Na robotników przemysłowych czeka prawie 40 tys. miejsc pracy - wynika z danych GUS o popycie na pracę w czwartym kwartale 2018 roku. To o 28 proc. więcej niż rok temu.
Więcej osób niż przed rokiem szukają też sklepy. Jest w handlu aż 21 tys. gotowych miejsc prac, dla których trudno znaleźć obsadę. Nie dziwne, że największe sieci marketów prześcigają się w podwyższaniu dotąd niskich pensji. Po prostu w inny sposób nie przyciągną do siebie pracowników z innych branż.
Zobacz też: Sztuczna inteligencja przejmuje pracę. Amica ma magazyn, gdzie pracuje 1 osoba
Strach o Ukraińców
Poszukuje się też 24 tys. specjalistów i 23 tys. operatorów maszyn. Bez obsady jest też 17 tys. miejsc w budownictwie. W takiej sytuacji dla firm straszna jest wizja opuszczania Polski przez Ukraińców.
- Dla większości obywateli Ukrainy podjęcie legalnego zatrudnienia u naszych zachodnich sąsiadów nadal będzie trudne. Mimo to przewidujemy, że z Polski może wyjechać od 200 do 250 tysięcy pracowników z Ukrainy - ocenił kilka miesięcy temu Krzysztof Inglot, prezes Personel Service.
Jeśli dodać te 200 tysięcy do już oczekujących miejsc pracy, to gospodarka i tak może mieć problem. Na koniec roku na chętnych czekało 139,2 tys. wolnych stanowisk - o 21,4 tys. więcej niż rok wcześniej.
Bezrobotni czekają na pracodawców u siebie
Kłóci się to oczywiście z informacją, że wciąż w Polsce jest bezrobocie. To w lutym ponownie spadło po dwóch miesiącach wzrostów i wynosi już 6,1 proc. zdolnych (teoretycznie) do pracy. Najwyraźniej zakłady powstają nie zawsze tam, gdzie jest oczekująca na zajęcie siła robocza.
Czytaj też: Bezrobocie w dół. Trend odwrócił się w lutym
Przedsiębiorców zniechęcać może infrastruktura transportowa. A jednocześnie ludzie nie są chętni do przemieszczania się za pracą. Najmniej wolnych miejsc pracy jest na Ścianie Wschodniej, gdzie jednocześnie jest największe bezrobocie. Sytuację zmieni prawdopodobnie realizacja nowych szlaków transportowych.
Pracownik może się cieszyć
Problemu z tym, że poszukiwanych jest coraz więcej osób nie ma oczywiście pracownik, za którym pracodawcy się już uganiają, szczególnie w województwie mazowieckim. Skończyć się musi podwyżkami pensji. W styczniu w skali roku pensje w dużych i średnich przedsiębiorstwach wzrosły o 7,5 proc. do 4932 zł brutto miesięcznie.
W czwartym kwartale 2018 powstało więcej o 51 tys. nowych miejsc pracy niż ich zlikwidowano. Odwrotna sytuacja ostatni raz wystąpiła w 2012 roku.
To gorsze dane niż w poprzednich kwartałach, gdy przybywało ponad 80 tys. miejsc pracy netto, tj. po odjęciu likwidowanych stanowisk. W 2018 roku w pierwszym kwartale nawet 170 tys.
Co ciekawe, w ubiegłym roku najwięcej miejsc pracy tworzyły firmy zatrudniające mniej niż dziesięciu pracowników. Najmniejsze firmy otwarły aż 311 tys. nowych stanowisk z 718 tys. w całej gospodarce, a zlikwidowały 144 tys. z 300 tys. zlikwidowanych ogółem. Per saldo wychodzi w mikrofirmach 167 tys. wzrostu liczby miejsc pracy w ciągu roku na 417 tys. w całej gospodarce.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl