Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Rosja zbankrutuje? "Gospodarka wywraca się szybko i z hukiem"

Podziel się:

Rosyjska giełda od kilku dni pozostaje zamknięta. Rubel błyskawicznie traci na wartości a rosyjskie spółki, notowane na światowych giełdach, warte są grosze – Rosyjska gospodarka wywraca się szybko i z hukiem. Świadczy o tym choćby zachowanie Rosjan, którzy wychodzą na ulice, a policja ich za to zamyka, jak u nas, w najgorszych czasach – powiedział w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.

Rosja zbankrutuje? "Gospodarka wywraca się szybko i z hukiem"
Rosyjska gospodarka upada (Getty Images)

Mateusz Ratajczak, Wirtualna Polska: Rosyjska gospodarka powoli się wywraca? Czy jest jeszcze za wcześnie na to, by sankcje zaczęły działać?

Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP: Nawet nie powoli. Rosyjska gospodarka wywraca się szybko i z hukiem. Świadczy o tym choćby zachowanie Rosjan, którzy wychodzą na ulice, a policja ich za to zamyka, jak u nas, w najgorszych czasach.

A patrząc na wskaźniki gospodarcze? Rosyjska giełda nie działa, więc nie wiemy co się tam dzieje. O skali spadków przekonamy się pewnie dopiero po otwarciu.

Brak termometru nie świadczy o braku choroby.

Ale gdy giełda zostanie uruchomiona, to chyba można się spodziewać, że spadki będą, bo inwestorzy będą uciekać z pieniędzmi.

Zobacz także: "Kumple Putina" zarobili na wojnie? "Trzeba prześwietlić konta"

Wydaje mi się, że analitycy finansowi, którzy doskonale znają się na analizie sprawozdań finansowych, ocenie perspektyw gospodarczych i analizie makroekonomicznej w normalnych warunkach niekoniecznie radzą sobie w lot z takimi zjawiskami jak wizja konfliktu nuklearnego, światowe zmaganie mocarstw, w związku z czym patrzenie na rynek finansowy jako na miarę jakiegoś zjawiska w tej skali, o jakiej w tej chwili mówimy, jest ryzykowne.

Na rynkach finansowych mierzymy to płynnością. Jeżeli niepewność bardzo mocno rośnie, to płynność wysycha. Pojedyncze transakcje na milion czy dwa miliony dolarów potrafią przesuwać rynek walutowy, podczas gdy stu, czy pięciuset krotność tej kwoty w normalnych warunkach rusza nim minimalnie.

Cena dolara wyrażona w rublach wystrzeliła na oficjalnych rynkach o 20 proc., a na czarnym rynku o ponad 30 proc. Notowania rosyjskich spółek na ogólnoświatowych giełdach też poznaliśmy.

One są w tej chwili groszowymi spółkami. Ale rodzi się pytanie, co się stanie z tymi rosyjskimi firmami. One są wszystkie do zamknięcia?

To zależy od kontekstu międzynarodowego i gry geopolitycznej. W mojej ocenie krytyczna dla przyszłości jest polityka Chin i to co zrobią z tym wyzwaniem będzie miało ogromny wpływ na to, czy sankcje nałożone na Rosję będą dotkliwe i na ile Rosja na nich polegnie.

Ale z drugiej strony w Rosji firmy działają, ludzie pracują. Przez chwilę były kolejki przy bankomatach, ale nie wszyscy mają waluty, żeby je wymieniać.

Jeżeli Rosja sprzeda swój eksport w innym kierunku, niż solidarna i pięknie zachowująca się Europa, czy w ogóle świat Zachodu, np. do Chin, po cenach wyższych niż do tej pory, to stabilna sytuacja ekonomiczna dla szarego człowieka w Rosji może trwać dosyć długo.

Jeżeli Chiny odbiorą dostawy rosyjskie, to utrzymanie reżimu będzie łatwiejsze, bo okaże się, że dochody, które pojawią się w Rosji, będą pochodziły z innego źródła. Nawet można sobie wyobrazić, że osławione odcięcie od SWIFT zostanie zastąpione protezą w postaci chińskiego systemu.

Chiny wyślą w ten sposób mocny sygnał, w postaci "słuchajcie, można się całkowicie złajdaczyć na arenie międzynarodowej, ale jeśli trzymacie z nami, to nic złego was nie spotka.

Na ile metody obchodzenia sankcji są skuteczne?

Przykład Białorusi z Rosją, przykład Wietnamu z Chinami to są tylko z ostatnich dwóch lat przykłady sytuacji, w których sankcje były obchodzone. Państwa Morza Karaibskiego, też wielokrotnie obkładane sankcjami, radziły sobie z tym.

To jest kwestia rzeczywistych intencji, przełożenia pięknych słów polityków na twarde i szczelne zapisy, uwzględniające również odpowiedzialność karną osób, które te sankcje łamią.

A nie ma pan wrażenia, że trwa właśnie panika u rosyjskich oligarchów? Dostajemy doniesienia, że sprzedają np. swoje nieruchomości.

Jeżeli taki oligarcha traci jacht za 100 mln dolarów, albo nieruchomość wartą podobną kwotę, to z naszej perspektywy może się wydawać, że to jest jakaś niepowetowana strata. Ale oligarcha dlatego jest nazywany oligarchą, że jego majątek raczej liczy się w miliardach. Czasem grubych miliardach. Dla niego utrata 100 milionów dolarów to jest jak dla przeciętnego zjadacza chleba kradzież roweru.

Mnie się wydaje, że ci oligarchowie, którzy są w bardzo bliskich relacjach z Putinem i mogli wiedzieć wcześniej o wojnie, nie tylko posprzątali krytyczne elementy swojego majątku z miejsc, w których mogły dosięgnąć ich sankcje, ale mieli jeszcze czas na to, by przygotować się przez te kilka dni, kiedy trwało zawahanie.

Warto dodać, że na tej wojnie na rynkach finansowych dało się zarobić pieniądze. Ten, kto kupił ropę, pszenicę czy nikiel, albo amerykańskie obligacje, mógł wykorzystać posiadane informacje do tego, by zarobić krocie.

Przykładem takich sankcji, których jeszcze nie nałożono, a podejrzewam, że takie prace toczą się w Komisji Nadzoru Finansowego i pokrewnych instytucjach na całym świecie, powinno być sprawdzenie, czy dziwne rachunki, założone niedawno, albo wzbogacone niedawno o spore kwoty nie zarobiły na tym zamieszaniu, bo to są potencjalne rachunki kumpli Putina.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl