Nie rozumiem, jak rolnik może wyrzucić na ulicę to, co wcześniej wyhodował. Nie w Polsce. Jedzenie to dla nas świętość. Umówmy się, że rolnikom chodzi o rozgłos, chcą, aby ich telewizja pokazała, portal napisał. Musi być więc dym i spektakularna akcja. Partyzantka rolnicza. Dlaczego jednak w ten sposób?
Myślicie, że Warszawa to miejsce tylko dla najbogatszych? Biedy nie ma? To spójrzcie na ten obrazek. Starsza kobieta zaczyna zbierać jabłka, które chwilę wcześniej wyrzucili rolnicy na jedno z głównych skrzyżowań stolicy.
Nie przeszkadza jej, że leżą na drodze, że może brudne, że miały zablokować ruch. Dla niej to żywność. Bierze wprost z ulicy i ładuje do torebki z logo Biedronki.
Tak samo, jak dla każdego Polaka. Nie ma znaczenia, że jabłka w hurcie są po 20 czy 30 groszy. A w sklepie czy na bazarze można je mieć za 2 zł za kilogram. To skandal, że żywność w ten sposób się marnuje. Poza jabłkami na ulicę wyrzucono też świniaki.
Do kobiety przyłączają się też inni. Jest para, prawdopodobnie studentów, która wyciąga foliówki i już w trakcie, gdy służby sprzątają ulicę, oni pakują do nich jabłka. Trzeba się zgodzić z ministrem rolnictwa.
Ten rano stwierdził, że każdy ma prawo protestować, ale "jabłka to dzieciom trzeba dać w przedszkolach, a nie wysypywać na placu".
Tylko dlaczego marnować przy tym jabłka? Niech już nawet zablokują tę ulicę, niech już pokażą swoją siłę, ale niech te jabłka rozdadzą. Bieda dotyczy nie tylko wsi. Drodzy rolnicy, zobaczcie, że ona jest też w Warszawie.
Babcinka zbierająca jabłka też ma swoje problemy. Nie ma jednak czego wysypać na ulicę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl