Rosja panuje na rynku nawozów. Europa zaś sama wkłada głowę w paszczę lwa. Unijni producenci znaleźli się pod presją niskich cen nawozów sprowadzanych ze wschodu. Sankcji nie ma, a Rosja zarabia na miliony euro - pisze we wtorek "Dziennik Gazeta Prawna".
Unia tylko w lutym kupiła 521,3 tys. ton rosyjskich nawozów za 167,4 mln euro, czyli o 16 proc. więcej niż sprowadziła w poprzednim miesiącu. Dane Eurostatu pokazują, że w 2023 roku kraje Unii Europejskiej importowały dwa razy więcej mocznika z Rosji niż w poprzednim.
Europa uzależnia się od Rosji. "To nowy gaz"
Choć najszybciej rośnie import rosyjskich nawozów do Belgii, to Polska również przykłada rękę. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego, w 2023 roku Polska importowała z Rosji 612 tysięcy ton nawozów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wśród nich największą część, bo aż 345 tysięcy ton, stanowił właśnie mocznik - pisała wcześniej "Gazeta Wyborcza". Co więcej, liczba ta nieustannie rośnie. Tylko w lutym 2024 roku do Polski trafiło aż 93,09 tys. ton mocznika z Rosji.
Niemcy były na drugim miejscu pod względem ilości dostarczonego mocznika - 24,62 tys. ton o wartości 39,52 mln zł. Z Białorusi natomiast sprowadziliśmy 11,04 tys. ton, za które zapłaciliśmy 13,57 mln zł.
UE szykuje kolejny cios. Te sankcje zabolą Rosję
Problem nie tylko w tym, że zasilamy budżet Rosji, ale również oddajemy w jej ręce kolejne narzędzie do wywierania nacisków politycznych. Brak sankcji i rosnący popyt sprawia, że oddajemy Putinowi władze nad krytycznymi dla produkcji żywności nawozami.