- Firmy zaczęły zauważać to, że dane to jest już towar - mówił Ireneusz Jazownik, dyrektor naczelny Centralnego Ośrodka Przetwarzania Informacji KGHM Polska Miedź S.A. - I tak na przykład banki de facto nie sprzedają pieniądza, ale obracają informacją. Podobnie jest w wielu innych branżach.
Jak mówił przedstawiciel KGHM, procesy technologiczne w jego spółce są znacznie bardziej skomplikowane niż tylko wydobycie rudy miedzi spod ziemi. Często wykorzystywane są przy tym specjalne algorytmy.
- Dane zgromadzone w ten sposób mogą zoptymalizować i zwiększyć bezpieczeństwo procesów, również przy wydobyciu - dodawał Ireneusz Jazownik.
Jego zdaniem przy automatyzacji i robotyzacji przemysłu bagatelizowanie danych może mieć poważne i negatywne skutki.
- Niedawno doszło do zatrzymania prac hut w Finlandii czy Niemczech z powodu ataku cybernetycznego. To pokazuje, jak kluczowe znaczenie ma w tym kontekście ochrony systemów - powiedział dyrektor naczelny COPI KGHM Polska Miedź S.A.
Zawody twórcze? To się nie opłaca…
- Nie chodzi o to, co automatyzujemy dziś, ale o to, co będziemy w stanie zautomatyzować w przyszłości - stwierdził z kolei Enrico Krog Iversen, prezes spółki OnRobot.
W dzisiejszych czasach robotyzacja obecna w takich branżach jak motoryzacja czy produkcja i przetwarzanie żywności, w najbliższych latach powinna również trafić na przykład do medycyny czy budownictwa.
Jak wspominał Andrzej Dulka, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, w kwestii automatyzacji można rozróżnić trzy grupy zawodów. Po pierwsze te, które będą łatwe do zastąpienia przez roboty, jak na przykład kierowcy czy lekarze radiolodzy.
- Za 20 lat samochodami będziemy jeździć tak, jak dziś konno. Dla przyjemności. Na co dzień będziemy jednak poruszać się autonomicznymi pojazdami - stwierdził Dulka.
Druga grupa to te zawody, gdzie wprowadzenie robotów nie będzie się po prostu opłacało. To na przykład krawcy, szewcy czy fryzjerzy.
Zawody twórcze i te, w których kluczowy jest czynnik ludzki i empatia (jak pielęgniarki czy nauczyciele) - mogą być spokojne. Ich roboty nie będą w stanie zastąpić.
Wsparcie dla ratowników górniczych
Jak podkreślił Ireneusz Jazownik, dyrektor naczelny COPI KGHM, również w miedziowym gigancie wprowadzenie robotów jest bardzo trudne.
- Robot nie jest remedium na wszystko, szczególnie pod ziemią. Zwróćmy uwagę, że nawet asystent Google czy Siri nie działa już często w garażu podziemnym, a co dopiero na głębokości kilometra pod ziemią - zwrócił uwagę Jazownik.
- Specyficzne warunki pracy w kopalni, duże odległości, utrudniona łączność sprawiają, że poszukujemy alternatyw dla robotów - stwierdził przedstawiciel KGHM. - Te bowiem często nie są w stanie autonomicznie działać w tak trudnych warunkach.
- Jedynym miejscem, gdzie widziałbym pod ziemią miejsce dla robotów jest ratownictwo górnicze. Ale też bardziej jako wsparcie dla ratowników, a nie zastępstwo. Człowiek działa w takich okolicznościach sprytniej - spuentował Ireneusz Jazownik.
Dyskusja dotycząca wykorzystania robotów prowadzona była podczas podczas panelu "Roboty w przemyśle" na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach. Udział w niej wzięli najlepsi eksperci w tej dziedzinie.