W środę rolnicy zjechali się do Warszawy, aby demonstrować przeciwko napływowi produktów rolnych z Ukrainy i Europejskiemu Zielonemu Ładowi. Organizatorzy demonstracji szacowali, że na miejscu może zjawić się nawet 150 tys. osób.
Protest ma odbywać się przed Kancelarią Premiera i Sejmem, a został zgłoszony na 6 marca od godz. 9 i ma potrwać do piątku, 8 marca do godz. 20. W drugim co do wielkości zgromadzeniu przed Sejmem miało wziąć udział 20 tys. osób. W gmachu na środę zaplanowane są obrady poselskie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwotnie rolnicy planowali zablokować drogi ciągnikami, jednak na to nie wyraził zgody stołeczny ratusz. Decyzję władz Warszawy podtrzymał też sąd.
Doszło do strać przed Sejmem
Jak podaje reporter TVN24, przed gmachem Sejmu doszło do starć demonstrantów z policją. Po godz. 14 nastąpiła eskalacja emocji. Z relacji dziennikarza wynika, że służby porządkowe użyły gazu i granatów hukowych. Informowały też, że zgromadzenie jest nielegalne, mimo że według pierwotnego planu miało potrwać do godz. 15.
W związku z fizyczną agresją niektórych spośród osób protestujących przy ul. Wiejskiej – wobec funkcjonariuszy Policji – konieczne było wykorzystanie środków przymusu bezpośredniego. Należy podkreślić, że wcześniej osoby te były wzywane do zachowania zgodnego z prawem – podała w serwisie X Komenda Stołeczna Policji.
Z kolei reporter serwisu interia.pl przekazał, że dwie osoby próbowały wtargnąć na teren Sejmu. Zostały zatrzymane przez funkcjonariuszy.
Wydarzenia sprzed gmachu parlamentu skomentował też Michał Kołodziejczak. "To, co się dzieje teraz pod Sejmem, to nie jest rolniczy protest, to jest prowokacja. PiS-owska prowokacja pod Sejmem szyta od dłuższego czasu. Mówiłem jasno: będą chcieli oddzielić rolników od mieszkańców miast, chcą by rolnicy zostali sami, sami skazani na PiS i J. Kaczyńskiego" – napisał wiceminister rolnictwa.
Protest w Warszawie. Do rolników dołączają górnicy i myśliwi
Protest zorganizowały środowiska rolnicze, sprzeciwiające się niekontrolowanemu importowi produktów z Ukrainy oraz przepisom tzw. Zielonego Ładu, forsowanym przez Unię Europejską. Trzeba tutaj podkreślić, że komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski w rozmowie z RMF FM zapowiedział nowe propozycje KE, które mają wyjść naprzeciw oczekiwaniom rolników.
Tym razem do rolników dołączyli m.in. związkowcy z organizacji zrzeszających górników, a także myśliwi i leśnicy. O planowanym na 6 marca proteście generalnym rolnicy informowali już przed tygodniem, podczas "ostrzegawczej" manifestacji na ulicach Warszawy. Do stolicy autokarami zjechało wówczas kilkadziesiąt tysięcy protestujących. Rolnicza delegacja spotkała się m.in. z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią oraz szefem kancelarii premiera Janem Grabcem. Na środę, według ustaleń RMF FM, do Warszawy ściągniętych zostało w około 2 tys. policjantów z całego kraju.
Premier Donald Tusk zapowiedział kolejną turę negocjacji z rolnikami. Tym razem zaprosił przedstawicieli protestujących na najbliższą sobotę. – Umówiłem się z rolnikami na spotkanie w tym tygodniu, żeby zaraportować im działania, jakie podjąłem od naszego ostatniego spotkania. Mam nadzieję, że przyjmą zaproszenie. W sobotę, o godz. 10 rano, Centrum "Dialog". Będę do dyspozycji – zapewnił szef rządu we wtorek.
Manifestacje są prowadzone także w innych krajach Europy. Od kilku tygodni rolnicy sprzeciwiający się tzw. Zielonemu Ładowi i taniemu importowi produktów spoza UE protestują m.in. w Niemczech, Francji, Włoszech, Grecji, Czechach i na Węgrzech.