Według źródeł kanału przechwycone rozmowy mają świadczyć, że "niektórzy rosyjscy przedstawiciele martwili się, że inwazja na Ukrainę na dużą skalę byłaby kosztowniejsza i trudniejsza", niż wydaje się to Putinowi i jego otoczeniu. Podsłuchanymi mieli być funkcjonariusze służb i wojska, którzy według CNN w rozmowach również wyrażali frustrację z powodu odkrycia i publikacji rosyjskich planów przez państwa zachodnie.
W ostatnich tygodniach władze USA i Wielkiej Brytanii publikowały szczegóły dotyczące domniemanych rosyjskich planów organizacji pretekstu dla inwazji i przejęcia władzy przez lojalistów Kremla w Kijowie.
Jeden z rozmówców CNN stwierdził, że w ostatnim czasie rosyjskie plany zmieniły się, sugerując, że obawy wyrażane przez osoby podsłuchane mogły być wzięte pod uwagę.
CNN cytuje też wysokiego rangą oficjela z Europy, który również miał stwierdzić, że rosyjski plan inwazji może być trudny w realizacji. "W ocenach, które widzimy, jasne jest, że niektórzy ludzie po stronie rosyjskiego wojska nie rozumieją w pełni, jaki jest plan gry" - powiedziało źródło telewizji.
Inwazja Rosji na Ukrainę
Według oceny Pentagonu przekazanej amerykańskim mediom przez przedstawicieli administracji rosyjska inwazja na Ukrainę na pełną skalę mogłaby zakończyć się zajęciem Kijowa w 2-3 dni, ale kosztem ok. 3-10 tys. rosyjskich żołnierzy, 5-25 tys. żołnierzy ukraińskich i 25-50 tys. ofiar cywilnych oraz może wywołać falę 1-5 mln uchodźców. Zdaniem administracji atak może nastąpić "w każdej chwili", choć Rosja zgromadziła dotychczas ok. 70 proc. sił potrzebnych do agresji na pełną skalę.
Mimo wciąż napływających pod granice Ukrainy wojsk oraz okrętów zmierzających w kierunku Morza Czarnego Waszyngton — według CNN — nie ma pewnych informacji na temat tego, czy w Moskwie podjęto decyzję o ataku i ewentualnej jego formie. Według źródeł telewizji wynika to z tego, że choć amerykańskie służby mają dobry wgląd w dyskusje rosyjskich dyplomatów i wojskowych, to nie dotyczy to szczytów władzy na Kremlu. Jedno z cytowanych źródeł telewizji stwierdziło jednak, że dyplomatyczna ścieżka do rozwiązania kryzysu jest obecnie "węższa niż kiedykolwiek".