Tokariew był pytany o kwestię zanieczyszczonej ropy w wywiadzie dla dziennika "RBK" - podaje PAP. Jak wyjaśnił, Polska ma podpisaną umowę na dostawy ropy nie bezpośrednio z Rosją (skąd pochodzi surowiec), a z operatorem białoruskim, spółką Homeltransnafta-Drużba. - Jak oni mogą od nas żądać rekompensat? - zapytał.
Dodał też, że Polska nie jest jedynym krajem w takiej sytuacji. Również francuski Total nie ma bezpośredniej umowy z Rosjanami.
Tymczasem dwa dni temu pisaliśmy,że przedstawiciele Orlenu, który odbiera część rosyjskiej ropy, dogadali się z Rosjanami. Polska spółka uzyskała deklarację, że Transnieft przekaże rosyjskim producentom ropy naftowej rekompensaty, z których ci pokryją roszczenia kierowane do nich przez odbiorców ropy, w tym właśnie Orlen.
W wywiadzie dla "RBK" Tokariew odniósł się też do kwestii tego, ile zanieczyszczonego surowca trafiło do naszego kraju. - Kiedy wszystko będzie bardziej zrozumiałe, wywiążemy się z naszych zobowiązań. Ale zmyślone historie w rodzaju przetłoczonych do Polski 600 tys. ton ropy, które potem z jakiegoś powodu zmieniły się w 1 mln - tak rekompensować nie będziemy - stwierdził.
Dostawy ropy do naszego kraju zostały wstrzymane 24 kwietnia. Wtedy to polski operator rurociągów, spółka PERN, przestał pobierać surowiec z białoruskiego sytemu przesyłowego do bazy w Adamowie.
Okazało się bowiem, że zawartość chlorków organicznych w ropie przekroczyła dopuszczalne normy 20-30 krotnie, a w niektórych próbkach nawet stukrotnie. Te związki przyspieszają korozję i mogą niszczyć kosztowne instalacje rafineryjne.
Jak poinformował PERN, częściowe wznowienie dostaw surowca z Rosji rurociągiem Przyjaźń nastąpi 10 czerwca. Natomiast 1 lipca wszystkie trzy nitki rurociągu zostaną włączone do bieżącej eksploatacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl