Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Grzegorz Osiecki,Tomasz Żółciak
|
aktualizacja

Rosja oferuje Polakom tysiące euro za sianie dezinformacji. Rząd szykuje kontratak

2033
Podziel się:

- Pierwszy raz w historii Rosjanie chcą werbować Polaków, którym będą płacić 3-4 tys. euro od osoby za rozpowszechnianie dezinformacji z polskich kont w mediach społecznościowych - mówi nam minister cyfryzacji i wicepremier Krzysztof Gawkowski. I zapowiada uruchomienie systemu ochrony wyborów.

Rosja oferuje Polakom tysiące euro za sianie dezinformacji. Rząd szykuje kontratak
Konferencja prasowa wicepremiera i ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego (East News, Beata Zawadzka)
  • Rosja aktywnie próbuje wpływać na polskie wybory prezydenckie poprzez dezinformację i werbowanie Polaków. Szczegóły w rozmowie z money.pl przekazał minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
  • Szef MC ujawnił, że 3 lutego zostanie uruchomiony specjalny program ochrony wyborów w cyberprzestrzeni.
  • W Polsce miesięcznie blokowanych jest około 6 tys. stron internetowych.
  • Polska trafiła niedawno do grupy krajów, które USA objęły restrykcjami dotyczącymi chipów. To wywołało ostrą reakcję nad Wisłą.
  • - Nie rozumiem tej decyzji administracji Bidena, uważam ją za złą i szkodliwą - mówi wicepremier Gawkowski.
  • - Poprosiłem ministra Sikorskiego o reakcję dyplomatyczną i to się dzieje - dodaje.

Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, money.pl: Co zrobicie, żeby uniknąć scenariusza rumuńskiego w kontekście wyborów? W rządzie jest obawa przed ingerencją zewnętrzną. Jak się przed tym zabezpieczymy?

Krzysztof Gawkowski, minister cyfryzacji: Do ochrony wyborów prezydenckich w cyberprzestrzeni podchodzimy bardzo poważnie. Od kilku tygodni mamy coraz mocniejsze sygnały, że Federacja Rosyjska chce i już zaczęła zwiększać swój wpływ na polskie wybory.

Co konkretnie robią? Co atakują?

Jest kilka aspektów. Po pierwsze, zidentyfikowaliśmy specjalne jednostki werbowane przez tamtejszą Specjalną Służbę Wojskową GRU. Chcą one wprowadzać w Polsce dezinformację, doprowadzać do większej polaryzacji i siać kłamstwa mogące wpływać na kampanię każdego z kandydatów. Po drugie, pierwszy raz w historii Rosjanie chcą werbować Polaków, którym będą płacić za rozpowszechnianie dezinformacji z polskich kont w mediach społecznościowych.

Jakie to są kwoty?

3-4 tysiące euro dla jednej osoby. Warto podkreślić, że takie działania, nawet dla celów pisania w internecie, mogą zostać uznane za szpiegostwo, za które grożą wysokie kary. Wspólnie z ministrem Siemoniakiem podjęliśmy decyzję, że będziemy informować opinię publiczną o takich działaniach. To nie są działania z ostatnich tygodni, ale długofalowe, wielowektorowe operacje, mocno zaplanowane przy udziale innych służb. Te informacje są identyfikowane nie tylko przez polskie służby, ale też przez służby innych państw.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Czas na Twój biznes - 1 odc. Uczestnicy

Wracając do bezpieczeństwa wyborów prezydenckich - jak je zabezpieczycie przed ingerencją z zewnątrz?

28 stycznia ogłosimy szeroki plan ochrony wyborów w cyberprzestrzeni. Najbardziej zaangażowana będzie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a ze strony Ministerstwa Cyfryzacji - Naukowa Akademicka Sieć Komputerowa. NASK otrzyma na ten cel specjalne środki finansowe i będzie realizować program w koordynacji z ABW.

Program, który ogłosimy wspólnie z ministrem Siemoniakiem, będzie realizowany od 3 lutego. Pokażemy innym państwom europejskim, co znaczy dzisiaj niebezpieczeństwo w cyberprzestrzeni i jakie może wywoływać skutki. Jeszcze nikt w Europie nie odpowiedział tak mocno na potrzebę obrony wyborów przed wpływem obcych sił czy używaniem dezinformacji, sztucznej inteligencji i deepfake'ów.

Czego boicie się najbardziej? Inwazji botów, podgrzewania opinii, rozpowszechniania fejkowych informacji czy może sfałszowanych filmów z politykami?

Spodziewamy się wszystkiego - wprowadzania w błąd poprzez fejkowe filmy, informacji mogących wywołać panikę, sytuacji wskazujących, że jakieś siły polityczne chcą działać przeciwko Polsce. Zbieramy doświadczenia z lat 2023-2024, zarówno europejskie jak i polskie. Widzimy różne formy ingerencji. Były ataki na infrastrukturę krytyczną, które wyhamowaliśmy. To ważne, bo przecież atak na infrastrukturę krytyczną, np. wyłączenie wody lub prądu w dużej aglomeracji w dniu wyborów, może wywołać panikę.

Warto przypomnieć przykład Polskiej Agencji Prasowej, która przed wyborami do europarlamentu podała fałszywy komunikat o mobilizacji i de facto rozpoczęciu wojny. Zidentyfikowaliśmy, że pochodził on z Rosji.

Spodziewamy się też szerokiej dezinformacji i nielegalnego finansowania kampanii. W Polsce zasady finansowania kampanii są jasno określone - można je prowadzić tylko ze środków komitetu wyborczego. Ale wyobrażam sobie, że Rosja mogłoby zainwestować miliony euro w podbijanie algorytmów, by promować określone treści wyborcze. To w Polsce jest nielegalne. Chcemy w ten proces włączyć wszystkie komitety wyborcze, nie tylko parlamentarne, ale wszystkie zarejestrowane. Uważamy, że dla transparentności procesu bardzo ważne jest, by każdy komitet w nim uczestniczył. Wierzę, że w tym zakresie to będzie ponadpolityczna i transparentna współpraca.

Jeśli chodzi o algorytmy i to, co nam się wyświetla, to wielu z niepokojem obserwuje zachowania Elona Muska. Obawia się pan, że Musk zacznie ingerować w polską kampanię?

Nie podoba mi się, gdy ktoś będący przedstawicielem innego państwa namawia lub realizuje jakieś polityki na terytorium innego kraju. Ale w Polsce nie ma planów zamykania portalu X ani innych platform. To byłby element sporu politycznego dotyczącego ograniczenia wolności. Nie można nikomu zamknąć ust, jeśli wyraża swoje poglądy, będąc obywatelem innego państwa. Dopóki nie wpływa na wybory poprzez nielegalne finansowanie, jest to legalne.

Ja sam mówiłem, że wolałbym, żeby prezydentem USA została Kamala Harris, a nie Donald Trump, choć z każdą administracją będziemy współpracować, bo taka jest polska racja stanu. Każdy polityk na świecie może powiedzieć, że chciałby, by ktoś inny wygrał wybory. To nie jest wpływanie na kampanię. Wpływaniem byłoby majstrowanie przy algorytmach i prowadzenie kampanii wzbogaconej o dodatkowe pieniądze poza wydatkami zgłaszanymi do PKW - to był scenariusz rumuński. Miliony euro wydano tam na podbijanie treści i modulowanie algorytmów, a tamtejsza komisja wyborcza tego nie kontrolowała. My chcemy przeszkolić Państwową Komisję Wyborczą, by zwracała na to uwagę.

Według rumuńskiej prasy duży udział w nagłośnieniu kandydata miała partia należąca do Europejskiej Partii Ludowej. Liczyła na osłabienie innych kandydatów.

Polska ma swoje raporty dotyczące sytuacji w Rumunii. Największym problemem było to, że nikt nie identyfikował środków, które nie powinny być wydatkowane i nie były oznaczane jako wydawane na kampanię wyborczą.

Co zrobicie, żeby uniknąć zarzutów, że rząd uruchamia potężną akcję i buduje poczucie zagrożenia, co grozi blokowaniem opozycji i ograniczaniem wolności słowa?

W 2024 roku w dwóch kampaniach wyborczych realizowany był program "Bezpieczne Wybory", który miał optymalizować wpływ dezinformacji na wybory samorządowe i do europarlamentu. Prowadziliśmy też działania identyfikujące, kto stoi za atakami. Nikt wtedy nie zarzucał nam wpływania na kampanię. Będziemy wykorzystywać podobne metody. Wcześniej je opiszemy i wskażemy, jakie będą, żeby nikt nie miał wątpliwości. I raz jeszcze powtarzam, łączymy w to wszystkie komitety kandydatów na prezydenta.

Rozumiemy, że główną bronią będzie blokowanie stron czy treści?

Blokowanie stron w Polsce odbywa się na bieżąco. W Polsce dziennie blokowanych jest około 200 stron, czyli w miesiącu 6000 stron. Można się odwołać od tej decyzji. 99,9 proc. się nie odwołuje, bo wie, że to były nielegalne treści. W ubiegłym roku usprawniliśmy ten proces – obecnie NASK jest w stanie zablokować złośliwą stronę w ciągu godzin.

Tylko teraz pracując nad projektem wdrożenia DSA zostaliście oskarżeni o próbę wprowadzania cenzury poprzez nadanie nowych uprawnień prezesowi UKE. Jak znajdziecie tutaj złoty środek między wolnością słowa a cenzurą?

Ja mam wrażenie, że politycy PiS, jak rządzili, chcieli dokładnie tego samego, co my - żeby platformy nie mogły same decydować o tym, co jest legalne, a co nielegalne. A dziś oskarżają nas, że wprowadzamy coś na wzór ACTA. To czysty populizm. Dziś w Polsce platforma sama decyduje i nie ma żadnej możliwości wpływania na nią, żeby zdjęła jakieś treści, na przykład zdjęcie pedofilskie albo informację o namawianiu do oszustwa finansowego. My mówimy, że chcemy na to reagować, chcemy dać obywatelom narzędzia do obrony przed nielegalnymi treściami.

A obawa jest taka, że ktoś na przykład popełni komentarz na jednej z platform, to z jakichś powodów się nie spodoba i zostanie zablokowane.

Tylko pytanie, czy najpierw blokować i dać możliwość odwołania do sądu administracyjnego jak proponujemy, czy o zablokowaniu mają decydować sądy powszechne. To oznacza czekania na decyzję miesiące albo lata. Dziennie w Polsce jest zgłaszanych około 3 tysięcy spraw, czyli to 90 tysięcy spraw miesięcznie. Spróbujmy tyle spraw dorzucić sądom. Zablokujemy sądy, a i tak nikt tego nie będzie zdejmował. Za takim wydłużeniem procesu lobbują wielkie platformy. Albo chcemy rzeczywiście modelować treści nielegalne, żeby nie były dostępne, albo wprowadzamy prawo, które nie działa.

To jaka będzie finalna propozycja po tych rozmowach z KPRM? Obsadzenie w roli blokującego treści szefa UKE, prowokuje zarzuty, np. ze strony Panoptykonu, że jest to podmiot niedoświadczony w tych sprawach i polityczny.

A jaka w Polsce instytucja umie to zrobić? Na przykład szefa NASK-u mianuje minister i może go z dnia na dzień wymienić. Uznaliśmy, że UKE, jako organ mający doświadczenie od 2006 roku, z kadencyjnością 5-letnią, wybierany przez Sejm, jest elementem pewnej niezależności. Chcieliśmy powołać nowy urząd, ale napotkaliśmy argument, że nie trzeba tworzyć nowych urzędów w Polsce. Podtrzymuję, że docelowo powinna powstać w Polsce jedna instytucja, która będzie merytorycznie nadzorować bezpieczeństwo wykorzystania technologii. To powinien być urząd, który będzie się zajmował internetem w Polsce. Ale powoływanie będzie trwało latami, a reakcja potrzebna jest szybko.

W jakim kierunku pójdą korekty, żeby te obawy rozproszyć?

Na pewno ważny jest jeden element dotyczący użytkowników. Oni powinni być od początku włączeni w proces. Wprowadzimy wymóg, aby użytkownik stał się stroną postępowania. Platforma, na której zamieścił treść, będzie miała obowiązek go o tym poinformować. Nie będzie usuwania żadnych treści bez powiadomienia o tym ich autora. Proszę mi wierzyć, że boty, które sieją nielegalne treści nie będą się przyłączać do postępowania i odwoływać do sądu.

Znaleźliśmy się w drugiej lidze, jeśli chodzi o dostęp do amerykańskich czipów. Mieliście rozmowę z MSZ w tej sprawie?

Poprosiłem ministra Sikorskiego o reakcję dyplomatyczną i to się dzieje. Nie rozumiem tej decyzji administracji Bidena, uważam ją za złą i szkodliwą. Minister Standerski kilka dni temu w Brukseli rozmawiał o tym z komisarz odpowiedzialną za polityki cyfrowe. Technicznie, patrząc na statystyki, nie wykorzystamy w Polsce całego tego limitu, ale to nie oznacza, że powinniśmy być na liście drugiej kategorii. Jesteśmy lojalnym partnerem dla USA i mamy prawo oczekiwać wzajemności.

A jakie są efekty interwencji?

O tej decyzji nikt w naszej administracji ani w ambasadzie nie był wcześniej informowany. Minister Sikorski zapowiedział rozmowy ze swoimi odpowiednikami w Stanach Zjednoczonych o zniesieniu ograniczeń. Odbywają się rozmowy na poziomie eksperckim. Musimy pokazać naszym amerykańskim partnerom, że zmiana decyzji jest nie tylko w naszym, ale też ich interesie.

Z danych Eurostatu wynika, że niecałe 6 proc. firm w Polsce w zeszłym roku miało wdrożenie AI. To przedostatni wynik w Unii Europejskiej. Czy to pana nie niepokoi?

Niepokoi mnie, że polskie firmy nie inwestują mocno w sztuczną inteligencję, rozwiązania chmurowe i cyfryzację. Dlatego zaprojektowaliśmy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego wsparcie w wysokości ponad 2,8 mld zł dla firm małych i dużych na politykę cyfrową, AI, wymianę sieci, usługi chmurowe i transformację cyfrową.

Te pieniądze mają dotyczyć nowych firm, start-upów i tych rozwijających się. Jeśli chodzi o wsparcie bezzwrotne, to są środki z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które w ramach Funduszu Sztucznej Inteligencji przeznaczymy na rozwój cyfryzacji w trzech programach horyzontalnych w 2025 i 2026 roku. To będzie łącznie 4,5 miliarda złotych.

Rozmawiali Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(2033)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Hehe
2 dni temu
To nie może być przypadek że pisowcy z konfederacji dogaduja sie tylko z komunistami i prorosyjskimi
Hehe
2 dni temu
Zauwazylem że pisowcy sejmowi na forum zajmują sie obroną immunitetów kolesi a już ci sami pisowcy nie zainteresuja się gospodarką i tym że zalali Polskę r uskim węglem doprowadzając PKP cargo do bankructwa
Hehe
2 dni temu
Dlaczego TV republika nie udukomentowała bezprawia pisowcow gdy PiS przekazał wojsku polskiemu 300 ton konserw z mięsem zarażonym afrykańskim pomorem ś wiń Dlaczego TV republika zakneblowala sobie usta ?
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
obywatel
2 dni temu
TV PIS Republika = TV Russia Today
B Szczodry
2 dni temu
PIS ZRUJNOWAŁ WSZYSTKO PO KOLEJ I NAWET SPORT I WŁASNY KOŚCIÓŁ
Lisowczyk
2 dni temu
KONFEDERACJA PIS AFD NSDAP CHCĄ POWROTU II WOJNY
NAJNOWSZE KOMENTARZE (2033)
logiczny
12 min. temu
🤔🧐😏🌈🤡🤷‍♀️🫡
Gogo
19 min. temu
Rzad ?kontratak ?he
G.K.
24 min. temu
BZDURY gorszych bzdur ie slyszałem ! NIKT na to sie nie nabierze !
Tuszczenko
1 godz. temu
Wpisuję taką formę pomocy jako mój 101 konkret i do tego zrealizowany.
lal
1 godz. temu
a co wyprawia Domański?, jak może być ministrem człowiek który nie rozumie pisma? a Nowacka?, która ośmieszyła Polskę, bo się "przejęzyczyła" w tej najważniejszej w tym dniu dla Polski sprawie? i inni dla których prawo jest bez znaczenia?
...
Następna strona