty: stałej i zmiennej. Stała miałaby finansować koszty zbierania i odzysku odpadów. Druga uzależniona byłaby od rodzaju wprowadzanych opakowań. System nadzorować miałyby Urzędy Marszałkowskie.
Natomiast Związek Samorządów Polskich uważa, że system powinien zamknąć się w jednej opłacie, jednym operatorze i jednym regulatorze - Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.