- To był trudny okres i przede wszystkim okres wojenny, bo mamy przecież za wschodnią granicą wojnę. To wszystko się odbija na naszej gospodarce, odbija się na polskim rolnictwie i oczywiście tutaj tej pracy było dużo, ale pewne satysfakcje są - oświadczył minister poproszony o ocenę swoich 100 dni w Ministerstwie Rolnictwa.
Robert Telus dodał, że "udało nam się ze zbożem, udało nam się też opanować tę sytuację". - Gdyby nie nasze decyzje, decyzje rządu, zatrzymanie granicy 15 kwietnia na Ukrainie, to Unia Europejska nie widziałaby w ogóle problemu. Unia Europejska by nie zareagowała w ogóle, a te nasze działania już na arenie międzynarodowej, stworzenie piątki koalicyjnej, jest bardzo ważną rzeczą - podkreślał.
Jak zaznaczył, "Unia Europejska zobaczyła, że to nie chodzi tylko o Polskę, ale chodzi też o inne kraje". Dlatego w Polsce "nie mamy już nadwyżek zboża".
Problemy z ukraińskim zbożem
Minister rolnictwa wskazał, że przez około cztery miesiące "udało się upłynnić około 4,5 mln ton zboża przy zastosowaniu dopłat oferowanych przez rząd". - Naszym celem było opóźnienie spichlerzy rolników przed żniwami - podał na swoim Twitterze szef resortu.
Jednak, jak pisaliśmy na money.pl pod koniec czerwca "w magazynach nadal zalega nie tylko ukraińskie, ale i polskie ziarno, a producenci nie wiedzą, co dalej. Zabiegi rządu nie przyniosły wystarczającego efektu."
- Z pewnością problem nie został rozwiązany - oceniał w rozmowie z nami były minister rolnictwa, poseł PSL, Marek Sawicki. - Część zboża zalega u rolników w stodołach, część u tzw. operatorów zewnętrznych, którzy skupują plony po żniwach i sprzedają dla przetwórstwa.
Ukraińskie zboże i porozumienie w UE
28 kwietnia Komisja Europejska osiągnęła porozumienie z Polską, Bułgarią, Węgrami, Rumunią i Słowacją w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Natomiast 2 maja poinformowała o przyjęciu tymczasowych środków zapobiegawczych dotyczących przywozu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika, które obowiązywały do 5 czerwca i zostały przedłużone do 15 września.
Zakaz importu zboża z Ukrainy. KE podjęła decyzję
Do 31 lipca trwa nabór wniosków od producentów pszenicy lub gryki, którzy sprzedali ziarno po 14 kwietnia 2023 r. O pomoc mogą się ubiegać producenci pszenicy lub gryki, którzy złożyli w 2022 r. wnioski o dopłaty bezpośrednie i wykazali uprawy (maksymalnie 300 ha) tych roślin, a ziarno sprzedali od 15 kwietnia do 15 lipca br. Na wsparcie przewidziano 2 mld zł.
Jak informował PAP w czwartek wiceszef Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa Marcin Wroński, w całym sezonie od lipca 2022 do końca czerwca tego roku przez cztery główne polskie porty morskie wyeksportowano ponad 6,6 mln ton ziarna zbóż wobec blisko 3,9 mln ton w sezonie poprzednim, tj. o 70 proc. więcej rok do roku.
"Wzrost wolumenu eksportowanego zboża drogą morską w sezonie 2022/2023 był możliwy, gdyż aby rozwiązać problem nadwyżki zboża na krajowym rynku, polski rząd podejmował działania, których celem była poprawa możliwości logistycznych i transportowych" - wskazał Wroński. Zaznaczył, że dużą rolę odegrały również zachęty finansowe dla rolników, w postaci dopłat do zbóż, co znalazło odzwierciedlenie w rosnącym z miesiąca na miesiąc wolumenie eksportu przez nabrzeża Morza Bałtyckiego.
Koniec umowy zbożowej
To może nie być jednak koniec problemów ze zbożem. Prawie rok po wejściu w życie umowa o transporcie ukraińskiego zboża przez Morze Czarne wygasa. Kreml oznajmił, że Rosja wstrzymała swój udział w porozumieniu.
- Mam poczucie, że może tak się stać, że Unia Europejska w ramach solidarności z Ukrainą i chęci pomocy tymże producentom może zawiesić ograniczenia. Może to być punkt zapalny na polskim rynku. Już trwają żniwa w Polsce, już mamy nadwyżkę zboża, które było obiecane, że będzie sprzedane - zauważył w programie "Newsroom" prof. Sławomir Kalinowski z Polskiej Akademii Nauk.