Władimir Putin nakazał "przesunąć rosyjskie siły odstraszające w specjalny reżim gotowości". Jak tłumaczył, jest to odpowiedź na "nieprzyjazne działania" krajów Zachodu. Ruch ten wykonano dzień po tym, jak USA, Kanada, UE i Wielka Brytania zgodziły się na nałożenie bolesnych sankcji finansowych na Rosję.
Ukraina i Rosja zgadzają się na rozmowy
Jak pisze agencja AP, wkrótce po tym biuro prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zelenskiego poinformowało, że zgadza się na spotkanie z rosyjskimi oficjelami na białoruskiej granicy. Nie ustalono dokładnego terminu spotkania, ale obie strony wyraziły gotowość do negocjacji.
Biuro Zelenskiego podkreśliło, że prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka, sojusznik Putina, zapewnił, iż "wszystkie samoloty, helikoptery i rakiety na terytorium Białorusi pozostaną na ziemi podczas podróży ukraińskiej delegacji".
W niedzielę delegacja rosyjska udała się na Białoruś w oczekiwaniu na potencjalne rozmowy. Z początku Ukraińcy nie chcieli zgodzić się na prowadzenie rozmów na Białorusi, podkreślając, że negocjacje pokojowe powinny odbywać się w miejscu, gdzie nie stacjonuje kontyngent rosyjskich żołnierzy.
Kilka minut po tych doniesieniach kanclerz Niemiec Olaf Scholz napisał na Twitterze: "Nigdy nie zaakceptujemy użycia siły jako instrumenty politycznego. Nie spoczniemy, dopóki nie zabezpieczymy pokoju w Europie".
Przypomnijmy, że w sobotę w nocy Kanada, USA, Wielka Brytania i państwa UE zgodziły się na odcięcie rosyjskich banków od systemu SWIFT. Dodatkowo, sankcje mają objąć też rosyjski bank centralny, na skutek czego zamrożone zostałyby jego aktywa. To oznacza katastrofę finansową dla Rosji.