Przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin chce zakazu wjazdu polskich ciężarówek do Rosji. Planuje w ten sposób ograniczyć możliwość zarobku firmom z Polski i zmusić do przeładunku towarów na ciężarówki rosyjskie. - Nasi obywatele zarobią na transporcie - przekonywał.
Jak pisała "Rzeczpospolita", to na razie propozycja, ale zakaz nieformalnie już funkcjonuje. Potwierdzają to przedstawiciele sektora transportu drogowego.
- Są jeszcze polscy przedsiębiorcy, którzy wykonują przewozy na obszarze Rosji, zwłaszcza w tranzycie. Mówimy o firmach, które przewożą ładunki do Kazachstanu, Mongolii czy Uzbekistanu i muszą jechać rosyjskimi drogami. To kilkaset firm, więc w skali całego sektora transportu drogowego w Polsce, nie jest to liczna grupa. Jednak ci, których to dotknie, są w niełatwej sytuacji - mówi money.pl Jan Buczek, działający w tej branży od ponad 30 lat. Na czele ZMPD stoi od 2006 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Branża transportowa apeluje do rządu
Dla zobrazowania skali, w ostatnim roku przed wybuchem wojny w Ukrainie (2021 r.) z Unii Europejskiej do Rosji pojechało ciężarówkami 11 mln ton towarów o łącznej wartości ponad 66 mld euro. Największym eksporterem były Niemcy, którym przypadła prawie jedna trzecia tej kwoty. Polska zajęła drugie miejsce z wynikiem 7,2 mld euro. Z kolei unijny eksport na Białoruś wyniósł w tym samym okresie 6,4 mld euro. Pod względem wagowym, eksport z Polski na Białoruś stanowił nieco ponad 50 proc. całości eksportu z UE, czyli 975 tys. ton.
Jan Buczek przyznaje, że problemy z przewozami na Wschód, polskie firmy mają nie od dziś. - Rosja już stosuje dotkliwe szykany względem polskich kierowców i przewoźników. Nigdy nie respektowała uzgodnień dwustronnych, spisanych protokołów. Zawsze szukano wyłomów, nowych interpretacji, aby to utrudnić. Dlatego my jesteśmy już przyzwyczajeni i przygotowani. Wielu przewoźników już wcześniej zrezygnowało z jazdy w kierunku wschodnim - dodaje.
W 2023 r. Rosja zmniejszyła liczbę zezwoleń wjazdowych dla polskich firm do 55 tys., czyli liczby niemal pięciokrotnie mniejszej niż w minionych latach. Wprowadzając zakaz wjazdu dla polskich ciężarówek, Moskwa weźmie przykład z Mińska. W 2022 r. Białoruś nakazała przeładowanie towaru już po jej stronie granicy. Polskie firmy transportowe grożą z kolei, że jeśli Rosja odetnie je od rynku, zablokują towary jadące przez Polskę.
Z Rosją jest jeszcze inny problem. Tak jak przylatują do nas rakiety i balony, tak samo wpływa rosyjski i białoruski kapitał - stwierdza Jan Buczek.
- Otwierają firmy w Polsce albo kupują upadające podmioty, dokapitalizowują je, kupują samochody. Towarzyszy temu wiele naruszeń, fikcji, podejrzeń o lokowanie w takich firmach agentów. A my jesteśmy bezsilni. Mamy czego się obawiać i przed czym bronić, ale jako branża nie mamy siły sprawczej. Tu potrzebne są zdecydowane działania rządu. - dodaje prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. I podaje konkretne rozwiązanie.
- Jeśli Rosja zakaże wjazdu polskim przewoźnikom, to zwrócimy się do naszego rządu z prośbą o wypowiedzenie bilateralnej umowy z Rosją, bo ona już dziś jest nierespektowana i nie daje równego dostępu do tamtejszego rynku. Należy wynegocjować nową umowę, w nowych warunkach - mówi.
Rosja może odciąć polskie firmy od rynków w Azji
Wołodin, ogłaszając propozycję zakazu wjazdu dla polskich tirów, wyliczał, że spowoduje to bankructwo około 2 tys. firm nad Wisłą, zatrudniających ponad 20 tys. kierowców. Straty Polski miały wynieść około 8,5 mld euro.
Wiele wskazuje na to, że te liczby są mocno przesadzone. Ale mimo to, sankcje będą oznaczały problemy.
Tym kilkuset polskim firmom z pewnością nie będzie łatwo przenieść się po latach na nowe rynki, mierzyć się z bardzo, ale to bardzo silną konkurencją - dodaje Jan Buczek.
Prezes ZMPD zwraca uwagę, że firmy ukraińskie mają niższe koszty działalności, a przez to mogą oferować swoje usługi taniej. - Przyznano im wolny wjazd na teren UE, by mogli odbierać ładunki dla Ukrainy. Tymczasem dość powszechną praktyką jest wykonywanie przez nich również przewozów między państwami UE, czego robić im nie wolno. I to również jest element otoczenia konkurencyjnego dla polskich przedsiębiorców - dodaje Jan Buczek.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl