"Momentami w sali jest ponad sto osób. W wielkim ścisku. Nie można zebrać myśli, trzeba się przekrzykiwać. Dosłownie człowiek siedzi na człowieku. Mamy dziennie po 30 tysięcy zakażeń koronawirusem. Boimy się, tylko dowództwo jest odważne" - alarmuje policjant w rozmowie z gazetą.
Funkcjonariuszka pyta: "Aby skorzystać z toalety, stoi się w kolejce minimum kilkanaście minut. Czy to nie zabawne, że przez kolejkę do toalety musimy zostawać dłużej w pracy, żeby ukończyć wszystkie zadania?"
"Warunki pracy tych policjantów pozostawiają wiele do życzenia, ale sytuacja stała się o wiele poważniejsza, teraz gdy mamy codziennie tak wysoką liczbę zakażeń COVID-19. Trzeba pilnie zastanowić się, jak to rozwiązać, przynajmniej dopóki ta fala zakażeń nie opadnie" - komentuje Krzysztof Balcer, szef policyjnych związkowców z woj. łódzkiego.
Na przesłuchanie? Zapraszamy przez szafę do kuchni
Gmach Komendy Miejskiej Policji w Łodzi od nieco ponad pół roku jest w remoncie. Umowa na modernizację dwóch budynków w ścisłym centrum opiewa na kwotę ponad 43 mln zł. Większość tej kwoty pokrywa państwo. Miasto część dołożyło z puli dotacji unijnej, którą samorząd otrzymał na rewitalizację centrum.
Na czas prac budynki zostały wyłączone z użytku. W sumie ok. 600 osób przeniosło się na teren Oddziału Prewencji Policji w Łodzi. Automatycznie wytworzył się tam tłok, na co zwracają uwagę funkcjonariusze w rozmowie z gazetą. Tłok, który utrudnia wykonywanie czynności. Dosłownie przez szafę przechodzi się do kuchni, gdzie na sprzętach AGD, pod okapem, przesłuchuje Wydział Dochodzeniowo-Śledczy KMP. Jeszcze gorzej jest w na siłę stworzonym open space w stołówce dawnego ZOMO.
"Przesłuchujemy świadków i podejrzanych przy całej sali ludzi. To nie stwarza warunków, w których byliby skłonni do zwierzeń, a są sprawy, w których to ważne. Czasem ludzie opowiadają o naprawdę traumatycznych doświadczeniach. Zmuszanie ich do robienia tego w takich warunkach to skandal" — skarży się policjant. Co gorsza, minie pewnie sporo czasu, zanim sytuacja się poprawi.
Joński: co najmniej pół roku opóźnienia
Remont komendy — jak podaje "GW" - w grudniu na pewien czas stanął. Między innymi z przyczyn finansowych. Konkretnie rosnących cen materiałów budowlanych, przez które rosną koszty wykonawcy, a topnieje zysk. Gazeta ustaliła, że budowlańcy starają się wynegocjować większe honorarium za remont. Natrafił jednak na opór.
"Były dyskusje, negocjacje, ale komendant wojewódzki stanął na stanowisku, że więcej niż przewiduje to przetarg, za te remonty nie zapłaci. Przedstawiciel firmy miał za to uznać, że bardziej opłaca się odstąpić od umowy i zapłacić karę niż kontynuować prace w takim układzie. Z moich informacji wynika, że te rozmowy nadal trwają" - twierdzi wysoko postawiony oficer komendy wojewódzkiej.
Prace w komendzie miejskiej, jak ustaliło money.pl, obecnie się toczą. Jednak nie w tempie, który mógłby zapewnić szybkie rozładowanie tłoku w oddziale prewencji. Zespół prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi w krótkim czasie odpowiedział "GW" w niespójny sposób. Najpierw, że opóźnienie wynosi jedynie 1,5 miesiąca. Ostatnio — że problemu w ogóle nie ma.
Co innego wynika ze śledztwa posła Dariusz Joński, który stara się zapewnić u ministra spraw wewnętrznych zastępcze lokum dla "bezdomnych" policjantów z KMP. "Dzisiaj jest już niemal pewne, że remont potrwa dłużej, niż planowano — co najmniej dwa lata" - napisał w interpelacji poselskiej. Według umowy ma półtora.