Andrzej Duda został nagrany przez rosyjskich komików z kanału Vovan222prank, którzy udawali Sekretarza Generalnego ONZ António Guterresa.
Kancelaria Prezydenta potwierdza, że rozmowa faktycznie miała miejsce.
Po południu ukazało się również oświadczenie opublikowane przez rzecznika prasowego Ministra Koordynatora Służb Specjalnych. Czytamy w niem,że "z dotychczasowych ustaleń wynika, że połączenie rosyjskich rozmówców z Prezydentem RP poprzedził kontakt z pracownikiem Stałego Przedstawicielstwa RP w NZ".
Prof. Nałęcz, były bliski współpracownik prezydenta Komorowskiego, nie może uwierzyć, że Andrzej Duda dał się nabrać komikom. Uważa, że to przede wszystkim świadczy o braku profesjonalizmu ze strony jego kancelarii.
- W poważnej kancelarii rozmowy na tak wysokim szczeblu są długo przygotowywane, a urzędnicy potrafią zweryfikować, czy rozmówca jest tym, za kogo się podaje - mówi w rozmowie z money.pl.
Jak dodaje, rozmowy telefoniczne prezydenta są najpierw długo przygotowywane przez urzędników z kancelarii - zwykle dość wysokiego szczebla. Tacy urzędnicy są z kolei w stałym kontakcie ze swoimi odpowiednikami. - To jest taka gęsta sieć powiązań, przez którą żaden owad nie powinien się przedostać - wyjaśnia prof. Nałęcz. I dodaje, że taka sytuacja "po prostu nie powinna się zdarzyć".
- Kancelaria prezydenta powinna wyciągnąć wnioski z tej sytuacji. Choć obserwując otoczenie prezydenta Dudy niestety wątpię, by tak się stało - dodaje profesor Nałęcz.
Były doradca prezydenta Komorowskiego uważa też, że zwykle takie rozmowy powinny być szyfrowane i odpowiednio zabezpieczone. Choć jednocześnie zaznacza, że w przypadku zwykłych, kurtuazyjnych rozmów, wcale nie musi zawsze tak być.
Profesor Nałęcz zwraca też uwagę na tematykę poruszaną podczas rozmowy przez komików. Rozmawiali z prezydentem Dudą m.in. na temat radzieckich pomników w Polsce oraz o Ukrainie. - Raczej więc trudno uznać, że są to komicy jakoś związani z rosyjską opozycją - uśmiecha się delikatnie były doradca prezydenta.
Rozmowa prezydenta Dudy. Czy zawiniły służby?
Piotr Niemczyk, były zastępca dyrektora zarządu wywiadu UOP, mówi natomiast money.pl, że zwykle rozmowy osób na najwyższych stanowiskach są krótkie i bardzo starannie zaplanowane. I niezwykle rzadko zdarza się, żeby VIP zadzwonił do drugiego VIP-a bez uprzednienia, zwłaszcza w godzinach urzędowych
- To jest jak w fabryce. VIP ma jedną rozmowę na przykład o 16:15, musi ona trwać równo 15 minut, bo o 16:30 jest zaplanowana kolejna - opowiada Niemczyk.
I dodaje, że SOP prawdopodobnie monitoruje wszystkie telefony prezydenta. - Nawet te teoretycznie prywatne. Być może robią to też inne służby. Bo na ten prywatny telefon mogą przyjść na przykład pogróżki wobec głowy państwa.
Czytaj też: Andrzej Duda przed trudnym zadaniem. Przedsiębiorcy liczą na większą aktywność prezydenta
Niemczyk nazywa nagraną rozmowę Dudy "dziwną". Nie chce przesądzać, czy służby popełniły błąd. Ale zauważa, że rozmowa z sekretarzem generalnym ONZ powinna wyjść z określonego miejsca, na przykład z Nowego Jorku czy Genewy, gdzie organizacja ma swoje główne siedziby. Jeśli łącza prowadziły do innych miejsc, wśród specjalistów zajmujących się ochroną prezydenta powinna się zdaniem Niemczyka "zapalić czerwona lampka".
Piotr Zajączkowski z Agencji Bezpieczeństwa Informacji zauważa natomiast, że zabezpieczenia kryptograficzne VIP-ów są w Polsce przestarzałe. - Polski rząd nie szczędzi pieniędzy na nowe samoloty, ale na zabezpieczenia już niestety tak - opowiada.
Rosyjscy komicy, którzy nabrali Andrzeja Dudę, mają spore doświadczenie w podobnych żartach. Kiedyś nagrali rozmowę np. z Borisem Johnsonem czy Emmanuelem Macronem.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie