Projekt przygotowali deputowani Jednej Rosji i Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej.
Ustawa ma wprowadzić do rosyjskiego prawa pojęcie "właściciela zasobu informacyjnego związanego z naruszaniem podstawowych praw człowieka i wolności, praw i wolności obywateli Federacji Rosyjskiej".
Taki status ma nadawać prokuratura stronom, które "ograniczają dostęp do społecznie ważnych informacji na terytorium Rosji".
Jak podaje portal finanz.ru., chodzi o ograniczenia ze względu na: "narodowość, język (rosyjski lub inny język narodów Rosji), pochodzenie, majątek i status urzędowy, zawód, miejsce zamieszkania i pracy, stosunek do religii lub w związku z sankcjami wobec Rosji, lub jej obywateli".
O co dokładnie chodzi? O rosyjskie media. Serwis YouTube zablokował kanał telewizyjny Cargrad po tym, jak rząd USA nałożył sankcje na jego założyciela Konstantina Małofiejewa.
Portal usunął też z listy rekomendowanych dla rosyjskich użytkowników kanał Władimira Sołowjewa - prokremlowskiego propagandysty.
Zdaniem autorów projektu, treści prorządowych rosyjskich mediów, jak Russia Today (propagandowa tuba Kremla po angielsku -red), RIA Nowosti, czy propagandowy Krym 24.
Jeśli ustawa zostanie przyjęta rosyjski regulator rynku Roskomm dostanie możliwość nakładania sankcji na zagraniczne portale.
Sankcje mają polegać np. na spowolnieniu sygnału, czy nawet całkowitej blokadzie.