W Rosji trwa największy exodus programistów w jej najnowszej historii. Jak pisaliśmy w money.pl, w pierwszej fali z Federacji Rosyjskiej wyjechało 70 tys. osób, w kwietniu - według szacunków Dumy - kolejna fala będzie jeszcze większa, bo obejmie co najmniej drugie tyle. Przyjmując założenie, że Rosja łatwo nie podwinie ogona i nie przyzna się do błędu lub porażki, recesja będzie się tylko pogłębiać, stanowiąc źródło kolejnych fal emigracji.
Bo programiści to grupa specyficzna, przywykła do określonego stylu życia i otwartych granic, dla nich samych i biznesu. Grupa ceniąca sobie przewidywalność. Tym bardziej że Rosja ma ich skończoną liczbę. Dość niewielką, jeśli zestawić ją z całkowitą liczbą ludności federacji. A to ludzie kluczowi dla odbudowy gospodarki. W raporcie moskiewskiej organizacji Association of Computer and Information Technology Companies (ACITC) czytamy, że Federacja Rosyjska dysponowała 1,8 mln specjalistów IT (stan na 2020 r.). Rosja ma bardzo rozbudowane cyberprzestępcze podziemie, niewykluczone, że pchnięta do desperacji, tam będzie szukać rezerw.
Władimir Putin próbował odwrócić trend, obiecując programistom wyłączenia i ulgi podatkowe, lecz nie tylko o pieniądze tu chodzi, a sam prezydent nie należy do osób najbardziej wiarygodnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co z tymi, którzy wyjechali?
Mają ku temu powód. Sergiej Krupnik to jeden z rosyjskich startuperów, który wyemigrował do Turcji. Podzielił się przemyśleniami na rosyjskojęzycznym portalu dla funduszy inwestycyjnych i startupów vc.ru.
"Wyobraź sobie wynik dziesięciu lat uczciwej, ciężkiej pracy w Rosji oraz w rozwiniętym kraju. W którym przypadku lepiej na tym wyjdziesz? Nie chcę już uciekać, tylko zostać w jednym miejscu. Nie spędzę następnych 10 lat w Rosji" - napisał. Dodał, że już od dawna myśl o emigracji chodziła mu po głowie, bo perspektywy rozwoju i zdobycia inwestycji są jego zdaniem nikłe. Napaść na Ukrainę i odwetowe sankcje były katalizatorem.
Inny rosyjski programista, który również wyemigrował do Turcji, napisał na grupie podobnych sobie w serwisie Telegram, że "kawiarnie Starbucksa w Istambule są pełne Rosjan laptopami na kolanach". To właśnie Turcja, Serbia, Cypr, Kazachstan, Albania są kierunkami pierwszego wyboru. Ogółem chodzi o kraje, które są z Rosją zaprzyjaźnione lub te, w których łatwo o wizy dla obywateli Federacji Rosyjskiej. Jak mówili cytowani przez money.pl eksperci rynku, wielu z nich prędzej czy później trafi do USA i UE.
Im dłużej wojna będzie trwała, tym bardziej Rosja w sferze technologii cofnie się do wcześniejszych iteracji rewolucji przemysłowej. Od lat każdy niemal kraj boryka się z niedoborem programistów. Rynek wchłania niemal wszystko, nawet tych niespecjalnie zdolnych, których wynagrodzenia niewiele mają wspólnego z zarobkami, jakie się w przypadku programistów utarły.
Na rynek trafia więc duża grupa uciekających z Rosji specjalistów. I to z wyższej półki. Obarczonych jedną niedogodnością - są z Rosji, a to parafrazując stare przysłowie, natio non grata. Do tego w obecnej, pełnej napięć i zamieszania sytuacji, potencjalny pracodawca nie ma stuprocentowej pewności, że dany programista wyemigrował z powodu wojny, lecz na wyraźne życzenie oficera prowadzącego, by wrócić z ważnymi informacjami.
Kto zatrudni rosyjskich programistów?
Zatrudnić, bo programista to programista? Czy tak, pod warunkiem, że to nie będzie Rosjanin? To pytanie wręcz filozoficzne, a odpowiedź zależy: raz od własnego poczucia moralności, dwa od relacji danego kraju z Rosją - inaczej patrzy na to przedsiębiorca turecki, inaczej polski. Trzy - od specyfiki samego sektora, dla którego multikulturowość to ustawienie fabryczne i liczą się umiejętności, nie narodowość.
O ten dylemat zapytaliśmy ABSL, organizację zrzeszającą przedstawicieli przedsiębiorstw z sektora nowoczesnych usług biznesowych. - Według różnych szacunków polski rynek pracy jest w stanie wchłonąć co najmniej milion dodatkowych pracowników - mówi money.pl Anna Berczyńska, wiceprezeska ABSL ds. talentów, dyrektorka zarządzająca w firmie Schaeffler.
- Jednym z kluczowych wyróżników sektora jest wielokulturowość. Prawie 14 proc. (blisko 50 tys. osób) z wszystkich zatrudnionych stanowią obcokrajowcy, wśród nich najliczniejsza grupa – aż 21 proc. - to Ukraińcy, blisko 10 proc. to Włosi, 9 proc. to Hiszpanie i w ponad 5 proc. to Rosjanie - mówi Anna Berczyńska.
- Obecnie nie zauważamy zwiększonej liczby aplikacji składanych przez przedstawicieli konkretnych nacji. Zależy nam na rozwoju na podstawie jak najlepszych specjalistów. Dlatego zwracamy uwagę przede wszystkim na to, jak kompetencje i wykształcenie kandydatów mogą wesprzeć dalszy rozwój naszego sektora w Polsce - tłumaczy Anna Berczyńska.
- Jesteśmy gotowi zatrudnić wszystkie kompetentne i doświadczone osoby z uregulowaną sytuacją pobytową oraz stosownymi pozwoleniami na podjęcie zatrudnienia w Polsce - deklaruje wiceprezeska ABSL.
Niemniej jest to dylemat niejako obok polskiego czy działającego w Polsce przedsiębiorcy, bo też dla emigrujących Rosjan, Polska nie jest kierunkiem pierwszego wyboru. Pośrednio potwierdzają to dane.
Rosjanie omijają przystań
W Polsce działa Poland Business Harbour (PBH). To specjalny program ułatwiający specjalistom IT, firmom i startupom relokację na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. To pakiet usług i rozwiązań pomagający w prawnych i wizowych formalnościach, relokacji także członków rodzin specjalistów, pomagający w kontakcie ze Specjalnymi Strefami Ekonomicznymi, wreszcie - w łączeniu przedsiębiorców z inwestorami. Jest nacelowany głównie na Wschód, nadzoruje go Polska Agencja Inwestycji i Handlu.
Jak pisze w odpowiedzi na pytania money.pl PAIH, od początku wybuchu wojny, w ramach PBH wystawiono 16 826 rekomendacji wizowych. - Równolegle działa tzw. ścieżka indywidualna, w ramach której specjaliści IT, którzy mają rozpocząć pracę w polskiej firmie, mogą ubiegać się o wizę PBH w konsulacie. Na temat wiz wystawionych w ramach tej ścieżki nie mamy danych - mówi Maria Majcherek z departamentu komunikacji PAIH.
Zaznacza jednak, że o ile program wciąż jest otwarty dla specjalistów, to zostały z niego wyłączone firmy z rosyjskim kapitałem. Jeśli chodzi o narodowość, to najchętniej korzystają z niego specjaliści z Białorusi, która swój exodus IT nie tak dawno przechodziła i - jak wskazują dane - wciąż przechodzi.
To Białorusini stanowią 90,4 proc. beneficjentów PBH. 5,1 proc. stanowią Rosjanie, 3,1 proc. Ukraińcy. - W sumie, w ramach ścieżki biznesowej z programu skorzystały dotychczas 52 firmy, obsługujemy też kolejnych 50 przedsiębiorców, co przełożyło się na ponad 24 tys. rekomendacji wizowych dla pracowników tych firm - podsumowuje Maria Majcherek.
Krzysztof Majdan, redaktor prowadzący money.pl