Gazprom w środę o godzinie 8 oficjalnie wstrzyma dostawy gazu do Polski w ramach kontraktu jamalskiego. Dzień wcześniej dziennikarze informowali o tym, że przesył paliwa gazowego z kierunku wschodniego spadł do zera. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zwołało we wtorek wieczorem niezapowiedzianą konferencję prasową, w trakcie której szefowa resortu Anna Moskwa i Piotr Naimski zapewniali, że Polska jest gotowa do odcięcia od dostaw gazu przez Rosję.
Jesteśmy gotowi na pełną niezależność od rosyjskich surowców – podkreśliła w trakcie konferencji ministra Anna Moskwa.
Rosyjski koncern poinformował PGNiG, że wstrzymanie dostaw nastąpi zgodnie z postanowieniami Dekretu Prezydenta Federacji Rosyjskiej z 31 marca 2022 r., w związku z odrzuceniem przez polską stronę możliwości dokonywania płatności w rublach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według relacji medialnych Gazprom od środy ma odciąć od swojego gazu również Bułgarię. Decyzję koncernu można przewrotnie określić nałożeniem przez Federację Rosyjską sankcji na samą siebie.
Według wyliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego dochody Rosji z ceł i podatków, związanych z wydobyciem gazu ziemnego w pierwszych dwóch miesiącach 2022 roku były najwyższe od przynajmniej czterech lat i wyniosły ponad 5,4 mld euro. Tak samo, jak Europa jest uzależniona od gazu z Rosji, tak samo Rosja jest uzależniona od miliardów euro z Unii Europejskiej.
Gazprom przyspieszył nieuniknione
Decyzja Gazpromu przyspieszyła tylko to, co i tak miało wydarzyć się z końcem tego roku. Polska nie zamierzała przedłużać umowy z Gazpromem na dostarczanie rosyjskiego paliwa. Dlatego też polskie magazyny gazu zapełnione są już w kwietniu na niespotykanym jak na ten miesiąc poziomie – 76 proc. W innych krajach europejskich zbiorniki gazu napełnione są w około 30 proc. Dlatego też taki ruch w stosunku do innych krajów UE byłby o wiele bardziej niebezpieczny z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego.
Ekspert i publicysta energetyczny Jakub Wiech uważa, że Polska jest w stanie poradzić sobie bez dostaw gazu w ramach kontraktu jamalskiego. Tym bardziej że już wcześniej zdarzały się przypadki, kiedy to Gazprom "zakręcał kurek z gazem" i to wcale nie w tak odległej przeszłości.
– Jesteśmy gotowi na wstrzymanie dostaw gazu z Rosji. Mamy własne możliwości wydobycia gazu, mamy możliwości odbioru LNG przez terminal w Świnoujściu, mamy interkonektory oraz prawie pełne magazyny. Gazprom wstrzymywał już dostawy gazu do Polski w przeszłości. Takie sytuacje miały miejsce np. przy okazji szczytu NATO w Polsce i wizyty Donalda Trumpa, ale trwały krótko. Natomiast teraz, sądząc po piśmie przesłanym przez Gazprom, trzeba liczyć się z dłuższą przerwą – mówi money.pl Jakub Wiech.
Zmagazynowane paliwo gazowe daje Polsce czas, który jest potrzebny do ukończenia takich inwestycji jak budowa gazociągu Baltic Pipe, którym dostarczany nad Wisłę ma być gaz z Norwegii. Od maja ruszy możliwość dostaw poprzez gazociąg łączący Polskę i Litwę, do której gaz trafia poprzez pływający terminal LNG.
Dodatkowo Polska może kupować gaz rewersem z Niemiec i pozyskiwać go na rynkach europejskich. Oczywiście nie jest powiedziane, że dostawy gazu z Rosji w kolejnych miesiącach nie będą znowu realizowane aż do końca umowy, która wygasa z końcem roku. Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, podkreślił w trakcie konferencji, że wszystkie polskie potrzeby gazowe mogą być zrealizowane z innych kierunków.
Być może to już koniec dostaw gazu dla Polski od Gazpromu. Jeśli postawa Rosjan się nie zmieni, tj. jeśli nie ustaną ich żądania dotyczące płatności w rublach, a po stronie polskiej nie wystąpią jakieś nadzwyczajne okoliczności, to dzień 26 kwietnia 2022 roku może przejść do historii jako koniec realizacji kontraktów jamalskich — podsumowuje Jakub Wiech.
Polowa gazu trafiającego z Polski pochodzi z Rosji
Była prezeska PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa jest zdania, że zapasy gazu starczą nam przynajmniej do lata, oczywiście w przypadku, że Polska będzie korzystać tylko i wyłącznie z tego źródła. Choć, jak zapowiedziała w trakcie konferencji Anna Moskwa, takich planów w tej chwili nie ma.
– Wszystko zależy od tego, ile to będzie trwać. Z oficjalnych danych wynika, że magazyny, które mają pojemność 2,85 mld m sześc., zapełnione są w około 80 proc. - zwraca uwagę rozmówczyni money.pl.
W przypadku, jeżeli nie udałoby się pozyskać gazu z innych źródeł, to te zapasy powinny wystarczyć na około dwa miesiące. Na cztery w przypadku, gdybyśmy dywersyfikowali zużycie innymi źródłami, takimi jak gazoport. Połowa gazu, jaki trafiał na rynek polski, to gaz rosyjski kupowany w ramach kontraktu jamalskiego – mówi Grażyna Piotrowska-Oliwa.
Nie możemy spać spokojnie
Jednak jest pewne niebezpieczeństwo. Wciąż nie ma pewności, ilu innym krajom Rosja odetnie w najbliższym czasie gaz. Nie tylko Polska bowiem zdecydowała się, że nie będzie płacić za gaz w rublach. Niedawno zresztą Komisja Europejska podkreśliła, że takie płatności będą załamaniem sankcji.
Gdyby Kreml odciął pół Europy od swojego gazu, to wzrosłoby zapotrzebowanie na surowiec kupowany na giełdzie. W sytuacji dużego popytu ceny mogą poszybować w górę. Podobną sytuację obserwowaliśmy już w tamtym roku, kiedy ceny gazu — ze względu na politykę Moskwy — znacząco wzrosły.
Faktem jest, że ceny paliwa gazowego reagują szybko na zmieniającą się sytuację. Widać to było już we wtorek, kiedy informacje dotyczące — potencjalnego wówczas — odcięcia Polski od dostaw odbiły się na cenach na holenderskiej giełdzie.
Problem jest zupełnie inny. Będziemy korzystać z gazu kupowanego na bieżąco. W sytuacji, w której nie tylko Polsce zostanie zakręcony gaz, to ceny gazu dostępnego na giełdach od razu wzrosną. W przeciwieństwie do ropy nie da się szybko zwiększyć dziennego wydobycia. To tak nie działa. Magazyny są po to, żeby wypełniać je latem, kiedy gaz jest tańszy, aby ewentualnie móc korzystać z nich w zimie, w sezonie najwyższego popytu – podsumowuje Grażyna Piotrowska-Oliwa.
W przypadku odbiorców indywidualnych w Polsce wysokie ceny zakupu gazu buforowane są poprzez taryfy regulowane przez prezesa URE. Jednak ceny gazu dla przedsiębiorców i przemysłu zostały uwolnione już kilka lat temu. Dlatego też w ich przypadku wysokie ceny gazu na giełdach towarowych przekładają się w zasadzie jeden do jednego.
Jesienią i zimą ceny gazu dla przedsiębiorców podskoczyły w niektórych przypadkach o kilkaset procent. Sytuacja w tym roku może się powtórzyć. Tym bardziej, że jesteśmy gotowi na odcięcie od rosyjskiego gazu, ale tak samo, jak nasze magazyny — nie w 100 proc.
Piotr Naimski w trakcie konferencji powiedział, że "perturbacje" na rynku gazu mogą potrwać około dwóch lat.
- Ten rynek ustabilizuje się w momencie, kiedy odbiorcy europejscy będą mieli możliwość dostarczenia do Europy spoza Rosji takich ilości gazu, które w tej chwili są przez Rosję posyłane. To jest kwestia wykorzystania w pełni gazoportów w zachodniej Europie, dobudowania pewnych elementów gazociągów, żeby to wszystko mogło dotrzeć do odbiorców i to zabierze jakiś czas, prawdopodobnie około dwóch lat - powiedział Naimski
Michał Krawiel, dziennikarz money.pl