Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Rosja jedną decyzją uderzyła w interes Chin. Pekin jednak uparcie milczy

Podziel się:

Decyzja Rosji o zerwaniu tzw. umowy zbożowej uderzyła w import Chin. Jednym z istotniejszych partnerów handlowych Pekinu jest Ukraina, przynajmniej jeśli chodzi o zboże. Na razie jednak nie słychać, by Chińska Republika Ludowa włączyła się w rozwiązanie tego problemu. Kraj ten liczy, że kto inny przejmie pałeczkę negocjatora.

Rosja jedną decyzją uderzyła w interes  Chin. Pekin jednak uparcie milczy
Chiny importują sporo zboża z Ukrainy. Na zdjęciu: Władimir Putin i Xi Jinping (Getty Images, Contributor, Jade Gao, Pool)

Rosja w poniedziałek podjęła krok, którym wcześniej tylko straszyła świat: zerwała czarnomorskie porozumienie zbożowe. Umowa zawarta między Kremlem a Ukrainą, Turcją i ONZ gwarantowała eksport ukraińskich zbóż poprzez porty ulokowane na Morzu Czarnym.

Moskwa poszła też krok dalej. Jej MSZ oświadczyło, że od teraz wszystkie statki wpływające do ukraińskich portów będą traktowane jako "potencjalne jednostki wojskowe". Mówiąc wprost: marynarka rosyjska może je atakować.

Rosja uderzyła w towary przeznaczone na rynek chiński

Od kilku dni zresztą armia najeźdźcy atakuje porty morskie Ukrainy, a na cel obiera sobie infrastrukturę zbożową. W wyniku ataku rakietowego zniszczono m.in. magazny w porcie Czarnomorsk, gdzie zniszczeniu uległy obiekty notowanej na GPW spółki Kernel. Inny atak wycelowany był w magazyn zboża w obwodzie odeskim. Rosyjskie MSZ zdementowało te doniesienia i oświadczyło, że celem ataków są wyłącznie infrastruktura wojskowa i składnice broni.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dlaczego Warszawa wspiera Game Industry Conference?

Po jednym z ataków głos zabrał Wołodymyr Zełenski i ogłosił, że Rosja zbombardowała silosy ze zbożem, które miały trafić do Chin.

Ten atak terrorystów dowodzi, że ich cel to nie tylko Ukraina i nie tylko życie naszych ludzi. W portach, które dzisiaj (w środę – przyp. red.) zostały zaatakowane, magazynowany jest ok. 1 mln ton żywności – oświadczył prezydent Ukrainy na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych.

Chiny zareagują?

Świat skierował swój wzrok ku Pekinowi i wyczekuje na jego głos w tej sprawie. Na przekór tym oczekiwaniom dyplomacja chińska jednak milczy, mimo że Chiny są dużym importerem żywności, gdyż kraj ten nie jest w stanie się sam wyżywić, a Ukraina jest jednym z istotniejszych partnerów tego państwa.

Z najnowszych dostępnych danych Banku Światowego wynika, że w 2020 r. Pekin zakupił żywność o wartości ok. 159,7 mld dolarów (wzrost o 12,13 proc. rok do roku). Ukraina wyeksportowała na rynek chiński żywność o wartości 3,66 mld dolarów, co czyniło z tego kraju 11. partnera Państwa Środka pod względem wartości wolumenu. Podkreślić tu należy, że mówimy o całym segmencie żywności, a nie tylko o zbożu. Dlaczego zatem władze ChRL milczą?

Pekin jest w tej chwili w ambarasie, gdyż w Odessie został naruszony konsulat Chin, a po drugie zniknął ich minister spraw zagranicznych, którego nie widziano od 25 czerwca. Trzeba też pamiętać, że trzema największymi odbiorcami zboża ukraińskiego są: Turcja, która potem je reeksportowała, Hiszpania i Chiny właśnie. Według niektórych raportów najwięcej zboża trafiało do ChRL, a nie do Afryki, więc agendy ONZ spodziewają się, że Pekin będzie próbował naciskać na Moskwę, by ta przywróciła transport zboża przez Morze Czarne – mówi money.pl prof. Bogdan Góralczyk z Uniwersytetu Warszawskiego, sinolog z Centrum Europejskiego.

Turcja wchodzi na pierwszy plan

Prof. Edward Haliżak z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt: Afrykę. – Poprzez działania Rosji pogłębi się problem głodu w państwach Afryki, a są to kraje, które blisko współpracują z ChRL. Pekin ma wyjątkowe wpływy w Afryce, dlatego też państwa z tego kontynentu negatywnie zareagują na bezczynność dyplomacji chińskiej – mówi w rozmowie z money.pl.

Naukowiec jest zdania, że Pekin jednak nie będzie się wysuwać na pierwszy plan w tym konflikcie. Z przychylnością natomiast będzie spoglądać na aktywność Turcji. Kraj ten, choć sam kilka miesięcy temu ograniczył import zbóż z Ukrainy (wzorem Polski i państw granicznych), to przy tym konflikcie może ukroić dla siebie spory kawałek tortu.

Turcja w 2022 r. aktywnie włączyła się w prace nad tzw. porozumieniem zbożowym. Teraz także będzie jej zależało, by Moskwa i Kijów dotrzymywały warunków w sprawie eksportu zboża, gdyż to poprawi jej pozycję na świecie, która została mocno nadszarpniętą po tym, jak Recep Tayyip Erdoğan długo sprzeciwiał się przyjęciu Szwecji do NATO.

W tym konflikcie to Turcja odgrywa zasadniczą rolę, a nie Chiny. W związku z tym należy oczekiwać, że Chiny będą wspierały Turcję w działaniach dążących do przywrócenia porozumienia, co miałoby nastąpić po ustępstwach Zachodu – ocenia prof. Edward Haliżak.

Nawiązał w ten sposób do pięciu żądań, które państwom zachodnim przedstawił Władimir Putin. Od nich uzależnił przywrócenie tzw. umowy zbożowej. Są to (wymieniamy za agencją Reutera):

  • ponowne przyłączenie Rosyjskiego Banku Rolnego (Rosselchozbank) do bankowego systemu SWIFT;
  • wznowienie eksportu maszyn rolniczych i części zamiennych do Rosji;
  • zniesienie ograniczeń dotyczących ubezpieczenia i dostępu do portów dla rosyjskich statków i ładunków;
  • naprawa uszkodzonego rurociągu amoniaku z rosyjskiego Togliatti do Odessy;
  • odblokowanie kont rosyjskich firm nawozowych.

A może jednak Pekin dogada się z Moskwą?

Istnieje jeszcze jeden scenariusz. W czwartek rosyjski dyktator między słowami zasugerował, że Rosja ma nadwyżki zboża i nawozów, które by chętnie sprzedała. Z jego słów jednak wynika, że nie może tego zrobić, gdyż – jego zdaniem – są one objęte sankcjami zachodnimi, mimo że świat od początku powtarzał, że nie będzie nakładał sankcji na te sektory ze względów humanitarnych.

Ośrodek Studiów Wschodnich w swojej analizie zresztą wskazał, że dochody Rosji z eksportu artykułów rolno-spożywczych w 2022 r. wzrosły o 16 proc. rok do roku do kwoty ponad 40 mld dolarów. Ok. 12 mld dolarów z tego stanowiły dochody ze zboża, ok. 19 mld dolarów – z nawozów mineralnych.

Dochody jednak zaczęły spadać ze względu na spadek cen żywności na całym świecie. A pieniądze są potrzebne Kremlowi, by finansować machinę wojenną, szczególnie w czasie, gdy maleją dochody z sektora energetycznego. – Myślę, że Rosja wygasiła tę umowę m.in. dlatego, że cena zboża na rynkach znacznie spadała. Widzimy, co się działo w poniedziałek, kiedy cena w kontraktach długoterminowych zboża nagle wystrzeliła – ocenił prof. Sławomir Kalinowski z Polskiej Akademii Nauk w programie "Newsroom" WP (całą wypowiedź eksperta znajdziesz we fragmencie poniżej).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rosja chce poluzowania sankcji? Niekoniecznie. Oto ukryty powód wycofania się z umowy zbożowej

Wróćmy jednak do słów Władimira Putina o nadwyżkach zboża i nawozów zalegających w magazynach. Komentatorzy zinterpretowali te słowa jako propozycję skierowaną m.in. do Chin, że Rosja może zastąpić Ukrainę w eksporcie płodów rolnych.

Nasuwa się więc pytanie, czy przypadkiem Rosjanie nie dogadają się z Chińczykami w tej sprawie. Tego bym nie wykluczał. Wiadomo też, że głównymi biorcami rosyjskich surowców energetycznych, drewna i produktów rolnych są Chiny i Indie. Dlatego Rosja aż tak bardzo się nie boi embarga Zachodu. Jednak raczej bym się spodziewał, że Chińczycy spróbują wymóc wznowienie transportu towarów przez Morze Czarne. Myślę jednak, że obie strony prowadzą niejawne rozmowy o tym, jak rozwiązać ten problem – podsumowuje prof. Bogdan Góralczyk.

Z kolei Daniel Szeligowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) zasugerował na Twitterze, że Rosja może przywrócić umowę zbożową w trakcie szczytu Rosja-Afryka. Kreml podejmie tę decyzję po tym, jak już uszkodzi infrastrukturę ukraińską.

Zboże na rynkach światowych drożeje

Działania Rosjan już przyczyniły się do pogorszenia się sytuacji żywnościowej na świecie. Jak pisaliśmy w money.pl, ceny zboża na giełdzie w Chicago (jest ona punktem odniesienia do cen na całym świecie) w środku tygodnia odnotowały wzrosty nawet do 15 proc. Tak gwałtownych skoków cen nie obserwowano od lutego 2022 r., gdy Rosja zaatakowała Ukrainę.

W pewnym momencie ceny kontraktów zbliżały się do pułapu 750 dolarów. To poziom zbliżony do tego, na jakim utrzymywały się kontrakty w Stanach Zjednoczonych przez cały 2022 r. Obecnie jednak widać stabilizowanie się sytuacji i ceny przyszłych kontraktów na dostawy zboża zbliżają się do 700 dolarów.

To jednak wciąż wyższy poziom niż w ostatnich tygodniach. Na początku lipca za kontrakty na dostawy zboża inwestorzy płacili ok. 640 dolarów.

Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl